Francja to na pewno nie jest kraj, który kojarzylibyśmy z liberalnym podejściem do transportu. Jest jednak pewna gałąź przewozów, w której Francuzi pozwalają na naprawdę wiele. To ciężarówki pracujące w wesołych miasteczkach, które zupełnie legalnie – a więc inaczej niż Czesi robią to w Polsce 😉 – mogą tworzyć 30-metrowe zestawy. Zwolniono je też z limitu ilości pojazdów występujących w pojedynczym zestawie. Co więcej, taki sprzęt może jeździć nawet po autostradach i pod warunkiem przestrzegania limitu prędkości 50 km/h nie wymaga żadnego pilotażu.
Powyższe zasady szerzej tłumaczyłem w tym artykule. A teraz spójrzmy sobie na przykład takiego sprzętu, uwieczniony ostatnio na francuskiej autostradzie A104 przez Czytelnika Damiana. Wesołomiasteczkowe Volvo FH, mające formę dwuosiowej solówki, ciągnęło za sobą aż trzy przyczepy. Pierwszą z nich była długa, trzyosiowa przyczepa mieszkalna o skrętnym dyszlu. Za nią jechała kolejna przyczepa na obrotnicy, tym razem dwuosiowa, a na końcu podpięto jeszcze niewielką, centralnoosiową platformę, o szerokości właściwej dla aut osobowych. Wszystko to miało łącznie pięć punktów łamania i długością niemal dwukrotnie przerastało zwykły zestaw.