Kierowcy ciężarówek z 29 krajów zebrali się w minionym tygodniu w hiszpańskim Toledo. Byli to zwycięzcy krajowych konkursów Optifuel Challenge 2017, pochodzący z Europy, Afryki Północnej, a nawet z Chile, czy z Izraela. Każdy z nich miał natomiast jeden cel – jak najlepiej pojechać w światowym finale, wygrywając główną nagrodę.
Zanim przejdę do wyników, wyjaśnię jak wyglądał konkurs i co było oceniane. I tak miejscem zmagań były drogi wokół Toledo, tworzące 33-kilometrową trasę. Kierowcy musieli pokonać kilka rond, wjechać na kilka wzniesień, przejechać fragment terenu zabudowanego, a także rozpędzić się na autostradzie. Co natomiast oceniano? Główne kryteria były trzy. Po pierwsze, należało osiągnąć jak najniższe zużycie paliwa. Po drugie, trzeba było wyrobić jak najwyższą średnią prędkość, bez łamania przepisów. A po trzecie, trzeba było przestrzegać zasad „racjonalnej jazdy”. Komputer mierzył więc m.in. ilość wciśnięć pedału hamulca, udział swobodnego toczenia w całym przejeździe, a także czas pracy silnika w zalecanym zakresie obrotów. Ponadto konkurs przewidywał też test teoretyczny, dotyczący m.in. ekonomicznej jazdy oraz znajomości pojazdów marki Renault Trucks.
Finałowe jazdy odbyły się w środę, 18 października. Każdy spodziewał się na ten dzień pięknej pogody, jak to w samym sercu Hiszpanii. A jednak, 18 października była pogodowym wyjątkiem – temperatura nie przekroczyła 17 stopni, a do tego przez większość dnia padał deszcz. Jeśli natomiast chodzi o ciężarówki, to finale wykorzystywano Renault Trucks T480 w wersji Optifuel, stworzonej z myślą o maksymalnie obniżonym zużyciu paliwa. Każdy z ciągników jechał w parze z naczepą Fruehauf, każdy miał być skalibrowany oraz skonfigurowany w dokładnie taki sam sposób, a masa każdego zestawu wynosiła 32 tony.
Dzień przed finałowymi przejazdami odbyło się losowanie kolejności przejazdów. 29 zawodników podzielono tutaj na trzy- lub czteroosobowe grupy, mające ruszyć o określonej godzinie. Ponadto za zawodnikami z danej grupy, ruszającymi w odstępie około 3 minut, jechała ciężarówka kontrolna. Jej zadaniem było zebranie danych na temat aktualnej sytuacji na drodze oraz warunków pogodowych. Jeśli więc gdzieś na trasie pojawił się korek, przejazd ciężarówki kontrolnej miał to odnotować, wpływając na ocenę zawodników. Podobnych informacji miał też dostarczyć juror, jadący wraz zawodnikiem, na fotelu pasażera.
A jak poszło Polakowi? Nasz reprezentant – Zenon Korsak (powyżej) – niestety nie miał szczęścia w losowaniu. Trafił mu się wyjazd po godzinie 15, kiedy ruch był wyraźnie wzmożony, a opady deszczu szczególnie silne. W efekcie kierowana przez niego ciężarówka utknęła w zatorze przed jednym z rond. Choć z drugiej strony, pan Zenon nadal zdołał osiągnąć świetne wyniki – zużycie paliwa na tej bardzo krótkiej trasie wyniosło 38,5 l/100 km, przy średniej prędkości 54,1 km/h. Obrotomierz przez aż 88,3 proc. czasu wskazywał „zielone pole”, pedał hamulca był wciskany w częstotliwości 29 razy na 100 kilometrów, a cały przejazd w aż 23,6 proc. składał się z toczenia. Jeszcze lepiej wypadł test teoretyczny – tutaj Zenon Korsak zdobył 8,5 punktów na 10 możliwych, będąc lepszym niż wszystkich 28 konkurentów.
Czy jednak pozwolił to na zwycięstwo w całym konkursie? Niestety, zabrakło naprawdę niewiele. Polski zawodnik był bowiem piąty, plasując się za Belgiem, Luksemburczykiem, Rumunem oraz Bułgarem. Ten ostatni zwyciężył, zabierając do domu główną nagrodę – fabrycznie nowy ciągnik siodłowy Renault Trucks Gamy T, przekazany na własność, z opłaconym już podatkiem.
Co ciekawe, główny zwycięzca, czyli kierowca, miał otrzymać tylko nagrodę finansową, podczas gdy ciężarówka była przeznaczona dla jego pracodawcy. Zwycięzca Plamen Ivanov okazał się nie tylko bardzo dobrym kierowcą, ale także właścicielem firmy transportowej. Wygrana ciężarówka trafi więc po prostu do jego firmy, liczącej dotychczas 22 zestawy.
U zawodnika z Polski sytuacja wyglądała zresztą podobnie – również i on walczył o ciężarówkę dla siebie, będąc swoim własnym szefem. Wraz z żoną Olgą, pan Zenon już od kilkunastu lat prowadzi niewielką firmę transportową Kortrans. Firmowa flota składa się przy tym z trzech pełnowymiarowych zestawów przestrzennych – Renault Premium, którym jeździ na co dzień sam pan Zenon, a także dwóch Renault Trucks Gamy T, które prowadzą zatrudnieni kierowcy. Wcześniej zaś w Kortransie jeździły „Renówki” starszych generacji, od Magnum, po typowo francuskie R330 z dachową kabiną sypialną.
Spojrzenie na trasę przejazdu: