Powyżej: te same ciągniki na zdjęciu firmy Alblas z 2013 roku
Pamiętam jak ponad dekadę temu, gdy jeszcze mało kto słyszał o 40ton.net, opisywałem zaskakującą nowość z floty firmy Alblas. Ten holenderski przewoźnik, znany także z pracy na polskich rejestracjach, postanowił wówczas otworzyć oddział w Chinach, kupując w tym celu dwa MAN-y TGS w typowo chińskich konfiguracjach. I gdyby ktoś mi wówczas powiedział, że za 11 lat będę miał okazję zobaczyć dokładnie te dwa ciągniki na żywo, w trakcie zarobkowego przejazdu przez Polskę, zapewne przyjąłbym to z kompletnym niedowierzaniem. A jednak oto one, stojące przy polskiej drodze krajowej nr 2:
Skąd wziął się ten zaskakujący widok? Zacznę od przypomnienia, że przez minioną dekadę coraz więcej mówiło się o chińsko-europejskim transporcie. Regularnie wskazywano przy tym właśnie firmę Alblas, między innymi jako pioniera w użyciu karnetu TIR na tym kierunku. Co jednak istotne, przez lata całe przedsięwzięcie oparte było na przeładunkach lub przepinkach. Chińskie ciężarówki właściwie nie wyjeżdżały poza chińsko-kazachskie pogranicze, trzymając się go aż do ubiegłego roku. Wtedy to pojawiły się informacje o zawarciu nowych porozumień międzynarodowych, a ciągniki z Chin zaczęły docierać aż na Białoruś, pojawiając się także pod polską granicą. Stąd artykuł z sierpnia 2024 roku, o chińskim ciągniku z Alblasu, który dociągnął naczepę aż do Brześcia na Białorusi, a tam została ona przejęta przez polski ciągnik z tej samej firmy i ruszyła w głąb Unii Europejskiej.
Jak się jednak okazało, i na tym sprawa nie przestała się rozwijać. Czytelnik Kwiatula – nadal jeżdżący w transporcie na Wschód – przesłał mi dzisiaj rano zdjęcia, które przedstawiały chińskiego MAN-a TGS zaparkowanego w Polsce, na stacji Lotos w Woskrzenicach, pod Białą Podlaską. Bez większego zastanawiania popędziłem więc w tym kierunku, licząc, że może uda mi się jeszcze zdążyć na miejsce i porozmawiać z kierowcami. Na parking dotarłem dosłownie w ostatniej chwili, gdy kierowcy obu zestawów – bo ostatecznie okazały się to dwa egzemplarze – kończyli akurat pauzę, ruszając w stronę Białorusi. Tam, po dotarciu do Brześcia, w ciągnikach miała zmienić się obsada, by następnie ruszyć w kierunku Chin, mając do pokonania co najmniej kilka tysięcy kilometrów. Alblas ma bowiem w tym kraju dwa magazyny, ulokowane w Urumczi (niemal 6 tys. kilometrów od Białej Podlaskiej) oraz w Szanghaju (niemal 10 tys. kilometrów od Białej Podlaskiej). W Urumczi znajduje się też firmowa baza, na co wskazują tablice z wyróżnikiem regionu „新A”.
Spotkani przeze mnie kierowcy okazali się obywatelami Białorusi, jako że w przypadku kierowców z Chin nadal występują ograniczenia wizowe. Organizacja przewozu wyglądała więc tak, że Chińczycy przyjechali omawianymi zestawami z Chin do Brześcia, tam do kabin wsiedli Białorusini i ruszyli na drogi Unii Europejskiej. Ich trasa prowadziła przez Polskę i Niemcy, na rozładunek przy pograniczu z Holandią. Następnie Białorusini ruszyli w przeciwnym kierunku, z powrotem do Brześcia, gdzie oddadzą stery Chińczykom, mającym wrócić ciężarówkami do swojego kraju. Podkreślam, wszystko to odbywa się bez jakichkolwiek przepinek, z całymi zestawami na chińskich tablicach. Typowe dla chińskiego transportu są też konfiguracje, wszak oba ciągniki mają napęd w układzie 6×4, ciągną trzyosiowe naczepy na bliźniakach i mają kontenery morskie zamiast nadwozi. Wszystko to wyróżnia się na tle zestawów spotykanych w Europie. Poza tym warto zauważyć, że to jeszcze konfiguracja z czasów, gdy Chińczycy nie wymagali osprzętu z wtryskiem AdBlue.
Same ciągniki okazały się dokładnie tymi MAN-ami, z którymi Alblas zakładał swój chiński oddział. Potwierdziły to numery na rejestracjach. Jak też dowiedziałem się od kierowców, to jeszcze roczniki 2012, ale o bardzo małych przebiegach, w okolicach 400 oraz 500 tys. kilometrów. Wynika to zapewne z faktu, że przez lata MAN-y obsługiwały krótkie dystanse, w transporcie opartym na przepinkach, a dopiero teraz wyjechały na tak dalekie trasy. Ba, prawdopodobnie najdłuższe trasy, jakie spotkamy obecnie na świecie. Sam muszę też przyznać, że jak na 13-letnie MAN-y TGS oba ciągniki wyglądały naprawdę dobrze, nie wydając się zmęczonym eksploatacją lub na przykład skorodowanym. Znając więc firmę Alblas, która słynie z wyjątkowo długiego trzymania sprzętu, mogą mieć jeszcze przed sobą lata pracy na trasach do Europy. Pozostaje tylko pytanie, czy chińscy kierowcy nie zaczną się z czasem domagać większych kabin? O ile bowiem w 2012 roku taki MAN TGS z kabiną typu LX był w chińskich realiach naprawdę niezłym sprzętem, to przez ostatnią dekadę wiele się w tym zakresie zmieniło. Teraz to Chińczycy zaczynają przesiadać się do większych kabin niż my w Europie (ten temat niedawno opisywałem w tym artykule, również z udziałem zestawu jadącego w naszą stronę).
Na koniec można się tylko zastanawiać, kiedy takie zestawy na chińskich rejestracjach staną się w Europie normą? Skoro bowiem dwa omawiane pojazdy właśnie kończą kompletne kółko w głąb Unii Europejskiej, temat zapewne jest już formalnie dopracowany i po tych trasach szybko pojawią się kolejne. Gdy natomiast temat wiz dla Chińczyków przestanie być problemem, zapewne i chińscy kierowcy pojawią się na unijnych parkingach. Skoro bowiem przejadą 6 tysięcy kilometrów z bazy do polskiej granicy, to dodatkowy tysiąc lub dwa na rozładunek też będą mogli „obskoczyć”.
Uprzedzając pytania dodam, że na razie nie zapowiada się na projekty realizowane w przeciwnym kierunku, a więc ciężarówki na rejestracjach z krajów unijnych wjeżdżające w głąb Chin. Na przeszkodzi stoi bowiem zakaz tranzytu przez Rosję, wprowadzony w związku z wojennymi sankcjami. Co prawda istnieje pewna alternatywa szlakiem południowym, przez Morze Czarne oraz Kaukaz, ale niestety jest to znacznie dłuższa, bardziej czasochłonna i po prostu problematyczna trasa. Mogliście o tym przeczytać między innymi w tym artykule: Jak wyglądają dzisiaj trasy z Polski do Azji – firma Sław-Trans w ciekawym wywiadzie