Elektryczny wóz strażacki w Amsterdamie – godzina pracy na prądzie i ładowanie z diesla

Zdjęcia: Brandweer Amsterdam-Amstelland / Jaap Wals

W Amsterdamie odbyła się wielka strażacka premiera. Do użytku trafił jeden z pierwszych na świecie elektrycznych wozów strażackich. To też ciężarówka, która zasłynęła z astronomicznej ceny, wymienianej na poziomie nawet 4 milionów złotych.

Ultranowoczesny Rosenbauer RT trafił do remizy Amsterdam-Amsterlland. Obecnie przechodzi ostatnie przygotowania do pracy, by już latem zacząć wyjeżdżać do akcji. A przy okazji strażacy zapowiadają, że nie jest to tylko jednorazowy eksperyment. Plan lokalnych władz jest bowiem taki, by do 2030 roku całkowicie zrezygnować ze spalinowych wozów.

Za napęd opisywanego pojazdu odpowiadają dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 272 KM. Napędzają one wszystkie cztery koła, które przy okazji mają układ skrętu oraz niezależne zawieszenie. Między osiami znajduje się natomiast zestaw baterii, którego pojemność wynosi 100 kWh. Jak wyliczają amsterdamscy strażacy, wystarczy to do przejechania 100 kilometrów lub do godzinnej pracy pompy.

A co w sytuacji, gdy baterie się rozładują? Wówczas do akcji wkroczy 3-litrowy turbodiesel marki BMW, również mający moc 272 KM i służący za generator prądu. Skorzysta on ze 125-litrowego zbiornika paliwa, zwiększając zasięg do 500 kilometrów lub czas pracy pompy do 5 godzin. Poza tym baterie będzie można oczywiście naładować, potrzebując na to 4,5 godziny przy zwykłym podłączeniu oraz 45 minut przy ultraszybkiej ładowarce.

Jeśli chodzi o wspomnianą pompę, to może on pracować z wydajnością do 3500 litrów na minutę. Maksymalna prędkość na drodze to 110 km/h, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmie około 30 sekund. Ponadto zachwala się wspaniałą zwrotność, ze średnicą zawracania ograniczoną do 12,5 metra. Dla punktu odniesienia podam, że cały samochód ma 7,6 metra długości, 2,3 metra szerokości oraz 3,1 metra wysokości.

Choć to „elektryk”, przeznaczony głównie do pracy w mieście, przewidziano też pewne właściwości terenowe. Ba, mówi się nawet o możliwości pracy na terenach zalanych wodą. To zasługa zawieszenia z czterema poziomami regulacji wysokości. Standardowo, w czasie jazdy po utwardzonej drodze, prześwit ma wynosić 25 centymetrów. Po zjechaniu w teren możemy zwiększyć go do 35 centymetrów,  a w trybie powodzi będzie to aż 47 centymetrów. Za to po dojechaniu na akcję prześwit zmniejszy się do 17,5 centymetrów, ułatwiając wchodzenie do kabiny oraz obsługę wyposażenia.

Wśród innych, mniejszych ciekawostek, są między innymi kamery zamiast lusterek, czy diodowy wskaźnik pojemności zbiornika na wodę. Ten ostatni umieszczony za drzwiami kierowcy, na okiennym słupku.