Freightliner Powerliner w Polsce – kiedyś to był najmocniejszy taki ciągnik na świecie!

Powyżej: film przygotowany przez samego Bartka

Freightliner Powerliner to ciężarówka, której opis po prostu trzeba rozpocząć od atrapy chłodnicy. Był to bowiem element prawdziwie gigantyczny, chyba największy w historii branży, liczący 1,3 metra kwadratowego niczym nieprzerwanej powierzchni. Dlaczego natomiast ta atrapa musiała być aż tak wielka? Wyjaśnienie kryło się tuż za nią, w oferowanych w tym modelu silnikach. Były to największe i najmocniejsze jednostki w swoim czasie, w tym dwa silniki typu V8 (12 lub 18 litrów pojemności), jeden silnik typu V12 (18 litrów pojemności) oraz jeden rzędowy rodzynek w układzie R6, przeznaczony do najcięższych zdań (19 litrów pojemności). Maksymalna moc wynosiła przy tym od 400 do 600 KM, a mówimy o sprzęcie z początku lat 70-tych!

Zdjęcia z dawnych folderów reklamowych:

Trzeba przyznać, że ówczesna oferta ciężarówek amerykańskich znała więcej modeli oferujących tak wysokie osiągi. Większość z nich miała jednak klasyczne nadwozia z długim przodem, podczas gdy Freightliner Powerliner wyróżniał się układem typu „cabover”, z kabiną montowaną na silniku. W tej klasie mocowej była to prawdziwie wyjątkowa oferta, w latach 70-tych czyniąc Powerlinera najmocniejszym krótkim ciągnikiem siodłowym na świecie. Ponadto model ten nigdy nie był sprzedawany masowo, można było go zamówić tylko na specjalne życzenie i w całym okresie produkcji, między 1973 a 1978 rokiem, powstało zaledwie 400 egzemplarzy. To też sprawia, że dzisiaj jest to prawdziwy „święty graal” amerykańskich kolekcjonerów, a zakup jakiegokolwiek egzemplarza zaczął dosłownie graniczyć z cudem. A jednak, właśnie Freightliner Powerliner dotarł w ostatnich dniach do Polski, będąc najnowszym eksponatem w kolekcji Bartka Sołtysa z Opola, znanego też jako „Henry Hill”.

Powerliner zaraz po dotarciu do Polski:

Bartek próbował kupić Powerlinera dosłownie przez kilka lat. Uparcie poszukiwał tego modelu, stale polował na ogłoszenia, próbował zdobyć odpowiednie kontakty, a nawet sam ogłaszał się na amerykańskich stronach, poszukując egzemplarza w dowolnej kondycji i w dowolnym miejscu. W ciągu czterech lat dwie próby zakupu okazały się nieudane, pierwsza przez niesłowność sprzedającego, druga przez cenę w wysokości… 135 tys. dolarów (ponad 500 tys. złotych). I choć po czymś takim można już było stracić nadzieję, w końcu pojawiła się możliwość zakupu omawianego egzemplarza. Po raz kolejny nie było to proste, sprzedający kilkukrotnie zmieniał zdanie, rozmowy z nim przeciągnęły się na ponad 2 miesiące, a cena z całkiem sensownej szybko zamieniła się w astronomiczną. Bartek w końcu jednak przystał na wszystkie postawione warunki i tak Powerliner rozpoczął podróż ze stanu Kolorado do Polski, z długim przystankiem w porcie morskim w Teksasie. Tam sprawa znowu utknęła w miejscu, tym razem przez wycieki oleju, awarię silnika oraz zmianę wyceny transportu. Ostatecznie jednak udało się zorganizować załadunek na specjalną platformę, na niej ciężarówka została umieszczona na statku i tak, po upływie około roku od nawiązania kontaktu ze sprzedającym, unikalny Freightliner Powerliner dotarł do Opola.

Pierwsze zdjęcia po zjechaniu z naczepy:

Zakupiony Powerliner okazał się pochodzić z firmy, która miała aż cztery egzemplarze tego modelu. Mówi się, że były to dwie pierwsze oraz dwie ostatnie sztuki wyprodukowane przez Freightlinera, odpowiednio z roczników 1973 oraz 1978. Te najstarsze miały dwusuwowy silnik Detroit Diesel V12, o pojemności 18 litrów, natomiast te nowsze dostały dwusuwowe „Detroity” w wersji V8, o pojemności 12 litrów. I to właśnie tę drugą jednostkę, rozwijającą moc 425 KM, znajdziemy pod kabiną prezentowanego ciągnika. Współpracuje ona z manualną, niezsynchronizowaną skrzynią marki Spicer, obsługiwaną dwoma drążkami, w układzie „5 razy 4”. To oznacza, że dla pięciu biegów głównych można wybrać aż cztery biegi pośrednie, używając do tego dwóch rąk jednocześnie. W latach 70-tych Amerykanie kupowali tak skonfigurowane układy do dwóch potencjalnych celów: albo do bardzo szybkiej jazdy, z prędkościami dochodzącymi do 160 km/h, albo do obsługiwania transportu specjalistycznego, z ciężkimi ładunkami. Właściciel tego egzemplarza, mający swoją siedzibę w kalifornijskim mieście San Diego, należał do drugiego grona klientów, a więc wykonywał przewozy specjalistyczne.

Zdjęcie wykonane jeszcze w miejscu postoju:

Zielony ciągnik z białymi wzorami – co było fabryczną kolorystką Powerlinera, stosowaną nawet na dawnych reklamach – wykonywał tę pracę do 1993 roku. Następnie trafił pod przysłowiowy płot i przestał tam aż do 2019 roku. Po tym czasie ciężarówkę wyciągnięto z zarośli z myślą o odrestaurowaniu, choć ostatecznie nigdy tego nie zrobiono. Dlatego w swojej obecnej kondycji samochód jest po prostu oryginalny, pokazując jak zachował się po tych wszystkich latach pracy oraz postoju. Wiele oczywiście pomógł mu ciepły, kalifornijski klimat, a także fakt, że Powerliner w większości produkowany był z aluminium. W opcji można było wybrać nawet aluminiową ramę, na co też zdecydowano się w omawianym egzemplarzu. Do tego dołożono aż cztery kominy, nie tylko dwa wydechowe, ale też dwa dla układu dolotowego, co było specjalnym przygotowaniem do trudnych warunków eksploatacji. Za to klimatyzowane wnętrze pokryły głównie zielona skóra oraz imitacja drewna, tworząca wprost niesamowity klimat. Poza tym trudno nie zauważyć gigantycznego, bardzo szerokiego tunelu silnika, który wręcz zdominował całą kabinę. Z tego też powodu pulpit kierowcy jest tutaj bardzo wąski, a ogólny układ elementów sterujących wyraźnie różni się od zwykłych Freightlinerów z tego samego okresu, o bardziej pospolitych silnikach.

Zdjęcia wnętrza:

W najbliższym czasie Powerliner niestety nie wyjedzie na drogi. Problemy z silnikiem okazały się bowiem na tyle poważne, że ośmiocylindrowy dwusuw całkowicie się zatrzymał, prawdopodobnie wymagając pełnego remontu. Niemniej w porównaniu z samym zakupem tego pojazdu, remont silnikowy nie powinien być wielkim wyzwaniem.

Na koniec przypomnę, że dotychczas z kolekcji Bartka Sołtysa pojawiły się takie unikaty, jak między innymi Kenworth K100 z przebiegiem 1200 kilometrów, Peterbilt 352 z silnikiem V12 i przedłużoną kabiną sypialną, ręcznie produkowany Marmon P110P do przewozu broni nuklearnej oraz lekki ciągnik siodłowy Ford C800 z wolnossącym silnikiem V8.