Wady w działaniu duńskiego systemu opłaty drogowych coraz bardziej dają się przewoźnikom we znaki. Niesłuszne wystawianie kar liczy się już w setkach przypadków, a firmy transportowe nie tylko muszą się od tego odwoływać, ale też samemu szukać przyczyn problemów.
Jak podaje duńska organizacja przewoźników ITD, szczególnie złą sławę zdobyła bramownica kontrolna z miejscowości Elidshøj, z północnej części Danii. Wystawiono tam dokładnie 647 bezpodstawnych kar za przejazd bez opłaty, a firmy zauważyły, że grzywny dotyczą pojazdów, które w momencie stwierdzenia rzekomego wykroczenia znajdowały się w zupełnie innych miejscach. Sprawę masowo zaczęto więc zgłaszać do zarządcy systemu i ten w końcu znalazł przyczynę nieprawidłowości. Były nią niewłaściwe ustawienia czasowe w bramownicy, które zupełnie niezauważenie utrzymywały się przez ponad miesiąc, od 4 lutego do 11 marca.
Zarządca systemu deklaruje anulowanie wszystkich kar, które zostały wystawione w sposób nieuzasadniony. Jak jednak zwraca uwagę stowarzyszenie ITD, całe podejście do tego tematu jest absurdalne, spychając odpowiedzialność na przewoźników. Doszliśmy bowiem do sytuacji, w której państwo uruchomiło wadliwy system i naraża firmy na niesłuszne kary, a dla uniknięcia tych wydatków przedsiębiorcy sami muszą pochylać się nad problemem, masowo zgłaszać odwołania oraz szukać źródeł błędów.
Poza omówionym problemem z bramownicą, zdarzają się też inne nieprawidłowości. Odnotowano między innymi błędne odczytywanie tablic rejestracyjnych, co skutkuje naliczaniem kar nie tym podmiotom, które powinny być akurat odpowiedzialne. Przypisuje się to zarówno błędom w systemie, jak i słabej jakości obrazu z kamer. Dlatego też ITD zaleca przewoźnikom dokładne przyjrzenie się każdemu wezwaniu do opłacenia kary, upewniając się, że to nie jest następstwem jednego wielu z duńskich błędów.