Folder reklamujący nowego MAN-a F90, czyli co można było zachwalać w tak prostej i trwałej ciężarówce

man_tgx_folder_reklamowy_2017

Jak reklamuje się nowe ciężarówki, wszyscy świetnie wiemy. Marketingowcy opowiadają nam o licznych usługach dodatkowych, inteligencji nowych systemów elektronicznych, a także o magicznym wskaźniku TCO, oznaczającym całkowite koszty użytkowania. W przypadku silników słyszymy o kolejnych generacjach turbin ze zmienną geometrią łopatek, do tego dochodzą obietnice obniżania zużycia paliwa o co najmniej kilka procent, a kwintesencją wszystkiego są kabiny, nierzadko wygodniejsze niż w naprawdę dobrych autach osobowych. Jak natomiast robiło się to pod koniec lat 80-tych? Sprawdzimy to na przykładzie prospektu MAN-a F90, którego skany przesłał mi Czytelnik Andrzej. No to wsiadamy na pokład…

Zacznę oczywiście od podania kilku dat oraz faktów. MAN F90 został zaprezentowany w 1986 jako, jako następca bardzo udanej serii F8. Niemiecka ciężarówka wyróżniała się zupełnie nową kabiną, jak na swoje czasy oferującą bardzo wysoki komfort jazdy i mnóstwo wolnej przestrzeni. Jeśli natomiast chodzi o napęd, to zastosowano tutaj jednostki znane już z modelu F8, mające nowoczesną, sześciocylindrową konstrukcję z turbodoładowaniem. Najmocniejszy wariant osiągał z 12 litrów moc 360 KM, co było naprawdę niezłym wynikiem. Ponadto w ofercie nadal znajdowała się wersja z silnikiem po prawej stronie ramy (więcej na ten temat tutaj), oferująca 330 lub 360 KM i łącząca to z płaską podłogą kabiny.

Jednocześnie MAN F90 był też pierwszym modelem tej marki, z którym rozpoczęto pogoń za jak największa mocą oraz jak największą przestrzenią wewnątrz. Już rok po premierze, w 1987 roku, F90 dostało bowiem nowy silnik V10, osiągający mocy 460 KM. Kolejne dwa lata później, pod koniec 1989 roku, V10 wzmocniono do 500 KM, czyniąc MAN-a najmocniejszą szosową ciężarówką na rynku. Co więcej, kolejne kilka miesięcy później oferta została uzupełniona także o nową kabinę, mającą podwyższony dach i oferującą naprawdę sporo przestrzeni. Można więc powiedzieć, że w 1991 roku MAN miał w swojej ofercie ciężarówkę, o której marzyło naprawdę wielu kierowców.

man_f90_folder_reklamowy_1

Wróćmy jednak do F90 z początku produkcji, a więc bez wszystkich wymienionych powyżej nowości. Przesłany przez Andrzeja folder prezentuje bowiem właśnie taki pojazd, co z naszego punktu widzenia jest oczywiście tym ciekawsze. Dlaczego? Spójrzmy na przykład na strony obejmujące rozwiązania techniczne. Tutaj okazuje się bowiem, że rozwiązaniem najszerzej opisywanym przez MAN-a jest turbosprężarka – dzisiaj rzecz zupełnie oczywista, lecz w latach 80-tych nadal stosowana tylko w wybranych modelach i dla wielu kierowców oraz przewoźników pozostająca nowością. Co więc Niemcy zachwalali tutaj najbardziej? Przede wszystkim fakt, że turbosprężarka pozwala zwiększyć moc silnika bez wykorzystywania do tego dodatkowej energii, a więc, innymi słowy, bez zwiększania zużycia paliwa. Ta „magiczna” technologia polegała oczywiście na napędzaniu turbiny gazami wylotowymi, które dotychczas nie były silnikowi do niczego potrzebne.

Ciekawie wyglądał także oferta poszczególnych konfiguracji. Jak już bowiem wspomniałem, F90 zostało wyposażone w zupełnie nową kabinę, początkowo przewidując jej trzy warianty – sypialny szeroki (2440 mm szerokości), sypialny wąski (2280 mm) oraz dzienny wąski. Pierwsza z tych wersji była oczywiście przeznaczona na najdłuższe trasy, a jednocześnie można było ją dostać także w parze z zaledwie 290-konnym silnikiem. Poza tym w ofercie były też oczywiście silniki mocniejsze, z tej samej pojemności generujące 330 lub 360 KM.

man_f90_folder_reklamowy_6

Co z kabiną? Jeśli mieliście okazję jeździć siedzieć w kabinie F90 lub nawet F2000, zapewne kojarzycie zakres regulacji kierowcy. W porównaniu z ciężarówkami oferowanymi dzisiaj, był on raczej minimalny, podobnie zresztą jak zakres regulacji fotela. W folderze z 1986 roku to właśnie tej cesze poświęcono jednak mnóstwo miejsca, zachwalając, że zarówno kierownicę, jak i fotel, można regulować w F90 w naprawdę dużym zakresie. Ponadto MAN zachwalał także podświetlenie stopni prowadzających do kabiny oraz rozmiary drzwi, które miały imponować szerokością.

Na kolejnych stronach poświęconych wnętrzu MAN poświęcał sporo miejsca ergonomii. Możemy więc między innymi przeczytać, że samochód ma bardzo wygodnie rozmieszczone pedały, lekko działający drążek zmiany biegów o niewielkim skoku, a także układ kierowniczy ze wspomaganiem, a mimo to oferujący odpowiednią czułość. Co więcej, jedną z głównych zalet ma być także duży schowek umieszczony na środku tunelu silnika. Dzisiaj każdy powiedziałby, że takie elementy tylko utrudniały poruszanie się po kabinie. W 1986 roku zachwalano jednak, że to rozwiązanie nie tylko pomieści pewną ilość drobiazgów, ale także posłuży za podkładkę do pisania. Kiedy natomiast twórcy folderu przeszli do kwestii łóżek, czytelnik mógł poznać ich rozmiary, wynoszące „pełnowymiarowe” 190×60 centymetrów. Trudno więc nie zauważyć, że większe łóżka miewają dzisiaj ciężarówki dystrybucyjne. Podobnie zresztą ma się sprawa z lusterkami bocznymi oraz schowkami w kabinie – to, co dzisiaj nie spełniłoby żadnych standardów, MAN określa „dużymi lusterkami zewnętrznymi z opcjonalnym podgrzewaniem i elektronicznym sterowaniem”, a także „wieloma pakownymi szafkami i schowkami”.

man_f90_folder_reklamowy_2 man_f90_folder_reklamowy_3 man_f90_folder_reklamowy_4 man_f90_folder_reklamowy_5

Co natomiast najbardziej zwraca uwagę, to skupianie się bardziej na wytrzymałości, niż na ekologii. Dla przykładu, w dzisiejszych reklamach ciężarówek często podkreśla się, że największą częścią transportowych kosztów jest paliwo (około 30 proc.). Dlatego też lansowane są wszelkiego rodzaju szkolenia dla kierowców elektroniczne wspomagacze oraz wersje o poprawionej dynamice. Zachwala się też silniki o niskich pojemnościach i dużej wydajności, a prezentacja każdego nowego modelu nie obejdzie się bez podania procentowych oszczędności właśnie na spalaniu. Tymczasem w folderze z 1986 bardziej podkreślano fakt, że F90 po prostu nie będzie się psuł. MAN co prawda podaje, że nowe silniki osiągają maksymalny moment obrotowy już przy „niskich” wartościach 1100-1200 obr./min. i rozwijają swoją moc bardzo płynnie. Jako efekty tego osiągnięcia wymienia się jednak nie tylko niskie zużycie paliwa, ale także „wyjątkową bezawaryjność”. Dalej MAN zwraca także uwagę, że jedynie bezawaryjna ciężarówki pozwoli na ograniczenie późniejszych kosztów eksploatacji, a cała konstrukcja została dokładnie przebadana pod względem wytrzymałości poszczególnych elementów. Dłuższych fragmentów poświęconych zaś wyłącznie zużyciu paliwa, wraz ze szczegółami, po prostu w folderze w folderze nie ma. I tym mocnym akcentem kończymy.

man_f90_folder_reklamowy_7