Fabryczna wywrotka z dwusuwem w rajdzie przez Afrykę – 4800 km w 5 dni

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Gdy pomyślimy o rajdowych zmaganiach na kontynencie afrykańskim, pierwszą dyscypliną która przychodzi na myśl jest Rajd Dakar. Impreza ta od 1979 roku poddaje ciężkim próbom zarówno ludzi jak i maszyny, stawiając przed nimi rozmaite wyzwania. Jednak to nie załogi startujące w Dakarze były pionierami ścigania się ciężarówkami po Afryce. Na tytuł ten zdecydowanie bardziej zasługują Amerykanie, którzy 12 lat wcześniej postanowili przetestować prototypowy model Diamonda Reo na szlaku wymagającego Rajdu Safari.

Zanim jednak przejdziemy do meritum warto pokrótce przedstawić historię ciężarówek Diamond Reo. Marka ta powstała w 1967 roku w wyniku połączenia dwóch należących do White Motor Corporation producentów: Diamonda T oraz REO Motor Car Company. Były to firmy z długimi tradycjami, a ich historia sięgała początków XX wieku. Diamond T zasłynął głównie z budowy ciężkich ciężarówek dla wojska, w tym opisywanego parę miesięcy temu modelu T 980, który stanowił inspirację dla radzieckich KrAZów. Także pojazdy REO zasłynęły podczas II wojny światowej, m.in. produkując licencyjną  wersję Studebakera US6, przez wielu uważanego za najlepszą ciężarówkę tego konfliktu. Jako ciekawostkę warto dodać, iż od nazw opisywanych wyżej producentów powstały aż dwa zespoły muzyczne: REO Speedwagon oraz Diamond Rio.

Jak wspomniałem wcześniej w 1967 roku Diamond T oraz REO Motor Car Company stały jednością, a pierwszą ciężarówką sprzedawaną pod nowo powstałą marką miał być model C90 z wysuniętym do przodu silnikiem, przeznaczony zarówno do realizacji zadań ciągnika siodłowego jak i platformy pod specjalistyczne zabudowy. Jako, że firma stawiała na jakość, prototyp C90 postanowiono poddać niezwykle ciężkiej próbie, która przy okazji mogła posłużyć świetna kampania reklamowa. Próbą tą był ponad 4800 kilometrowy Rajd Safari. Rajd Safari, wówczas znany jako East Africa Safari Rally, jest wymagającą dyscypliną, której trasa biegnie przez trzy kraje: Kenię, Ugandę oraz Tanzanię. Jego pierwsza edycja odbyła się w 1953 roku i od tej pory zawody te stanowią nie lada wyzwanie zarówno dla kierowców jak i samochodów. Trudne afrykańskie drogi sprawiały, iż nawet najbardziej wytrzymałe maszyny ulegały awarii, a znajomość trasy oraz odpowiednia technika jazdy były kluczowe: warto wspomnieć, iż przez długie lata zwycięstwo przypadało głównie kierowcom pochodzącym z Afryki, którzy doskonale znali te tereny.

Jak więc widać cel jaki postawili przed sobą inżynierowie Damond Reo był bardzo ambitny, tym bardziej, iż był to pierwszy przypadek wykorzystania ciężarówki na trasie tego rajdu. Jako, że zawody przeznaczone były dla samochodów osobowych, postanowiono, iż amerykańska ciężarówka wystartuje tydzień przed oficjalnym rozpoczęciem rajdu, pełniąc przy tym dodatkową rolę zwiadowcy. Oznaczało to także, iż załoga nie miała co liczyć na ewentualną pomoc ze strony innych zawodników.

Wywrotka po przygotowaniu na rajd:

Prototypowy C90, który miał wziąć udział w rajdzie, zbudowany został w konfiguracji trzyosiowej wywrotki, a pod jego maską spoczął legendarny dwusuwowy Detroit Diesel 8V71 połączony z 12-biegową niezsynchronizowaną skrzynią Road Ranger. Co ciekawe zmiany w stosunku do wersji cywilnej były stosunkowo niewielkie: ciężarówka otrzymała tylko kilka dodatków, w tym lepsze opony, dodatkowy zbiornik paliwa oraz oleju, dolną osłonę, klimatyzację, wygodniejsze siedzenia oraz dodatkowe oświetlenie obejmujące m.in. szperacze. Tym samym rajdowy Diamond Reo niewiele różnił się od tego co można było spotkać w codziennym użytku. Obecnie sprawa wygląda zgoła inaczej: ciężarówki przeznaczone do rywalizacji są specjalistycznymi maszynami mocno odbiegającym od odmian użytkowych. Można wręcz powiedzieć, że współczesne „rajdówki” nie nadawałyby się do żadnej pracy w transporcie.

Ciężarówka została załadowana w Nowy Jorku na statek, a jej transport drogą morską liczącą ponad 11 200 kilometrów zajął aż 6 tygodni. Po tym czasie okręt dotarł do portu Mombasa w Kenii gdzie załoga w składzie Bll Tait, Jill Peters oraz Lonnie Hudson stanęła przed pierwszym zadaniem: należało pokonać 4800 kilometrów celem dotarcia do punktu startu zlokalizowanego w Nairobi. Na miejscu amerykańska ciężarówka wzbudziła spore zainteresowanie, choć wiele osób uważało, iż zwyczajna wywrotka nie podoła tak wymagającemu sprawdzianowi. Tym bardziej, iż w poprzednim roku tej sam rajd ukończyło 9 z 98 zawodników.

Rajd w 1966 roku, ukończony przez 9 zawodników:

By dotrzeć do celu, ciężarówka musiała pokonywać wąskie górskie drogi wznoszące się na wysokość 3000 metrów n.p.m , pozostawiające niewiele miejsca na manewrowanie. W wielu sytuacjach Diamond jechał tuż przy krawędzi zbocza, a gdy koła się zapadały konieczne było wspinanie się na wzgórze celem zaczepienia haka wyciągarki. Zagrożenie stanowiły ponadto spadające kamienie. Załodze nie pomagały również wysokie temperatury oraz wszechobecny pył będące wynikiem panującej wówczas suszy. Większość mostów w Afryce była drewniana, a wiele z nich z trudem wytrzymywało ciężar wywrotki. Bywało i tak, że przeprawa okazywała się być zniszczona co rodziło konieczność bezpośredniego pokonywania rzek, których wody zawierały niebezpieczne dla zdrowia bakterie. Mimo tych trudności Diamond poradził sobie świetnie.

Również afrykańskie równiny nie należały do bezpiecznych. Zamieszkiwały je dzikie drapieżniki, a stada zwierząt nieustannie przebiegały tuż przed maską. Kolizja była tym bardziej prawdopodobna, gdyż na prostych odcinkach ciężarówka osiągała nawet 120 km/h. W takiej sytuacji nawet wystająca z okolicznego drzewa gałąź mogła poważnie zranić rękę nieostrożnego kierowcy. Szacuje się też, że przy takiej prędkości chmura kurzu była widoczna z odległości 17 kilometrów. Oczywiście podczas takiej jazdy kabinę wypełniało charakterystyczne wycie dwusuowego Detroita, które załoga próbowała zagłuszyć… zwykłym radiem. Dodatek ten z pewnością umilał jazdę, która trwała nawet do 15 godzin dziennie.

Diamond Reo na trasie:

Wyprawa, choć wymagająca, okazała się być sporym sukcesem. Dystans 4800 kilometrów udało się pokonać w pięciu dni, a ciężarówka osiągnęła przy tym wspaniały rezultat w postaci średniej prędkości na poziomie 49 MPH czyli 79 km/h. Jest to wynik tym bardziej imponujący, jeśli uświadomimy sobie, iż zwycięski Peugeot 404, który wygrał Rajd Safari z 1967, roku osiągnął średnią prędkość 51 MPH czyli 82 km/h. Rajdowe auto osobowe było więc tylko minimalnie szybsze. Diamond Reo udowodnił także swoją wytrzymałość, gdyż przez całą trasę nie doznał żadnej poważniejszej awarii, a wszelkie uszkodzenia okazały się być stosunkowo niewielkie. Tymczasem sposób wszystkich 91 samochodów osobowych, które wystartowały w rajdzie tydzień później, zaledwie 30 zdołało dotrzeć do myt.

Tym samym Diamond Reo stał się pionierem jeśli chodzi o sportową rywalizację ciężarówek. Mimo to powyższy historia jest stosunkowo mało znana, słabo udokumentowana, a dalsze losy ciężarówki pozostają zagadką. Jednym z nielicznych zachowanych materiałów jest poniższy film dokumentalny. Da się na nim usłyszeć charakterystyczne wycie dwusuwowego Detroita.

Reportaż prezentujący Diamonda Reo na rajdzie: