Firma z branży transportu ponadnormatywnego uzyskała oficjalne zezwolenie na przewóz ciężkiej palownicy. By spełnić jego warunki, skompletowano też odpowiedni sprzęt, złożony z czteroosiowego ciągnika oraz naczepy typu tiefbett na dodatkowym wózku dolly. Mimo to przewoźnik może mieć problem z organizacją zlecenia, mierząc się po prostu ze społecznym sprzeciwem.
Tak nietypowa sytuacja wystąpiła w Gdańsku, w dzielnicy Oliwa. Palownica okazała się tam niezbędna do wykonania prac budowlanych przy wąskiej, brukowanej ulicy. Dlatego tamtejsi mieszkańcy zostali poproszeni o zabranie samochodów zaparkowanych na jezdni, by dzięki temu umożliwić przejazd ponadnormatywnej ciężarówki. Zamiast tego mieszkańcy sprzeciwili się jednak całej operacji, zorganizowali nocne dyżury na trasie przejazdu, poprosili o przyjazd policji, a nawet przesłali pismo do Prezydenta Miasta Gdańska, domagają się cofnięcia zezwolenia na przejazd.
Skąd ten sprzeciw? Wiadomo, że zestaw z palownicą może osiągnąć 96 ton masy całkowitej, przy 28 metrach długości oraz 3,6 metra szerokości. Te parametry wystarczyły, by Rada Dzielnicy Oliwa we własnym zakresie doszła do następującego wniosku: nie jest możliwe, aby taki pojazd nie wyrządził szkody tej części zabytkowej Oliwy, która posadowiona jest na terenie podmokłym, bez sprawny drenaży, z podmokłymi piwnicami. Podkreślam, to cytat z oficjalnego pisma, przesłanego do Prezydenta.
Kto kojarzy podstawowe zagadnienia związane z transportem drogowym, ten od razu zada tutaj proste pytanie: masa całkowita to jedno, ale co z naciskami na osie? Te oczywiście mają pozostać w dopuszczalnej normie, a wręcz być na niższym poziomie niż w wielu normatywnych pojazdach. Bez tego nie udałoby się uzyskać stosownego zezwolenia. Dlatego, jak podaje portal „Trojmiasto.pl”, Urząd Miejski odpowiedział mieszkańcom w następujący sposób: W związku z codzienną eksploatacją tych ulic przez pojazdy, których nacisk na jedną oś jest dwukrotnie większy, niż planowanego zestawu nienormatywnego, nie ma podstaw do wydania decyzji odmownej dla takiego transportu.
Co będzie w tej sprawie dalej, tego jeszcze nie wiadomo. Mieszkańcy utrzymują bowiem swój sprzeciw, a jednocześnie organizator transportu oraz urzędnicy nie mają żadnego wyboru, wszak do miejsca prac budowlanych nie da się dotrzeć żadną inną trasą.