Ford „Big Red” Turbine Truck, czyli jak pół wieku temu wyobrażano sobie ciężarówkę przyszłości

ford_turbine_truck_1964_big_red_1

Jakie samochody ciężarowe jeździły po drogach w połowie lat 60-tych? Dokładnie w 1965 roku Volvo Trucks zaczęło wytwarzać model F88, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych po drogach jeździły maksymalnie czteroletnie egzemplarze legendarnego Kenwortha W900. I choć nowy model FH i poczciwe F88 wydają się dzielić lata świetlne, a i nawet Kenworth W900 został przez ostatnie pół wieku poważnie unowocześniony, to ogólny zarys samochodów ciężarowych, a także sposób ich obsługi jest dzisiaj taki sam jak w latach 60-tych. Za długodystansowych kierownicami ciężarówek tak jak i przed lat zasiadają kierowcy, którzy jeżdżą w większości samemu i noce spędzają w kabinach, w kwestii napędów cały czas dominują konstrukcje wysokoprężne, a i pod względem długości pojazdów tak naprawdę niewiele się zmieniło. Zupełnie inaczej, niż wyobrażali to sobie projektanci z firmy Ford, którzy w 1964 zaprezentowali prototyp ciężarówki przyszłości…

Prototyp o nazwie „Big Red” był właściwie czymś więcej niż tylko pojazdem. Było to kompletne rozwiązanie transportowe składające się z ciągnika, dwóch naczep, a także kierowców pracujących w nietypowym systemie. Zacznijmy jednak od tego ciągnika, którego cechą szczególną był napęd – zamiast klasycznego diesla pod kabiną zamontowano tutaj turbinę gazową o mocy aż 600 KM, pozwalającą bez problemu osiągnąć 112 km/h, a do tego wyróżniającą się bardzo cichą pracą. Taka potężna moc była o tyle potrzebna, że wraz z dwiema naczepami cały zestaw liczył około 29 metrów długości, będąc konstrukcją naprawdę sporą i po prostu ciężką.

ford_turbine_truck_1964_big_red_2

Ciężka za to na pewno nie była kabina, którą wykonano z włókna szklanego, dorzucając do tego imponujące przeszklenie. Co więcej, była to kabina o tyle nietypowa, że nie stworzono jej z myślą o kierowcy spędzającym w pracy całe tygodnie, lecz przygotowano raczej coś na wzór miejsca pracy kierujących pociągami. Autem zawsze miało jeździć dwóch kierowców, którzy w przypadku dłuższych tras zmienialiby się z innymi załogami, unikając w ten sposób spania w kabinie. Co więc umieszczono za fotelem kierowcy? Miejsce znalazła tam… całkiem nieźle wyposażona kuchnia, a także stanowisko telewizyjne dla kierowcy, który w danym momencie akurat nie musiał kierować. Wszystko w 1964 roku!

Żeby było ciekawiej, Ford „Big Red” powstał także w jeżdżącym egzemplarzu i zaliczył kilka przejazdów pokazowych przez Stany Zjednoczone. A następnie, jak ma to miejsce w przypadku większości prototypów, po prostu o nim zapomniano 😉