Do Arabii Saudyjskiej można już jeździć z TIR-em – czy europejskie firmy skorzystają?

Źródło powyższego zdjęcia: Jakie ciężarówki można spotkać na tureckich drogach, czyli niby blisko, ale już prawdziwa egzotyka

Pod koniec stycznia doszło do historycznej zmiany. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Arabia Saudyjska stała się kolejnym krajem akceptującym karnety TIR. Dla zagranicznych przewoźników, jeżdżących do tego kraju, transporty będą więc teraz szybsze, łatwiejsze i bezpieczniejsze.

Saudyjczycy zaczęli akceptować karnet 23 stycznia bieżącego roku. Czy natomiast jakiekolwiek europejskie firmy będą mogły z tego skorzystać? Głównie na myśl przychodzą mi tutaj Turcy, których ciężarówki rzeczywiście regularnie do tego kraju kursują. Z racji jednak niebezpiecznej sytuacji w Syrii zwykle robią drogą promową, z wykorzystaniem Kanału Sueskiego.

Jeśli natomiast chodzi o ciężarówki z Unii Europejskiej, to ich wizyty w Arabii Saudyjskiej stały się już niesamowitą rzadkością. Zupełnie nie przypomina to sytuacji z lat 70-tych oraz 80-tych, gdy kursy na Półwysep Arabski były zupełną normą. Sama Arabia Saudyjska była wówczas jednym z najbardziej opłacalnych, a przy tym najtrudniejszych kierunków.

Dlaczego najtrudniejszych? W ramach odpowiedzi na to pytanie, poniżej zamieszczam fragmenty mojego historycznego artykułu sprzed trzech lat:

Kiedy w latach 70-tych i 80-tych europejskie ciężarówki masowo jeździły na Bliski Wschód, Arabia Saudyjska była jednym z popularnych krajów docelowych. Z uwagi na sytuację na rynku ropy naftowej, państwo to bardzo szybko się wówczas wzbogaciło, chętnie wydając swoje pieniądze w Europie Zachodniej. Na naszym kontynencie kupowano produkty rozwiniętego przemysłu, a z racji politycznych oraz logistycznych problemów z transportem morskim, dostarczeniem tych produktów zajmowały się ciężarówki. Docierały one do Arabii Saudyjskiej przede wszystkim przez Turcję, Syrię oraz Jordanię, zmagając się przy tym z bardzo specyficznymi kontrolami.

Przykłady? Pozwolę sobie tutaj sięgnąć do wspomnień holenderskich kierowców ciężarówek, publikujących swoje teksty w ramach stowarzyszenia Midden Oosten Chauffeurs Nederland. Pamiętniki te zawierają wiele naprawdę szczególnych sytuacji, jak na przykład masowe niszczenie dodatkowych reflektorów. Trzeba tutaj bowiem zaznaczyć, że kierowcy jeżdżący na Bliski Wschód chętnie montowali na kabinach światła dalekosiężne, bardzo przydatne na tamtejszych warunkach drogowych. Do tego dochodził też fakt, że wielu kierowcom po prostu podobały się takie elementy, podobnie zresztą jak ma to miejsce dzisiaj. Co natomiast sądziły o tym saudyjskie służby kontrolne? Ich funkcjonariusze potrafili po prostu sięgnąć po młotek i przy okazji granicznej kontroli rozbić wszystkie dodatkowe światła, uznawane za nielegalne.

Ciekawie wyglądały także kontrole ładunków, ukierunkowane przede wszystkim na alkohol. Wszelkiego rodzaju substancje wyskokowe są w Arabii Saudyjskiej bardzo restrykcyjnie zabronione, a tym samym bardzo cenne na czarnym rynku. Żeby więc przeciwdziałać potencjalnemu przemytowi, zagraniczne ciężarówki poddawano dokładnym kontrolom. Najpierw kierowcy musieli odstać nawet kilka dni w oczekiwaniu na takie sprawdzenie, a następnie całe grupy robotników z Pakistanu rozbierały ich ładunki na części pierwsze. Otwierano każdą skrzynię i każdy karton, a przy tym wywracano do góry nogami także całą zawartość kabiny. Ponadto regularnie słyszało się o kierowcach, którzy w związku z posiadaniem alkoholu trafiali do więzień, a przy granicach nie brakowało skonfiskowanych ciężarówek.

Jeszcze bardziej szczególnie wyglądały trasy z ładunkami przeznaczonymi do Medyny, będącej ważnym miejscem muzułmańskiego kultu religijnego. W ich przypadkach europejscy kierowcy musieli zatrzymywać się przed miastem i czekać na lokalną ciężarówkę z muzułmańskim kierowcą. Cały towar był wówczas przeładowany, tak, żeby nie wpuszczać do Medyny żadnej osoby o innym wyznaniu.

Skoro już natomiast jesteśmy w temacie religii, to warto wspomnieć o zaświadczeniach chrztu. Również i takie dokumenty były nierzadko wymagane, aby tym samym potwierdzić, że kierowy nie są żydami. Gdyby zaś któryś z kierowcą miał w swoim paszporcie pieczątkę z Izraela, o jakimkolwiek pojawieniu się w Arabii Saudyjskiej musiałby zapomnieć. Z tego też powodu, choć na przykład z Jordanii do Izraela jest przysłowiowy “rzut beretem”, kierowcy musieli wystrzegać się tego drugiego kraju jak ognia.

Poniżej: Żółto-czerwona Scania w barwach brytyjskiej firmy Astran to jedna z ostatnich europejskich ciężarówek regularnie kursujących do Arabii Saudyjskiej. Jej niesamowitą historię możecie poznać w tym artykule.