Autor tekstu: Krystian Pyszczek
W historii transportu nie brakuje prawdziwie wyjątkowych ciężarówek, które zbudowano w zaledwie kilku lub kilkunastu egzemplarzach. Po wielu z nich niestety zachowały się jedynie informacje prasowe oraz nieliczne zdjęcia, natomiast te którym udało się dotrwać do naszych czasów stanowią najczęściej eksponaty muzealne będące poza zasięgiem prywatnego posiadacza. Tym bardziej wyjątkowe są sytuację gdy, niezwykle rzadki model trafia do zwykłego ogłoszenia. Jedna z takich historii miała miejsce kilka dni temu, gdy na platformę Facebook Marketplace trafił 85-letni GM Futurliner.
Ciężarówka użyta w jednej z pierwszych edycji:
Aby opowiedzieć tę historię, musimy cofnąć się do drugiej połowy lat 30-tych. Okres ten zrodził wiele innowacyjnych nowinek technicznych, które chciano zaprezentować szerszemu gronu publiczności, a przez brak środków masowego przekazu trzeba było zrobić to po prostu „na żywo”. Dlatego w 1936 roku w Stanach Zjednoczonych zorganizowano przedsięwzięcie nazwane Parade of Progress, czyli Parada Postępu. Akcja ta była pomysłem koncernu General Motors, który zamierzał promować najnowsze wynalazki: od kuchenek mikrofalowych, przez telewizję, na silnikach odrzutowych skończywszy. Innymi słowy, chodziło o technologie uznawane wówczas za ultranowoczesne. Owa promocja miała opierać się na konwoju ciężarówek przemierzających całe terytorium USA oraz Kanady, a dla uczynienia całego przedsięwzięcia bardziej atrakcyjnym, postawiono przy tym wykorzystać specjalnie zaprojektowane pojazdy, o futurystycznych nadwoziach.
GM Futurliner:
W ten oto sposób w 1939 roku do konwojów dołączyło 12 egzemplarzy ciężarówki o nazwie GM Futurliner. Pojazd ten został opracowany przez Harleya Earla, designera odpowiedzialnego później za pierwszą generację słynnego Chevroleta Corvette. Długi na 10 metrów, wysoki na 3,5 metra i szeroki na 2,4 metra, zamknięty furgon zachwycał aerodynamicznymi liniami i zwracał uwagę wieloma ciekawymi rozwiązaniami. Wśród tych ostatnich można było wymienić podwójne drzwi wejściowe z przodu nadwozia, centralnie umieszczoną pozycję kierowcy, czy też otwieraną boczną burtę, która skrywała tematyczną wystawę dotyczącą najnowszych osiągnięć z dziedziny techniki i nauki. Pod tą dosyć awangardową skorupą kryła się jednak dosyć prosta mechanika, oparta na zaledwie 4-cylindrowym silniku, pozwalającym osiągnąć co najwyżej 64 km/h. Sama obsługa pojazdów nie odbiegała też od obsługi ówczesnych samochodów ciężarowych.
Widok na konwój:
Zabudowa Futurlinera po otwarciu:
Kabina kierowcy po otwarciu dachu:
W ramach Parady Postępu każdy GM Futurliner miał do odwiedzenia 150 różnych miast na terytorium USA oraz Kanady. Sam konwój był przy tym ogromnym przedsięwzięciem bowiem oprócz 12 Futurlinerów obejmował także 32 inne samochody. Warto też dodać, iż za kierownicami futurystycznych furgonów rzadko kiedy zasiadali zawodowi kierowcy. Zamiast tego często byli to najbardziej utalentowani studenci prestiżowych uczelni, którzy mogli przy okazji promować swoje osiągnięcia w dziedzinie nauki.
Sama Parada Progresu oraz tworzące je Futurlinery stały się tak popularne, iż pamięć o nich przetrwała nawet II wojnę światową. Dlatego w 1953 roku, po ponad dekadzie przerwy, przedsięwzięcie wznowiono, a same ciężarówki poddano modernizacji. Zamontowano wówczas mocniejszy, 6-cylindrowy, 4,9-litrowy silnik benzynowy o mocy 145 KM, dzięki któremu prędkość przelotowa wzrosła do 80 km/h. Wstawiono też 4-biegową skrzynię automatyczną, a do kabiny dodano klimatyzację. Sama idea Parady Postępu pozostała taka sama, choć już w 1956 roku przedsięwzięcie znowu zostało przerwane. Tym razem odpowiadał za to wynalazek, który niegdyś promowały same Futurlinery, mianowicie telewizja. Ta stała się już bowiem w Ameryce na tyle powszechna, że konwoje mogły zostać zastąpione audycjami i reklamami transmitowanymi w domowych odbiornikach.
Film z jazdy zachowanym egzemplarzem:
Czas na szczęście okazał się łaskawy dla samych ciężarówek, bowiem z 12 wyprodukowanych egzemplarzy aż 9 przetrwało do dnia dzisiejszego, znajdując się w prywatnych rękach. Stąd też wziął się wspomniany na wstępie egzemplarz, który wystawiono na platformie Facebook Marketplace za niecały milion dolarów, czyli około 3,9 miliona złotych. Pozornie to dużo, jednak warto wspomnieć, iż inny Futurliner został w poprzednich latach sprzedany na aukcji za 4 miliony dolarów (blisko 16 milionów złotych!). Cena za „facebookowy” egzemplarz, zlokalizowany w mieście Springfield, w stanie Massachusetts, wydawała więc iście okazyjna, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę bardzo dobry stan techniczny pojazdu. Nic więc dziwnego, że już po kilku dniach przy cenie 998 900 dolarów pojawił się dopisek „Sprzedano”.
Zrzut ekranu przedstawiający ogłoszenie: