Elektryczne ciężarówki wprost zalały targi w Hanowerze – przegląd od stoiska do stoiska

Po czterech latach przerwy, Hanower znowu gości największe w Europie targi samochodów ciężarowych. Impreza nazywa się teraz IAA Transportation, potrwa do końca bieżącego tygodnia i prezentuje zarówno same pojazdy, jak i przeznaczone dla nich usługi.

Sam odwiedziłem targi już wczoraj i miałem przy tym pewne bardzo silne wrażenie. Otóż w dużej mierze można by to nazwać targami ciężarówek elektrycznych lub elektryczno-wodorowych, jako że to właśnie ta technologia zdominowała większość stoisk. Poniżej przedstawię Wam jak ogromną przybrało to skalę, przechodząc przy tym od jednej marki do drugiej i robiąc wirtualną wycieczkę po stoiskach.

Pierwsza konferencja prasowa miała na stoisku marki Mercedes-Benz i tam od razu pojawiła się cała grupą nowości napędzanych prądem. Wśród nich był elektryczny eActros w dalekobieżnej wersji LongHaul, w przyszłym roku mający trafić do produkcji seryjnej (więcej na ten temat tutaj). Był też prototypowy eActros w wersji wytwarzającej prąd z wodoru, znany jako GenH2 Truck. Poza tym promowano elektryczny, komunalny model eEconic, a tuż obok stał mniejszy kuzyn z japońskim znaczkiem, czyli elektryczne Fuso eCanter o DMC do 8,55 tony.

Mercedes-Benz eActros LongHaul:

Wodorowy GenH2 Truck:

eEconic i typowe zachowanie „chińskich dziennikarzy” (były ich całe tłumy i robili zdjęcia każdej śrubki):

8,5-tonowy eCanter:

Następnie miały miejsce konferencje grupy Volkswagena, czyli marek Scania oraz MAN. U Szwedów główną nowością był model 45R, czyli elektryczny ciągnik siodłowy z dalekobieżną kabiną. Maszyna ta po raz pierwszy została pokazana szerokiej publiczności, ale już wkrótce ma trafić do dealerów i klientów, jako że jest gotowa do produkcji seryjnej (więcej na ten temat tutaj). I muszę przyznać podkreślić, że 45R wzbudzało nieporównywalnie większe zainteresowanie przedstawicieli mediów niż stojąca tuż obok, spalinowa i również nowa Scania 560R Super. Poza tym wokół nie brakowało Scanii 25P, czyli mniejszych i słabszych wariantów z elektrycznym napędem.

Scania 45R:

Dwa egzemplarze Scanii 25P:

Na stoisku obok MAN po raz pierwszy publicznie odsłonił elektryczną wersję modelu TGX, wyposażoną w największą kabinę w gamie. Ten pojazd pozostaje jednak prototypem, z produkcją zapowiadaną na rok 2024. A przy okazji MAN przypomniał swoje wielkie plany dotyczące ładowarek, jako że elektryczny TGX ma wytrzymywać ładowanie o mocy nawet 1000 kW. To bardzo, bardzo, naprawdę bardzo dużo, ładując pełną baterię ciągnika w około pół godziny.

Elektryczny MAN TGX:

Elektrycznych nowości nie zabrakło także u Iveco, a właściwie na wspólnym stoisku Iveco oraz Nikoli (amerykańskiej marki częściowo należącej do Iveco). Pod włoskim znaczkiem pokazano Daily z nową generacją napędu elektrycznego, a także dziecko nowego sojuszu między koncernami Iveco oraz Hyundai. Było to Daily z wodorowym napędem opracowanym i dostarczonym przez Koreańczyków. Nikola prezentowała zaś ciągnik siodłowy Tre w aż trzech różnych wariantach. Były to dwie konfiguracje zasilane z baterii, europejska 4×2 i amerykańska 6×2, a także zupełnie nowy wariant wodorowy, przeznaczony dla Europy (więcej na ten temat tutaj).

Elektryczne Iveco eDaily:

Wodorowe Iveco eDaily z ogniwem Hyundaia:

Akumulatorowa Nikola Tre BEV:

Wodorowa Nikola Tre FCEV:

Kawałek dalej znajdowało się stoisko marki Volvo Trucks, która szczyci się mianem sprzedażowego lidera rynku ciężarówek elektrycznych w Europie. By natomiast podkreślić swoje pionierstwo, Szwedzi (jako jedyni z „wielkiej siódemki”) nie wystawili w Hanowerze ŻADNEGO modelu spalinowego. Prezentowano tylko i wyłącznie elektryki, a w roli premiery wystąpiła nowa oś napędowa, zintegrowana z silnikiem elektrycznym. Takie rozwiązanie pozwala wyeliminować klasyczne przeniesienie napędu, poprzez wał, tworząc przy ramie więcej przestrzeni dla akumulatorów i ograniczając straty energii. Swoją drogą, to nowy trend, pokazany też w eActrosie oraz w Nikoli Tre.

Volvo FM Electric:

Volvo FE Electric:

Volvo FMX Electric:

W drugą stronę wyróżnił się DAF, jako że u tej marki na najważniejszych miejscach nadal stały ciężarówki spalinowe. Były to pojazdy z zupełnie nowej serii XD, na tle tej całej masy elektryków wydające się prawdziwym powiewem normalnego, codziennego transportu (więcej na ten temat tutaj). Niemniej i DAF pokazał nową gamę pojazdów elektryczny, na bazie serii XD oraz XF, z zupełnie nowymi silnikami. Nie są to już autobusowe jednostki kupowane u firmy VDL, lecz własne konstrukcje z koncernu Paccar, o bardzo szerokim zakresie wariantów mocowych. Pojazdy te zastąpią dotychczasowy model CF Electric.

DAF XF Electric:

Tymczasem wracamy na stoisko, gdzie elektryk znowu znajdował się w centrum uwagi. To reprezentacja marki Ford Trucks, która pokazała swoją absolutnie pierwszą ciężarówkę na prąd. Mowa tutaj o trzyosiowym podwoziu pod zabudowę, wykorzystującym jeszcze starą kabinę z modelu Cargo. I choć wizualnie taki projekt może nieco trącić myszką, Ford chwalił się bardzo ciekawym rozwiązaniem technicznym. Była to obecność 4-biegowej skrzyni dla elektrycznego silnika, zapowiadającej się jako wyjątkowo sensowna nowość. Jeden lub dwa biegi mogą być bowiem niewystarczające na trasie, a na przykład dwanaście biegów po prostu nie ma czego w elektryku robić.

Elektryczny Ford (żadnej nazwy nie podano):

Poza wiodącymi markami z Europy, wskazać można także na Chińczyków. Ich elektryczne modele prezentowano już nie tylko w halach dla aut dostawczych, ale też wśród ciężkich samochodów ciężarowych. Szczególne wrażenie robiło przy tym stoisko marki BYD, naprawdę duże i zrobione po prostu na bogato. Firma ta jest już w Europie znana od lat, jako producent elektrycznych autobusów, a teraz chce wejść również na rynek ciężarówek o DMC do 19 ton. Sztandarowy model ETH8 pokazano od razu z kabiną sypialną i komunalną, hakową zabudową, a pojazd trafia już do oficjalnej sprzedaży.

BYD ETH8:

Żeby było ciekawiej, również na hali z naczepami promowano pojazdy z elektrycznym napędem. Szczególnie dużo miejsca poświęcono naczepie kurtynowej Krone eMega Liner, wyposażonej we własny silnik elektryczny, montowany przy środkowej osi. Pojazd ten posiada też własny zestaw baterii, montowany w dwóch miejscach pod podłogą i duży na tyle, że naczepa może blisko dwukrotnie zwiększyć zasięg elektrycznego ciągnika (więcej na ten temat tutaj).

Krone eMega Liner:

Na podobnej zasadzie ma też działać nowy agregat chłodniczy marki Thermo King, z serii Advancer. Również i tutaj przewidziano oś z generatorem prądu oraz stosunkowo niewielką baterię, która umożliwi cichą prace agregatu przez łącznie kilka godzin. Dodam, że to już rozwiązanie seryjne, oficjalnie proponowane przewoźnikom, a oś wyprodukowała firma BPW (więcej na ten temat tutaj).

Oś BPW generująca prąd dla agregatu Themo King:

Elektryfikacja może towarzyszyć także wydłużaniu zestawów, które jest obecnie bardzo głośnym i pożądanym pomysłem. W tym temacie przechodzimy na stanowisko firmy Van Eck, gdzie przestawiono rozwojowe wydanie elektrycznego wózka dolly, również wyposażonego we własny napęd i własną baterię. Taki wózek może uczestniczyć w tworzeniu na przykład 25-metrowych zestawów i wspomoże główny silnik ciężarówki w chwilach szczególnie dużego zapotrzebowania na siłę napędową. Poza tym umożliwi on łatwe przestawianie naczep, robiąc to przy użyciu pilota do zdalnego sterowania.

Elektryczny wózek dolly Van Eck:

A na koniec pojawia się premiera specjalna, którą był… Mercedes-Benz Actros MP3. Ciężarówkę tę wystawiała firma Pepper, która chce przebudowywać na pojazd elektryczne starsze, używane pojazdy. Właśnie tak uczyniono z tym kilkunastoletnim Actrosem, który został bardzo gruntownie odnowiony (wyglądał jak nowy) i reklamowano go jako znacznie tańsza alternatywę dla pojazdów fabrycznych. Ma to też być szansa na ochronę środowiska, jako że mowa o powtórnym wykorzystaniu wyprodukowanego już pojazdu (więcej na ten temat tutaj).

Pepper Etrofit:

Wyjaśnienie numer 1: gdy używam określenia „dalekobieżny” przy elektrycznym samochodzie ciężarowym, mam na myśli jego kabinę, a nie fabryczny zasięg. Faktem bowiem jest, że nawet te „dalekobieżne” modele z kabinami sypialnymi nie są w stanie przekroczyć około 500 kilometrów na pełnym ładowaniu. Wyjaśnienie nr 2: marka Renault Trucks została pominięta, gdyż nie miała swojej reprezentacji na targach.