„Rzeczpospolita” bije na alarm w sprawie kart flotowych, które wiele firm wykorzystuje do tankowania samochodów. Jak się bowiem okazało, odliczanie podatku VAT od kwot, które wydaliśmy na tankowanie przy pomocy karty, w wielu przypadkach może być bezpodstawne. Zarówno fiskus, jak i Naczelny Sąd Administracyjny dostrzegają dwie sytuacje, z których tylko jedna uprawnia do odliczania podatku.
W pierwszej sytuacja dostawca karty flotowej odpowiedzialny jest wyłącznie za dostarczenie nam karty i w ten sposób umożliwienie nam łatwego rozliczania zakupów paliwa, na przykład przy pomocy zbiorczej faktury. W grę nie wchodzą żadne dedykowane dla danej karty rabaty, czy też odpowiedzialność za jakość paliwa, w związku z czym rzekomo nie przysługuje nam prawo od odliczenia podatku VAT od faktury. W prawnego punktu widzenia nie jest to bowiem dostarczenie towaru, lecz po prostu usługa finansowa, która opodatkowaniu w Polsce przecież nie podlega. W drugiej sytuacji dostawca karty organizuje dla nas także rabaty, odpowiada za problemy jakościowe, czy nawet posiada licencję na sprzedaż paliw. Wówczas podatek możemy podliczać, gdyż świadczona usługa bez problemu podchodzi pod definicję dysponowania danym towarem.
Osoby, które obawiają się nieprzyjemnych konsekwencji związanych z kartami paliwowymi zapraszam TUTAJ, do pełnego artykułu „Rzeczpospolitej”. Można się z nim zapoznać po opłaceniu dostępu do archiwum gazety.