Fabrycznie nowe Scanie Torpedo, czyli jak przerobić serię R na ciągnik z klasyczną kabiną

scania_t580

Był rok 2006, kiedy środowisko miłośników samochodów ciężarowych ogarnął jeden wielki smutek – na zespołach szkół mechanicznych flagi opuszczano podobno do połowy masztów, fotografowie stojący na wiaduktach robili zdjęcia tylko czarnych ciężarówek, natomiast cała Skandynawia rozważała ogłoszenie żałoby narodowej. Powód? Scania podała do wiadomości, że seria T przestaje być produkowana.

Seria T była ostatnim w Europie długodystansowym samochodem ciężarowym z silnikiem umieszczonym przed kabiną. Mowa tutaj oczywiście o pojazdach wytwarzanych seryjnie, czyli z pominięciem budowanych na zamówienie Stratorów. Była to też ostatnia Scania tego typu, co stanowiło zerwanie z wieloletnią tradycją. Po zakończeniu produkcji serii T goście z wytatuowanymi na ciele znaczkami \8/ i z gryfami nadrukowanymi na drewniakach zaczęli więc masowo rzucać się na używane egzemplarze, a nawet starsze pojazdy serii 4. Problem jednak w tym, że z czasem interesujących egzemplarzy zaczęło brakować, a ponadto eksploatacja kilkuletnich ciężarówek stała się bardzo droga. Wraz początkiem obowiązywania normy Euro 5 Niemcy podwyższyli bowiem stawki myta dla starszych pojazdów.

Ostateczne zniknięcie „torped” z dróg wydawało się już więc być tylko kwestią czasu – ich miłośnicy masowo rozważali przesiadkę po prostu na serię R lub wyrzucenie wszystkich gadżetów z gryfami do kosza, usunięcie tatuaży i zamówienie Stratora. Wtedy jednak na horyzoncie pojawił się ratunek. Pomocną dłoń do zrozpaczonych miłośników Scanii wyciągnęła firma Vlastuin Truck- en Trailerservice z Renswoude, która od niemal dwóch lat buduje Scanie serii T. Na zamówienie dostarcza ona klasycznie wyglądające ciężarówki z ekologicznymi silnikami, zerowymi przebiegami, a nawet gwarancją. Jak to możliwe? Już tłumaczę…

Do warsztatu Vlastuin zwożone są najzwyklejsze Scanie serii R. Są to pojazdy zarówno fabrycznie nowe, jak i używane lub nawet lekko rozbite. Następnie zbiera się grono fachowców, którzy biorą taką „eRkę” i zawieszają jej kabinę na dźwigu, podczas gdy właściciel firmy wisi na telefonie i załatwia niezbędne elementy – krótkie drzwi, trzeci stopień, maskę, łączniki między „nosem” a kabiną oraz uchwyty, na których ona stanie. W zależności od życzenia klienta, mogą być to produkty fabrycznie nowe, zamawiane po prostu z magazynu części zamiennych Scanii, jak i używane elementy z ciężarówki-dawcy.

W fazie przygotowawczej niezbędne jest także przygotowanie ramy – jeśli pojazd bazowy to odpowiednio długa „solówka”, to nie trzeba wprowadzać żadnych zmian, lecz w przypadku ciągników siodłowych rama wymaga wydłużenia. W tym drugim przypadku konieczne jest także wprowadzenie nowego rozstawu osi do komputera sterującego, co można jednak bez problemu zrobić po prostu w ASO, nie tracąc gwarancji.

Następnie mechanicy przerabiają wybierak zmiany biegów (chyba, że mamy do czynienia ze skrzynią automatyczną – wówczas to kwestia połączenia kilku kabelków), a także modyfikują układ kierowniczy. Kiedy się z tym natomiast uporają, można przykręcać uchwyty do ramy i mocować na nich kabinę. Stanie ona o około metr do tyłu względem serii R, natomiast przestrzeń przed nią przykryje „nos”.

No właśnie, bym zapomniał – „nos” ten trzeba jeszcze unowocześnić. W 2010 roku, kiedy po serii T w fabrykach nie było już śladu, Scania przeprowadziła bowiem face-lifiting nieco zmieniając kształt atrapy chłodnicy, a także wprowadzając nowy wzór osłon międzyosiowych. Pracownicy Vlastuin niemal do perfekcji opanowali jednak zarówno wmodelowywanie nowego grilla w pokrywy silników, a także produkcję od podstaw nowych osłon międzyosiowych.

I tak powstaje pojazd, który wygląda jak fabrycznie nowa seria T. Jeśli się zresztą zdecydujemy na nowe auto bazowe oraz pochodzące z magazynu części zamiennych podzespoły, to będzie to auto faktycznie nowe, z gwarancją i spełniające najnowsze normy emisji spalin. Chętnych na takie pojazdy naprawdę nie brakuje i nawet wielomiesięczny okres oczekiwania oraz liczone w tysiącach euro koszty nie odstraszają miłośników. Co ważne, nie są to tylko Holendrzy, bo wieść o produkcji „torpedy” szybko rozniosła się także wśród pasjonatów ze Skandynawii.

Dotychczas Vlastuin opuściło 8 zbudowanych w ten sposób „torped”. Galerie ich zdjęć można zobaczyć TUTAJ, po kliknięciu „lees meer” (nid. czytaj więcej) przy każdym z pojazdów. Jeśli natomiast zainteresował Was ten temat, to polecam styczniowy (1/2014) numer miesięcznika Truck&Van, gdzie znajdziecie dłuższy tekst mojego autorstwa dotyczący właśnie wyjątkowych Scanii budowanych przez Vlastuin.