Fabryczna przyczepa do ładowania ciężarówek – przyszłość transportowych baz

W nawiązaniu do tekstu:

Nikole Tre ruszyły do pracy na kontenerach – przesiadka z Freightlinera do kabiny Iveco

Jeszcze kilka lat temu nikt by nie uwierzył, że to zdjęcie reklamujące amerykański ciągnik siodłowy i źródło jego zasilania. Największa nowością jest przy tym przyczepa, którą właśnie zaprezentowała firma Nikola, z myślą o swoich nowych klientach.

Jak już zapewne wiecie, amerykańska marka Nikola oferuje elektryczne ciągniki siodłowe, a także przygotowuje do premiery wersje wodorowe. Nieprzypadkowy jest też europejski układ kabin, gdyż jednym z głównych udziałowców jest tutaj Iveco. Do czego natomiast służy wspomniana przyczepa? To mobilny punkt ładowania, który będzie teraz oferowany jako opcja przy zamawianiu nowych ciężarówek.

W przyczepie mieszczą się dwie szybkie ładowarki, dedykowane dla elektrycznych ciągników siodłowych Nikola Tre. Każda ładowarka oferuje moc do 175 kW, więc przywrócenie pełnego zapasu energii zajmie jej około czterech godzin. Po takim czasie ciągnik będzie mógł przejechać wraz z naczepą 500 kilometrów. Choć jest też w tym wszystkim pewien haczyk – przyczepa sama w sobie nie posiada magazynu energii, służąc jedynie za ładowarkę. Trzeba ją więc podpiąć do zewnętrznego źródła prądu, jak sieć elektryczna lub ewentualnie spalinowy generator (tutaj wiele osób pewnie się zaśmiało).

Mimo to wielu użytkowników może być taką przyczepą zainteresowanych. Szacuje się bowiem, że przygotowanie stacjonarnego, pełnoprawnego punktu szybkiego ładowania dla ciężarówek może pochłonąć od sześciu do dwunastu miesięcy. Dlatego przewoźnicy będą mogli wykorzystać przyczepy jako rozwiązanie tymczasowe.