Wykorzystywanie azjatyckich kierowców to obecnie jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów w branży. Dlatego postanowiłem poświęcić kilka zdań dzisiejszemu komunikatowi Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, dotyczącemu deportacji 48-letniego kierowcy ciężarówki z Filipin.
Jak podaje komunikat, Filipińczyk oficjalnie zgłosił się do Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego, chcą uzyskać zezwolenie na pobyt czasowy oraz pracę jako kierowca ciężarówki. Wniosek ten wpłynął do Wydziału Spraw Cudzoziemców i wtedy też zauważono złamanie przepisów. Otóż ustalono, że Filipińczyk dotychczas przebywał w Europie na podstawie litewskiej karty pobytu, uzyskanej jako pracownik litewskiej firmy. W maju mężczyzna zakończył jednak pracę w tym przedsiębiorstwie, a przy tym nie otrzymał natychmiast nowego zatrudnienia, w wyniku czego jego karta pobytu została zastrzeżona, a on sam powinien był wrócić na Filipiny. Zamiast tego mężczyzna szukał jednak innego zatrudnienia, znalazł je u polskiego przewoźnika i stąd też jego wizyta w urzędzie. Problem jednak w tym, że w momencie składania wniosku Filipińczyk był już osobą nielegalnie przebywającą na terenie Europy, urzędnicy musieli powiadomić o tym straż graniczną i mężczyzna natychmiast został objęty nakazem deportacji na Filipiny.
By lepiej zrozumieć tę sprawę, warto wrócić się do artykułu opublikowanego przeze mnie w kwietniu: Zatrudnianie kierowców z Azji: 8 miesięcy w kabinie, 4 tys. euro na wstęp i 12 lat nielegalnie. Mówił on między innymi o reportażu niemieckiej telewizji państwowej, w którym zwrócono uwagę na mechanizm uwiązujący azjatyckich kierowców ciężarówek do ich pracodawców. Ma to wynikać z faktu, że kierowca z Azji, który zechce podjąć pracę w Europie, często musi zapłacić kilka tysięcy euro za transport na nasz kontynent oraz wszystkie niezbędne formalności. Dla obywatela Indii lub Filipin coś takiego stanowi oczywiście gigantyczną kwotę. Gdyby natomiast ów kierowca trafi na nieuczciwego pracodawcę i będzie chciał zmienić pracę, wraz z rozwiązaniem umowy straci też zezwolenie na pobyt. Zwykle oznacza to konieczność powrotu do swojego kraju, a w przypadku chęci podjęcia nowej pracy w Europie, może skutkować ponownym, wielotysięcznym wydatkiem na transport i formalności.
W efekcie na drogach można znaleźć kierowców, którzy za niewielkie wynagrodzenia spędzają po wiele miesięcy w kabinach, masowo łamiąc transportowe oraz socjalne przepisy, a mimo to nie decydują się na odejście z firmy. To natomiast skutkuje sytuacją, która nie sprzyja całej branży transportowej i może negatywnie wpływać także na warunki pracy lokalnych kierowców oraz kondycję mniejszych firm transportowych.
Oto komunikat Bieszczadzkiego OSG:
W wyniku działań oficera łącznikowego SG delegowanego do Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego, przeprowadzono kontrolę legalności pobytu obywatela Filipin, który przebywał w Polsce nielegalnie. W tym roku mundurowi z BiOSG skontrolowali już ponad 2 tys. cudzoziemców.
Zdarzenie miało miejsce wczoraj (26 sierpnia) w przemyskiej delegaturze podkarpackiego urzędu wojewódzkiego. Obywatel Filipin złożył w urzędzie wniosek o udzielenie zezwolenia na pobyt czasowy i pracę jako kierowca ciężarówki. Funkcjonariusze Wydziału do Spraw Cudzoziemców BiOSG sprawdzili legalność jego pobytu. Jak się okazało, mężczyzna przebywał w Polsce niezgodnie z przepisami. Do kontroli przedstawił paszport oraz litewską kartę pobytu, która od maja br. była zastrzeżona w europejskiej bazie SIS. Litewskie władze unieważniły dokument z powodu rozwiązania umowy o pracę w tym kraju. Funkcjonariusze BiOSG wydali 48-letniemu Filipińczykowi decyzję zobowiązującą go do powrotu do swojego kraju. To konsekwencja nielegalnego pobytu, jak i przekroczenia granicy wbrew przepisom.