Hak z przyczepą oderwał się w czasie kontroli – rumuński zestaw rozpadł się przy policji

Poniedziałkowy przypadek z niemieckiej autostrady A4 nadaje zupełnie nowe znaczenie określeniu „zły stan techniczny”. Ten zestaw był tak bardzo zaniedbany, że jego przyczepa odłączyła się w czasie policyjnej kontroli.

Patrol z Kolonii zatrzymał na autostradzie A4 niewielki autobus z przyczepą. Jako że był to samochód zbudowany na bazie auta dostawczego, jego podłączeniem do przyczepy był najzwyklejszy hak. Przyczepa była zaś pojazdem 2,5-tonowym, wyposażonym w dwie osie i służącym do przewozu bagaży.

Policjanci chcieli ściągnąć pojazd z autostrady i dlatego skierowali go na najbliższy zjazd. Wtedy też hak oderwał się od belki samochodu, całkowicie uwalniając przyczepę. Pozbawiony kontroli pojazd wypadł z jezdni i zatrzymał się dopiero po uderzeniu w znak drogowy. Prawdopodobnie toczyłby się też dalej, gdyby nie fakt, że w podwoziu brakowało jednego koła.

Na tym też nie koniec. Gdy funkcjonariusze przestali się interesować przyczepą, stwierdzili, że mały autobus może się zapalić. Silnik pojazdu miał bowiem bardzo poważny wyciek i olej silnikowy kapał na rozgrzany układ wydechowy. Było to zagrożenie tak duże, że Niemcy odebrali kierowcy nie tylko papiery, ale też tablice rejestracyjne. W ten sposób chcieli się upewnić, że samochód nie będzie kontynuował jazdy.

Oficjalnym zakończeniem kontroli miało być odstawienie pojazdów do najbliższej stacji Dekra. Tam miał zostać przeprowadzony pełen przegląd techniczny, by wytypować każdą usterkę zagrażającą bezpieczeństwu.