Dostawy nowych ciężarówek spadły o nawet 50 procent – stracił każdy poza Iveco

Wszyscy producenci ciężarówek zapowiadali, że rok 2020 będzie okresem sprzedażowego kryzysu. Nie spodziewano się jednak, że dane będą aż tak beznadziejne. Wybuch pandemii tylko pogorszył sprawę, a wyniki z marca oraz całego kwartału mogą wręcz przerażać.

Największy spadek wykazały oczywiście dane z marca. Ilość rejestracji nowych ciężarówek powyżej 3,5 tony była wówczas o 49,7 proc. niższa niż w tym samym miesiącu roku ubiegłego. Najbardziej spadał przy tym rejestracja ciągników, tracąc względem ubiegłego roku aż 55,3 procent.

Marcowe ograniczenia to jednak tylko część problemu. Dane z całego kwartału są bardzo słabe, wykazując 36,8 proc. spadku dla wszystkich ciężarówek powyżej 3,5 tony, a także 40,7 proc. spadku dla ciągników.

Przeglądając statystyki, warto spojrzeć także na konkretne marki. Z „wielkiej siódemki” straty odnotowali niemalże wszyscy, poza jednym jedynym wyjątkiem. DAF, Volvo Trucks, Scania, MAN, Mercedes-Benz oraz Renault Trucks, w zależności od typu pojazdów oraz okresu, straciły od 17 do nawet 73 procent dostaw. Wyjątkiem jest za to Iveco. W samym tylko marcu dostawy ciągników tej marki miały 80 proc. wzrostu. Kwartalnych wzrost był jeszcze większy, wynosząc 145,2 procent.

Jak to wytłumaczyć? Na pewno nie bez znaczenia było rozpoczęcie dostaw długo wyczekiwanych S-Wayów. Samochód zamówione krótko po premierze dopiero docierają do Polski. Iveco rozkręciło też dostawy ciężarówek gazowych, w związku z niemieckim zwolnieniem z opłat drogowych. W całym bieżącym roku chce się ich dostarczyć 300 egzemplarzy. Trzeci powód to natomiast bardzo słabe wyniki sprzedaży Iveco z roku 2019. Przy takim punkcie odniesienia łatwiej o duży procentowo wzrost.