Greenpeace to bez wątpienia najbardziej znana organizacja ekologiczna na świecie. „Greenpeace Magazine” to natomiast jest własne pismo, regularnie publikujące teksty na temat zagadnień środowiskowych. Spójrzmy więc co pojawiło się w dzisiejszym artykule dotyczącym samochodów ciężarowych.
Autorzy „Greenpeace Magazine” opublikowali krótki przegląd napędów alternatywnych dla transportu. Mowa przy tym o kosztach poszczególnych rozwiązań, a pod uwagę bierze się trzy zasadnicze warianty – przejście na syntetyczne oleje napędowe, stosowanie napędów akumulatorowych lub inwestycja w wodór.
Wyobraźmy sobie, że transport przechodzi na silniki elektryczne, a ich zasilanie ma pochodzić wyłącznie z ładowania akumulatorów. Jak podają ekolodzy, wówczas trzeba by przygotować co najmniej 120 „parków szybkiego ładowania”. Byłyby to place pełne ładowarek, rozmieszczone przy głównych trasach w Europie i obsługujące transport dalekobieżny. A wszystko to kosztowałoby około 2,5 miliarda euro, czyli ponad 10 miliardów złotych.
Druga opcja to instalowanie ogniw wodorowych, które wygenerują prąd dla elektrycznego napędu. Takie rozwiązanie zapewni większy zasięg, a więc ciężarówkom rzadziej skończy się energia. Dlatego wstępnie oszacowano, że wystarczyłoby 70 stacji tankowania tego wodoru. Miałyby się one pojawić przy głównych europejskich trasach i kosztować około 2,2 miliarda euro. Są też jednak problemy – jak przyznaje sam Greenpeace, wodorowe ciężarówki są niewyobrażalnie drogie, a wodór trzeba by wytwarzać w ogromnych ilościach, co też obciążyłoby środowisko naturalne.
Może więc pójść w syntetyczny olej napędowy, produkowany na przykład z odpadów, a nie z ropy naftowej? Tutaj zaletą na pewno byłby brak inwestycji w infrastrukturę do tankowania. Syntetyczne paliwo mogłyby sprzedawać najzwyklejsze stacje, więc wspomniane powyżej miliardy można by zaoszczędzić. Problem jednak w tym, że produkcja takiego paliwa byłaby bardzo kosztowna. W efekcie koszt przejechania ciężarówka jednego kilometra wzrósłby do 95 centów. Dla porównania, na zwykłym oleju napędowym jest to średnio 57 centów, dla akumulatorów szacuje się 68 centów, a dla wodoru 65 centów.
Która opcja ostatecznie wygra, tego jeszcze nie wiadomo. Greenpeace jest jednak przekonany, że którąś z powyższych trzeba będzie wybrać. Jak bowiem wyliczyła firma konsultingowa PwC z Monachium, nawet 2,5 miliarda na ładowarki będzie mniejszym wydatkiem, niż długofalowa walka z następstwami ocieplenia klimatu.