Ford, który w 1977 roku zadziwiał kabiną na czterech poduszkach, z niezbyt dużym tunelem silnika

ford_cl9000_historia_5ford_cl9000_historia_4ford_cl9000_historia_6

Czas na małą przerwę w codziennych aktualnościach. Przejdziemy teraz bowiem w sferę przeszłości, prezentując jedną z tych ciężarówek, które na dobre odmieniły historię transportu. Będzie to samochód bardzo nowatorski, a przede wszystkim wyjątkowo wygodny, znacznie wyprzedzając pod tym względem konkurencję. Co natomiast najciekawsze, będzie to ciężarówka marki… Ford.

Zacząć należy od przypomnienia, że jeszcze w latach 70-tych zasiadanie za kierownicą kilkudziesięciotonowego Forda nie było niemożliwe. Od 1975 roku w europejskiej ofercie był bowiem model Transcontinental, pokrótce opisywany przeze mnie tutaj. Jak na swoje czasy, samochód ten wyróżniał się wyjątkowo przestronną kabiną, bardzo komfortowym zawieszeniem, mocnymi silnikami z Ameryki oraz nowoczesnym wyposażeniem. Choć więc ostatecznie okazała się to konstrukcja niezbyt udana, z racji bardzo wysokiej masy oraz problemów eksploatacyjnych, to w samych założeniach duży i mocny Transcontinental był w swoim czasie wzorem europejskiej ciężarówki na długie dystanse.

Przyznacie, że to ciekawostka – Ford, który w Europie zupełnie nie kojarzy się z dużymi ciężarówkami, niespodziewanie zaoferował tak ciekawy pojazd. Jeśli jednak przesuniemy się o kilka tysięcy kilometrów oraz ledwie dwa lata dalej, dojdziemy do Forda, który w był w swoim zamyśle jeszcze bardziej wzorowy, nowatorski oraz wyjątkowy. Ba, można wręcz powiedzieć, że samochód ten pod pewnym względami wyprzedził Renault AE (Magnum), nie mówiąc już o wyprzedzaniu bezpośrednich konkurentów. A na imię mu było Ford CL-9000.

Nowatorski, ale…

Amerykański CL-9000 został zaprezentowany w 1977 roku, kiedy wiele stanów USA miało jeszcze restrykcje dotyczące długości całego zestawu. Ciężarówki z silnikiem pod kabiną były więc wtedy bardzo popularne, a jednocześnie można było je znaleźć w ofercie wszystkich liczących się producentów. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Ford bezsprzecznie do tej grupy należał, aż do lat 90-tych mając w swojej amerykańskiej ofercie także ciągniki siodłowe największej klasy. Wracając natomiast do rynku z lat 70-tych, można powiedzieć, że oferowane na nim pojazdy dalekie były od jakiegokolwiek komfortu. Mieliśmy tutaj bowiem nisko poprowadzone dachy, tunele silników niczym w Jelczu 315, a nawet deski rozdzielcze rozbudowane tak bardzo, że dostanie się na łóżko wymagało niemałych akrobacji. Co więcej, kierowca siedział dokładnie nad kołem, a jednocześnie kabiny pozbawione były własnego zawieszenia. I właśnie w takich realiach zadebiutował rewolucyjny CL-9000.

Co takiego szczególnego zrobił Ford? Już w 1977 roku, i to na wyjątkowo tradycyjnym, amerykańskim rynku, zaoferował on kabinę zawieszoną podobnie, jak we wspomnianym Renault Magnum. CL-9000 mogło mieć więc cztery poduszki powietrzne, umieszczone między kabiną a podwoziem. Podobnie też jak w Magnum, sam podział między kabiną a podwoziem był równy, a do tego doszły zaokrąglone narożniki, poprawiające opływ powietrza. I na tym jednak nie koniec, jako że kabina CL-9000 była też bardzo wysoka, a przede wszystkim rekordowo wysoko zawieszona. Dawało to więc miejsce na duże szyby czołowe, a także pozwoliło obniżyć tunel do  poziomu siedzisk, zawstydzając pod tym względem wielu konkurentów. Co więcej, tunel był też płaski i pozbawiony większej zabudowy, dzięki czemu kierowca z łatwością przedostawał się na drugi koniec kabiny lub na łóżko. Dla porównania, w długodystansowym ciągniku GMC Astro z tego samego okresu deska rozdzielcza sięgała od przedniej szyby, aby do leżanki.

Fragment folderu już z lat 80-tych:

ford_cl9000_historia_3

Patrząc na wnętrze Ford trudno też nie zauważyć bardzo przemyślanego wystroju. Dla przykładu, wszystkie wskaźniki oraz przełączniki zostały odpowiednie pogrupowane, co wielu innych producentów osiągnęło dopiero kilkadziesiąt lat później. Kierowcy zwracali też uwagę na miękkie materiały wykończeniowe, nowoczesny system audio, czy też klimatyzację sterowaną tak samo, jak w wysokiej klasy autach osobowych. I to osobną klimatyzację dla części przedniej oraz osobną dla części sypialnej!

A do tego wszystkiego doszedł też odpowiedni napęd, potrafiący uczynić z CL-9000 prawdziwego króla górskich dróg. Ford zaoferował bowiem silniki zarówno własne, jak i zewnętrznych producentów, a najmocniejsze V8 osiągało przy tym dokładnie 600 KM. Zresztą, nawet słabsze silniki bardzo dobrze sobie tutaj radziły, z uwagi na dobrą aerodynamikę oraz niską masę własną. Był tylko jeden problem – klienci nadal woleli konkurencję.

…nietrafiony.

Szybko okazało się, że wielu kierowców po prostu nie lubiło kabiny z pneumatycznym zawieszeniem. Przyzwyczajeni do zupełnie innych standardów, narzekali oni na nadmierne bujanie i problemy z wyczuciem pojazdu oraz nawierzchni. Ponadto pierwsze egzemplarze miały problemy z wytrzymałością poduszek, niczym Renault Magnum regularnie przekrzywiając swoje kabiny. W pewnym momencie Ford zorganizował nawet akcję serwisową, aby zainstalować poduszki większe i bardziej odporne na eksploatację.

Co też istotne, cała konstrukcja nie była aż tak łatwa w serwisowaniu oraz wytrzymała, jak u bardziej tradycyjnych konkurentów. Dla przykładu, o ile pneumatyczne zawieszenie bywało problematyczne, to naprawy układu klimatyzacji okazywała się wręcz ogromnym problemem. Szybko okazało się zaś, że przewoźnikom bardziej zależy na wytrzymałości niż komforcie, aerodynamice i bogatym wyposażeniu. Kiedy więc konkurencyjny Kenworth K100 wzrastał do rangi prawdziwej legendy, CL-9000 pozostało pojazdem niezbyt popularnym. A dzisiaj jest to oczywiście bardzo ceniony klasyk…

Fragmenty folderu prezentujące wnętrze z początku produkcji:

ford_cl9000_historia_1 ford_cl9000_historia_2


CL-9000 w wersji krótką kabiną, bez pneumatycznego zawieszenia:

A to już dwa odrestaurowane egzemplarze długodystansowe:

Przykładowe kabiny konkurencji – GMC Astro (1976) oraz Peterbilt 352 (1975):

kabina_gmc_astro

kabina_peterbilt_352