Dodatki zamiast ryczałtu: przewoźnicy dają 3 lub 5 euro za dzień, kierowcy chcą pensji minimalnej i 70 euro

mercedes_atego_euro6_823_test_40ton_12

Na początku września (konkretnie TUTAJ) informowałem, że rząd ma dwie propozycje rozwiązania problemu ryczałtu za nocleg dla kierowców, czyli dodatkowych środków pieniężnych, które kierowcy powinni otrzymać za spędzanie nocy poza domem. Zgodnie z nimi kierowcy mieliby nie otrzymywać ryczałtów na nocleg, jeśli zapewni im się odpowiednią kabinę sypialną i wypłaci dodatek „rozłąkowy” lub „ryczałtowy”. Rząd ograniczył się jednak tylko do przygotowania tych dwóch propozycji, a ich dopracowanie, a także określenie kwot ewentualnych dodatków dla kierowców, pozostawiał organizacjom zrzeszającym przewoźników i kierowców. I nie był to szczególnie dobry pomysł…

Owe organizacje pracują nad konkretnymi propozycjami kwotowymi, które, jak łatwo się domyślić, wywołują śmiech przeciwnych stron. I tak Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych zaproponowało, żeby dawać kierowcom międzynarodowym stały dodatek w wysokości 5 euro dziennie. Miałby on wystarczyć na pokrycie kosztów korzystania z parkingowego prysznica lub toalety. Stowarzyszenie Pracodawców Transport i Logistyka Polska zaproponowało natomiast 3 euro dziennie, zauważając, że ta kwota całkowicie wystarczy na skorzystanie z prysznica raz dziennie.

Trzeba tutaj oczywiście zaznaczyć, że pierwotny ryczałt, którego zasadność uznał Sąd Najwyższy, mógłby wynieść dla kierowcy na przykład 37,5 euro dziennie za każdą noc spędzoną na terenie Niemiec, czyli kilka lub nawet kilkanaście razy więcej niż proponują teraz przewoźnicy. Nic więc dziwnego, że związki kierowców odpowiadają na ich propozycje z oburzeniem. NSZZ Solidarność żąda, żeby kierowcy mieli możliwość wyboru między spaniem w hotelu lub w kabinie, w razie potrzeby otrzymując pieniądze na opłacenie pokoju. Co więcej, związkowcy z Solidarności zwracają przy okazji uwagę, że powinna zostać ustalona kwota minimalnego wynagrodzenia dla kierowcy jeżdżącego w ruchu międzynarodowym. Według nich odpowiednią stawką byłoby tutaj 3500 zł miesięcznie od dodatkowe 70 euro za każdy dzień podróży. Dzięki temu można by powstrzymać proceder doliczania dodatków do faktycznego wynagrodzenia, jak robi się to na przykład z dietami.

Podsumowując – przewoźnicy oferują śmiesznie miało, podczas gdy kierowcy chcą bardzo dużo. Osiągnięcie porozumienia wydaje się być tutaj więc równie możliwe, jak otworzenie granic między Koreą Południową a Północną. Tymczasem w sądach toczą się kolejne sprawy, w których kierowcom przyznaje się rację… (przykład TUTAJ)

Tekst napisany na bazie informacji z Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.