Dwa MAN-y TGX, od stopni po dach na czarno i czerwono – Sesja Miesiąca 04/21

Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowanym przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Heniek co miesiąc rusza w Polskę, wykonuje sesję wyjątkowej ciężarówki i zbiera na jej temat najciekawsze informacje. Dotychczas w serii pojawiło się już pięć tekstów, dostępnych pod tym linkiem i prezentujących zarówno pojazdy klasyczne, jak i te tuningowane. Dzisiaj czeka nas kolejna porcja ciężarowego tuningu, w podwójnym, a jednocześnie nieoczywistym wydaniu.

Jeśli macie swoich kandydatów na kolejne miesiące, zachęcam do przesyłania zdjęć oraz zgłoszeń pod adres mailowy [email protected].

Myśląc w Polsce o tuningu, od razu można mieć przed oczami Scanię, DAF-a lub Volvo, z typowo holenderskim oświetleniem, ewentualnie z chromowanymi rurami lub z malunkami wykonanymi aerografem. W tym artykule zobaczymy jednak coś zupełnie innego. W roli głównej wystąpią dwa MAN-y TGX, od początku do końca utrzymane w tej samej kolorystyce.

Oba MAN-y są własnością firmy transportowej Margos z miejscowości Koczała nieopodal Człuchowa. To rodzinne przedsiębiorstwo, założone w 2011 roku przez małżeństwo Iwonę oraz Marcina Gostomskich. Początkowo we flocie znajdowały się wyłącznie auta do 3,5 tony, a pani Iwona osobiście prowadziła jedno z nich. Tymczasem pan Marcin pozostawał pracownikiem innego przewoźnika, prowadząc u niego ciężarówkę. Trzy lata temu firma zaczęła iść jednak w kierunku większych pojazdów. W międzyczasie otwarto też własny warsztat. Dzisiaj zaś we flocie znajdziemy dziesięć „busów” do 3,5 tony oraz cztery ciężarówki. Piąta jest też w drodze, z odbiorem planowanym na koniec roku.

Jeśli chodzi o same TGX-y, to pierwszym z nich był egzemplarz o oznaczeniu 18.500 XXL. Ten samochód zakupiono jako fabrycznie nowy, w 2018 roku. Połączono go z naczepą kurtynową Schwarzmüller, wysłano na międzynarodowe trasy, a licznik wskazuje obecnie 300 tys. kilometrów. Dwa lata później dobrano też kolejną sztukę, tym razem używaną, z końca 2014 roku. To samochód w starszej wersji 18.480 XXL, połączony z naczepą-wywrotką marki Feber. Wykonują on krajowe trasy z ładunkami zbóż oraz surowców, obecnie mając przebieg 620 tys. kilometrów. A dlaczego wybór padł akurat na MAN-y? Jak tłumaczy Marcin Gostomski, był to efekt wcześniejszych doświadczeń z pojazdami tej marki. Właśnie MAN – model TGA 18.460 z 2004 roku – był pierwszą ciężarówką w jego karierze. Późniejsze TGX-y potwierdziły pozytywne wrażenia, okazując się bezawaryjnym, choć zdaniem właściciela nie zachwycając pod względem ekonomii.

Gdy tylko pierwszy TGX pojawił się w firmie, zaczęto w nim wprowadzać małe modyfikacje. Było to na przykład standardowe, polerowane orurowanie z dodatkowymi reflektorami. Z czasem pojawił się jednak pomysł, by zrobić coś innego, niespotykanego na drogach. I stąd też wzięła się decyzja, by oba MAN-y utrzymać w czarno-czerwonej kolorystyce, obejmując tym stylem kompletne zestawy. Połączenie tych dwóch kolorów znajdziemy dzisiaj zarówno na kabinach i naczepach, jak i na ogromnej ilości detali. Mowa tutaj o stopniach wejściowych, kołach, wszystkich osi, orurowaniach, oklejeniu, plandekach poszerzeniach nadkoli, pokrowcach w kabinie, a nawet o kultowych ludzikach Michelina.

Starszy MAN, ten z 2014 roku, otrzymał też kilka szczególnych elementów. Sporo pracy wymagała w jego przypadku przednia osłona, po zakupie pocięta i zespawana na nowo, pokryta wąską warstwą czerwonego lakieru, a także uzupełniona drobną siatką. W tej ciężarówce dokonano też wymiany reflektorów, zmieniając je na poliftowe, z dziennymi światłami w technologii LED. Dzięki temu starszy egzemplarz upodobnił się do nowszego i obie ciężarówki robią razem jeszcze lepsze wrażenie. A już wkrótce mogą do nich dołączyć do kolejne ciekawe projekty, choć tym razem dwóch innych marek. Firma już bowiem pracuje nad modyfikowaniem DAF-a XF Euro 6 oraz Mercedesa Actrosa MP4, zapowiadając przy okazji wizytę na tegorocznym zlocie Master Truck.

Kompletna galeria: