Hakerski atak na przewoźnika – flota 19 tys. ciężarówek musi być zarządzana ręcznie

Na zdjęciu: nowozelandzkie Iveco Powerstar, opublikowane przez 70_musclecar_RT+6, na łamach serwisu Flickr

Firmy transportowe w coraz większym stopniu stają się zależne od nowoczesnych technologii. Dotyczy to nie tylko wyposażenia ciężarówek, ale też systemów, które zarządzają ich pracą. W Australii nadchodzi zaś przestroga, że takie technologie narażają firmy na zupełnie nowe niebezpieczeństwa.

Firma Toll Group, będąca jednym z największych przewoźników oraz operatorów logistycznych z Australii, padła ofiarą złośliwego oprogramowania typu „ransomware”. Hakerzy wykorzystują takie programy, by zablokować dostęp do firmowych danych, zwalniając go dopiero po wpłaceniu wysokiego okupu.

Przewoźnik zdał sobie sprawę z ataku 31 stycznia. Od tamtego czasu firmowi informatycy pracują przez 24 godziny na dobę, starając się rozwiązać problem. Tymczasem część firmowych systemów zarządzania musi być odłączona, by złośliwe oprogramowanie nie zwiększyło zakresu swojego działania.

Co to oznacza w praktyce? Firmowe operacje przeszły częściowo na zarządzanie ręczne. Trzeba zaś podkreślić, że Toll Group dysponuje flotą 19 tys. ciężarówek oraz aut dostawczych, a także różnego rodzaju statkami morskimi, samolotami i kontenerami. Operują one nie tylko na terenie Australii, ale też między innymi w Chinach i w Nowej Zelandii. Łatwo więc sobie wyobrazić, jak pokaźne muszą być utrudnienia.

Eksperci podkreślają, że atak na Toll Group jest bardzo poważnym sygnałem dla branży transportowej. W przeszłości tak duże akcje się bowiem nie zdarzały. Poprzednim większym przypadkiem był atak na firmy Maersk i TNT Express, latem 2017 roku. Mówi się jednak, że hakerzy nie zrobili tego wówczas celowo, trafiając w firmowe serwery przy okazji wielkiego ataku na ukraiński rząd.