Dlaczego Volvo FS10 jest nie do zastąpienia? Cztery osie i tylko 2,3 metra szerokości

Fot. Bartek Lec, grupa Historia transportu ciężarowego w Polsce

W popularnej, facebookowej grupie Historia transportu ciężarowego w Polsce, pojawiło się dzisiaj zdjęcie bardzo rzadkiego modelu marki Volvo, o oznaczeniu FS10. W komentarzach rozgorzała też dyskusja, czy dzisiaj ktokolwiek chciałby jeszcze pracować w tak starej ciężarówce. Prawda jest jednak taka, że model FS10 nie może być oceniany tylko pod kątem wieku. Pojazd ten był bowiem tak specyficzny, że można określić go konstrukcją dosłownie nie do zastąpienia.

Gdyby ktoś chciał dzisiaj kupić ciężkie podwozie pod zabudowę, na przykład w wersji 6×4 lub 8×4, u wszystkich wiodących producentów zaoferowano by mu wyłącznie podwozia o pełnej szerokości 2,5 metra. Taki jest po prostu transportowy standard i nikt nie widzi potrzeby produkowania węższych wariantów. Do połowy lat 90-tych istniała jednak pewna nisza. Była nią Szwajcaria, gdzie na drogach niższej kategorii obowiązywał zakaz ruchu samochodów ciężarowych o szerokości powyżej 2,3 metra. Były oczywiście od tego pewne wyjątki, na przykład dla ruchu międzynarodowego pod karnetem TIR, ale firmy wykonujące przewozy lokalne musiały w pełni się do tego limitu dostosować. Dlatego powstawały właśnie tak nietypowe modele, jak Volvo FS10, wprowadzone na rynek w 1986 roku.

Volvo FL10:

Volvo FL6:

Volvo FS10:

W 1986 roku Volvo wprowadziło na rynek nowy model FL10. Był on przeznaczony do ciężkiego transportu lokalnego, świetnie przyjął się w wielu europejskich krajach, ale w Szwajcarii po prostu nie miał racji bytu. FL10 było bowiem jednym z pierwszych modeli, w którym lokalnej, nisko umieszczonej kabinie nadano pełne 2,5 metra szerokości. Dlatego naprędce przygotowano model FS10, gdzie litera „S” oznaczała właśnie Szwajcarię. Wykorzystywał on ramę oraz układ napędowy z modelu FL10, do tego dołożono zawężone osie ze zmodyfikowanymi piastami, a zwieńczeniem wszystkiego była malutka kabina z miejskiego modelu FL6. Ta ostatnia, by zmieścić się nad silnikiem ze znacznie cięższej klasy, musiała zostać zamontowana nienaturalnie wysoko i otrzymała dodatkowy, dolny panel nadwozia. Poza tym Szwajcarzy przygotowali ofertę zabudów dedykowanych dla FS10, również nieprzekraczających 2,3 metra szerokości.

Tak powstało Volvo FS10, które było ciężkim samochodem ciężarowym, otrzymywało 9,6-litrowy silnik o mocy 320 KM, było dostępne nawet w czteroosiowych konfiguracjach, mogło mieć na wyposażeniu retarder i skręcane felgi typu trilex, a mimo to mieściło się w szerokości 2,3 metra, niczym najlżejsze modele na rynku. I to też jest zaleta, która na wielu wąskich ulicach, także poza Szwajcarią, do dzisiaj może być nie do przecenienia, zapewniając dodatkowe 10 centymetrów luzu z każdej strony podwozia.

Niezabudowane FS10 w wersji 8×4:

Volvo FS10 nigdy nie doczekało się następcy, gdyż w drugiej połowie lat 90-tych Szwajcarzy zrezygnowali ze swoich nietypowych przepisów. Szczerze mówiąc, nie mieli przy tym wielkiego wyboru, gdyż normy Euro 2 oraz Euro 3 wymusiły na producentach wprowadzanie nowych modeli i nikomu nie chciało się znów przygotowywać specjalnych odmian na Szwajcarię. Dlatego FS10 było jednym z ostatnich takich pojazdów w historii, a dzisiaj można nazwać je unikalną ofertą. Chcąc natomiast zamówić równie wąskiego następcę, trzeba by zdecydować się na pojazd po niefabrycznej przeróbce. Coś takiego zdarza się spotkać na przykład w Holandii, ale z uwagi na jednostkową produkcję, to bardzo kosztowna sprawa. Oto przykład: 29-tonowa, 325-konna ciężarówka o szerokości busa – zawężony DAF trafił na rynek