Już od ponad tygodnia wszystkie nowo rejestrowane ciężarówki podlegają zaktualizowanej liście obowiązkowego wyposażenia. Część z narzuconych elementów widoczna jest na pierwszy rzut oka, jak dodatkowe radary „martwego pola”, czujniki ciśnienia w oponach, czy kamery cofania montowane nawet na ciągnikach. Niemniej są też systemy ukryte pod nadwoziem lub pulpitem, jak na przykład wstępne przygotowanie do montażu blokady alkoholowej. I właśnie tutaj pojawia się ciekawy zamysł DAF-a.
Podobnie jak wszystkie inne marki, DAF przygotował swoje pojazdy do montażu wspomnianych „alkolocków”, spełniając wymogi przewidziane na 7 lipca. Jednocześnie na listę fabrycznych opcji trafił też sam alkomat, który może zostać do tej instalacji podpięty, wymagając od kierowcy dmuchnięcia przed każdym użyciem ciężarówki. Co jednak ciekawe, DAF nie podpiął tej instalacji bezpośrednio do zapłonu, jak zwykle ma to miejsce w blokadach alkoholowych, lecz zamiast tego połączył ją w zaworem hamulca postojowego.
Skąd ten pomysł? Zdaniem holenderskich inżynierów, „alcolock” podpięty do hamulca zamiast zapłonu lepiej pasuje do specyfiki transportowego użytku. Kierowca będący po spożyciu alkoholu nadal będzie mógł bowiem uruchomić silnik, by skorzystać z klimatyzacji lub doładować akumulatory. Za to zablokowany zawór hamulca postojowego uniemożliwi mu wyjechanie w trasę, czy też jakąkolwiek próbę przestawiania pojazdu na parkingu.
Podkreślę, że samo przygotowanie do założenia blokady jest teraz wyposażeniem obowiązkowym, ale zakup i ostateczne podpięcie alkomatu pozostaje opcją. Każdy przewoźnik może więc samemu zadecydować, czy obejmie kierowców taką dodatkową formą kontroli.
W jakich sytuacjach blokada może okazać się przydatna, teraz chyba nie trzeba wyjaśniać. Wystarczy spojrzeć na sprawę opisywaną we wczorajszym artykule, zaczynającym się następującymi słowami: Nawet bez opuszczania parkingu i bez wyjeżdżania na drogę publiczną, kompletnie pijany kierowca zdołał staranować trzy ciężarówki jednocześnie…
