Dwa „gabaryty” sparaliżowały ruch na A4 – 4,40 metra to dla tej trasy za wiele

W nawiązaniu do tekstu:

GDDKiA wyjaśnia różnicę między autostradą a “S-ką” – tymczasem na A4 za Wrocławiem…

Ledwie wczoraj zwracałem uwagę na paranoję występującą na autostradzie A4. Pojawiło się tam stwierdzenie samego GDDKiA, że autostrada musi mieć 3,75 metra szerokości prawego pasa ruchu, 3 metry szerokości pasa awaryjnego oraz 1,25 metra szerokości gruntowego pobocza. Coś takiego daje nam 8 metrów względnie bezpiecznej przestrzeni. Tymczasem na autostradzie A4 między Wrocławiem a Krzyżową – jednym z najbardziej ruchliwych odcinków w Polsce – pasa awaryjnego i pobocza nie znajdziemy.

Nic więc dziwnego, że gdy pojawiły się tam dwa „gabaryty”, ruch został całkowicie sparaliżowany. Dwie ciężarówki przewoziły pływające domy, mające 4,40 metra szerokości. Przy takich wymiarach i przy braku odpowiedniego pobocza ładunki po prostu musiały nachodzić na lewy pas ruchu. By natomiast kosztowny ładunek nie został uszkodzony i by nikt nie doprowadził do wypadku, piloci całkowicie ten lewy pas zablokowali, uniemożliwiając jakiekolwiek wyprzedzanie.

Któryś z kierowców aut osobowych w końcu się wściekł i powiadomił o sprawie WITD Wrocław. Radiowóz z legnickiego oddziału został wysłany na autostradę, dokonał zatrzymania i wszczął postępowania administracyjne. Argumentowano to ograniczeniami godzinowymi, wyznaczonymi w zezwoleniu. Przy tak dużej szerokości ciężarówki mogły poruszać się po autostradzie do godziny 6 rano, tymczasem w momencie zatrzymania była już godzina 6:58.

Naruszono zasady z zezwolenia, złamano przepisy i tym samym kara była uzasadniona. Z czymś takim po prostu trudno się kłócić. Nie zmienia to jednak faktu, że autostrada A4 po raz kolejny udowodniła jak ogromnym jest absurdem. Zablokowanie całej trasy przez ładunek o szerokości 4,40 metra to rzecz, której można by się spodziewać w mieście, a nie na autostradzie. Swoją drogą, sam też jestem ciekawy, jak ITD zareagowałoby na tę sytuację przed godziną 6 rano. Czy gdyby transport podobnie blokował ruch o 5:50, inspektorzy po prostu wróciliby na bazę, nie mając zastrzeżeń?

Komunikat WITD Wrocław:

Tamowanie ruchu na odcinku kilkudziesięciu kilometrów na autostradzie A4 przez pojazdy nienormatywne było przyczyną wniosku, jaki wpłynął do Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego we Wrocławiu.

27 maja 2020 r. w godzinach porannych do WITD we Wrocławiu zadzwonił kierowca samochodu osobowego, który wniósł o kontrolę przejazdu pojazdów nienormatywnych, tamujących ruch na autostradzie A4 na terenie Dolnego Śląska, w kierunku granicy.

W wyniku szybko podjętych czynności inspektorzy z Oddziału w Legnicy skontrolowali dwa pojazdy, których parametry normatywności znacząco przekraczały dopuszczalne przepisami.

Na każdym z zatrzymanych pojazdów załadowane były „pływające domki”. Ich szerokości z ładunkiem wynosiła około 4,40 m. 

Z wyjaśnień kierowców i pilotów zabezpieczających przejazd wynikało, że chcąc uniknąć uszkodzenia ładunku, bądź kolizji z wyprzedzającymi pojazdami, zdecydowali się na uniemożliwienie wykonywania takich manewrów.

Konsekwencją takich działań był duży zator na autostradzie A4, zwłaszcza, że przejazd odbywał się w godzinach porannych , w których wiele osób jechało do pracy.

W wyniku kontroli okazanych zezwoleń na przejazd pojazdów nienormatywnych oraz analizy zapisów czasu jazdy kierowców stwierdzono, że przy realizacji przewozów naruszono warunki przejazdu określone w wydanych zezwoleniach. Przewozy z taki szerokim ładunkiem mogły się odbywać maksymalnie do godziny 6.00, po to, aby nie utrudniać ruchu pojazdów w godzinach porannego szczytu, a odbywały się do godziny 6.58.

W wyniku stwierdzonych nieprawidłowości zostały wszczęte postępowania administracyjne wobec przedsiębiorców realizujących przewóz.