Dwa auta jako doładunek w naczepie z muldą – dwa powody do zakazu dalszej jazdy

Fot. Polizeipräsidium Osthessen

Niemieckie służby kontrolne słyną z wyjątkowo restrykcyjnego podejścia do transportu samochodów. To właśnie tam autotransportery zostały ostatnio objęte nowymi, rozbudowanymi normami (opisywanymi tutaj), a jednocześnie wszelkie próby używania ciężarówek innych niż autotransportery potrafią kończyć się poważnymi problemami. Gdy więc do niemieckiego punktu kontrolnego wjechała naczepa z muldą, w której dwa samochody przewożono na zasadzie doładunku, zakaz dalszej jazdy wydawał się właściwie przesądzony.

Volvo FH z naczepą zostało zatrzymane w minioną sobotę, na parkingu Nadelöhr przy autostradzie A4 (okolice Bad Hersfeld). Kurtynowy zestaw zwrócił uwagę służb kontrolnych, gdyż drzwi w jego naczepie pozostawały otwarte, będąc zabezpieczonym przy użyciu pasów. Gdy natomiast policjanci zajrzeli do wnętrza pojazdu, zastali widok, którego raczej trudno byłoby się spodziewać. Zestaw przewoził bowiem 23-tonowy ładunek blachy w zwojach, umieszczony w podłogowej muldzie, a obok znajdował się doładunek złożony z dwóch samochodów, w tym dostawczego Renault Kangoo oraz osobowej Toyoty Verso.

Renault umieszczono w przednim fragmencie naczepy, częściowo nad pierwszym ze zwojów, w związku z czym samochód został podparty na kilku używanych oponach. Za to Toyota trafiła na koniec pojazdu, już za ostatni ze zwojów, niestety nie mieszcząc się przez to wewnątrz naczepy. Właśnie dlatego pojazd wyjechał na trasę z całkowicie otwartymi drzwiami.

Co powiedzieli na to wszystko niemieccy policjanci? Pomysł z podparciem Kangoo na używanych oponach został uznany za niestabilny, a przez to niespełniający zasad zabezpieczenia ładunku. Za to jazdę z otwartymi drzwiami uznano za rozwiązanie negatywnie wpływające na stabilność struktury nadwozia, mogące stwarzać zagrożenie przy silnym wietrze lub przy gwałtownych ruchach. Tylko wobec ładunku zwojów nie miano obiekcji, wszak ich przewóz w podłogowej muldzie pozostawał w pełni zgodny ze sztuką.

40-letni kierowca zakończył tę kontrolę z mandatem na 90 euro. Za to wobec przewoźnika (którego narodowości nie podano) wszczęto postępowanie administracyjne, z zagrożeniem karą czterocyfrową. Firma musiała też natychmiast usunąć oba samochody z naczepy, znajdując dla nich miejsce na profesjonalnym autotransporterze.