Elektryczny Ursus Elvi otrzymał kabinę z Lublina – jest brzydki, ale może okazać się bardzo sensowny

Miało być tak:

ursus_elvi_1ursus_elvi_2

Wyszło tak:

ursus_elvi_kabina_lublina_1ursus_elvi_kabina_lublina_2

Kiedy w kwietniu lubelska firma Ursus zaprezentowała prototyp o nazwie Elvi, mało kto wierzył, że auto trafi do produkcji z tak futurystycznym nadwoziem. Z drugiej strony trudno było się też spodziewać, że to bardzo nowoczesne, elektryczne auto otrzyma kabinę od Lublina, opracowaną jeszcze w latach 80-tych. A jednak…

Dzisiaj Ursus pokazał się model Elvi w wersji bliskiej wprowadzenia do produkcji. Od razu zaś widać skąd pochodzi tutaj kabina – jest to właśnie zmodyfikowane nadwozie Lublina. Samochód tak naprawdę różni się lusterkami oraz komorą silnika, które ewidentnie została pomniejszona. Motory elektryczne są znacznie mniejsze od spalinowych, co tłumaczy tę zmianę. Inna sprawa, że przód Elvi wygląda teraz gorzej niż w zwykłym Lublinie 3…

Niestety zdjęć wnętrza nie opublikowano. Biorąc jednak pod uwagę charakterystykę aut elektrycznych, również i tam musiały zajść zmiany. Pojazdy tego typu nie potrzebują drążka zmiany biegów, a i wystająca obudowę silnika można było wyeliminować.

Spróbujmy jednak zapomnieć o kiepskim wyglądzie i przyjrzyjmy się parametrom technicznym. Tutaj Ursus zapowiada zasięg do 150 kilometrów i 1,5 tony ładowności przy 3,5 tony DMC. Auto ma tylny napęd, piórowe tylne zawieszenie, prędkość maksymalną 100 km/h i trzyosobowe wnętrze. Do tego też dojdzie dostosowanie do szybkiego ładowania, odbudowującego 90 proc. zasięgu w zaledwie 15 minut. Autorem silnika elektrycznego jest natomiast poznańska firma H. Cegielski.

Z racji ograniczonego zasięgu, Ursus Elvi ma być ofertą dla firm z większych miast. Z tego też powodu lubelski producent zdecydował się na niskie nadwozie. Wysokość standardowej zabudowy nie przekracza 2 metrów, a to oznacza, że wjedziemy także do parkingów podziemnych. Pojemność tej zabudowy to cztery europalety, a na specjalne zamówienie będzie można otrzymać także wywrotkę, skrzynię bez zadaszenia, czy chłodnię.

Czy Ursus Elvi ma szanse na sukces? W tej kwestii zastosowanie gotowej kabiny z Lublina może być bardzo pomocne. Powinno to bowiem ustalić cenę na rozsądnym poziomie, zwiększając zainteresowanie klientów. Co więcej, jeśli Ursus odziedziczy po Lublinie także rozwiązania podwoziowe, a zapewne tak będzie, elementy eksploatacyjne kupimy za grosze, a naprawy wielu podzespołów dokona przysłowiowy kowal. A do tego w kabinie i tak będzie bardziej komfortowo niż w Lublinie. W końcu nie będzie trzeba słuchać ryku dieslowskiej Andorii.