Dlaczego ciężarówki mają ograniczniki prędkości, od kiedy są one obowiązkowe i jakie przyniosły skutki?

Powyżej: amerykańskie Volvo VNL, oczywiście bez ogranicznika

1. Wstęp

Współczesne media przekazują informacje po prostu natychmiast, a wiadomość sprzed trzech dni uchodzi za już nieaktualną. Gdy zamawiamy coś przez internet, chcemy mieć to w domu w ciągu najbliższej doby, niezależnie od miejsca wysyłki, czy dnia tygodnia. Zwykłe samochody rodzinne w pełni komfortowo zachowują się przy 180 km/h, a na autostradach łatwo się o tym przekonać. Tempo życia też cały czas rośnie, zwłaszcza w branżach związanych z nowoczesnymi technologiami. Można więc powiedzieć, że otaczający nas świat nieustannie przyspiesza, a rozwój techniki tylko to tempo nakręca.

Jest jednak pewien wyjątek. To samochody ciężarowe, które – jakby oderwane od ogólnego trendu – z roku na rok jeżdżą coraz wolniej. Jeszcze 30 lat temu pojazdy te bez problemu mogły przekroczyć 100 km/h, jeśli były akurat ku temu odpowiednie warunki. Następnie, 26 lat temu, wprowadzono obowiązkowe ograniczniki prędkości na 90 km/h. Dzisiaj coraz więcej firm zamawia auta zblokowane na 85 km/h, tłumacząc to chęcią oszczędzania paliwa. Trenerzy ekonomicznej jazdy przekonują zaś, że 85 km/h to nadal za dużo. Zaleca się więc jazdę z prędkościami rzędu 82-83 km/h.

Warto też zauważyć, że to obniżenie maksymalnych prędkości idzie w parze z rozwojem systemów bezpieczeństwa. Ciężarówki hamują nie tylko wyjątkowo skutecznie, ale też dysponują hamulcami awaryjnymi, załączającymi się bez udziału kierowcy. W ciągu tych trzech dekad standardem stał się ABS, ESP, czy też rozbudowane układy lusterek. Kierowcy otrzymali kierownice z poduszkami powietrznymi, opony zapewniają znacznie lepszą przyczepność, a przepisy dotyczące czasu pracy zaczęto sprawnie egzekwować. Nie wspominając już o tym, że silniki znacznie zwiększyły swoje moce, oferując naprawdę dobrą dynamikę.

W mojej prywatnej opinii, to transportowe zjawisko zupełnie pozbawione jest sensu. Skoro bowiem technika tak poszła do przodu, silniki są bardziej efektywne, a całe ciężarówki bardziej bezpieczne, prawdziwym sukcesem byłoby podniesienie prędkości maksymalnych, a nie ich ograniczanie. Gdyby Unia Europejska nagle stwierdziła, że ograniczniki prędkości można przestawić na 100 km/h, pod warunkiem zachowania zużycia paliwa na dotychczasowym poziomie – to byłoby naprawdę coś! Średnie prędkości byłby zauważalnie wyższe, efektywność transportu by wzrosła, a przy tym mniej byłoby problemów z wyprzedzaniem się ciężarówek.

Dlaczego natomiast sprawa prędkości wygląda w Europie tak, jak wygląda? Skąd w ogóle pojawił się pomysł na ograniczniki prędkości i czy sprawdziły się w praktyce? Postanowiłem poszukać informacji na ten temat, trafiając na bardzo ciekawy raport w wykonaniu Kanadyjczyków. Jest to obszerna publikacja z 2008 roku, przygotowana na zlecenie kanadyjskiego rządu, który rozważał wprowadzenie ograniczników także u siebie. A oto najciekawsze wnioski, które można w tej publikacji znaleźć…

2. Historia oraz wyniki badań

Zaczniemy od krótkiej historii. Otóż ograniczniki prędkości pojawiły się w Europie na przełomie lat 80-tych i 90-tych, z inicjatywy Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, czyli bezpośredniego poprzednika Unii Europejskiej. Ogólnoeuropejskie przepisy, narzucające stosowanie ograniczników, weszły w życie 1 stycznia 1994 roku. Wówczas każdy nowy samochód ciężarowy o DMC powyżej 12 ton musiał zostać zablokowany na 90 km/h. Następnie, 1 stycznia 1995 roku, takie same normy objęły samochody używane, wyprodukowane po 1 stycznia 1988 roku i pracujące w transporcie międzynarodowym. Jeszcze rok później, a więc 1 stycznia 1996 roku, ograniczniki zaczęły zaś dotyczyć używanych ciężarówek z ruchu krajowego, również wyprodukowany po 1 stycznia 1988 roku.

Pewnym wyjątkiem byli na tym tle Brytyjczycy. Oni od początku obniżyli DMC z 12 ton na zaledwie 7,5 tony, w trosce o bezpieczeństwo. Sama Unia Europejska obniżyła zaś tonaże w roku 2005. Wówczas ograniczniki prędkości stały się obowiązkowe już w pojazdach o DMC powyżej 3,5 tony.

Dlaczego zdecydowano się na ograniczniki prędkości? Co ciekawe, jako jeden z głównych powodów wskazywano rozwój technologiczny. Urzędnicy zauważyli, że samochody ciężarowe są coraz bardziej dynamiczne, dysponując coraz mocniejszymi silnikami. Obawiano się, że będzie to skutkowało znacznym wzrostem prędkości maksymalnych i postanowiono zapobiegawczo je obniżyć. Ponadto limit 90 km/h miał ograniczyć zużycie paliwa, zmniejszy zużycie silników oraz materiałów eksploatacyjnych,, a także korzystnie wpłynąć na bezpieczeństwo.

Jak wykazały europejskie raporty, większość oczekiwań udało się spełnić. Zużycie paliwa spadło o od 3 do 11 proc., a statystyki wypadków z udziałem samochodów ciężarowych regularnie szybowały w dół. Był tylko jeden zasadniczy problem – szybko pojawiły się sygnały o problemach z wyprzedzaniem. Wynikały one z minimalnych różnic prędkości między ciężarówkami, a także coraz większych różnić prędkości w stosunku do aut osobowych.

Tutaj jednak Kanadyjczycy wrócili uwagę na pewną ciekawostkę. Okazuje się bowiem, że kwestia wpływu ograniczników na płynność ruchu nie została w Europie dokładnie przebadana. Jak wspomniałem pojawiły się pewne sygnały, w postaci narzekania na zbyt długie wyprzedzanie w postaci ciężarówek. O zjawisku tym mówili między innymi europejscy policjanci. Nigdy jednak nie przybrało to formy konkretnego, profesjonalnego raportu.

Co więcej, sama władze Unii Europejskiej potraktowały ten temat w bardzo ciekawy sposób. Gdy tylko zaczęto wspominać o zbyt długim wyprzedzaniu, zjawisko to uznano za korzystne. Przeciągające się wyprzedzanie miało bowiem spowolnić cały ruch, ograniczyć prędkość samochodów osobowych i w efekcie – oczywiście teoretycznie – poprawić bezpieczeństwo. Szkoda, że nie słyszały o tym osoby odpowiedzialne za letnią akcję „TIR” na polskich autostradach 😉

Czy natomiast istnieją jakiekolwiek plany dotyczące podwyższenia maksymalnej prędkości? Czy scenariusz ten jest w ogóle rozważany? Zarówno w roku 2008, jak i dzisiaj, odpowiedź jest bardzo krótka: nie.

Na koniec warto wspomnieć o samej Kanadzie. Ta ostatecznie zdecydowała się wprowadzić ograniczniki, ale tylko w dwóch prowincjach, z myślą przede wszystkim o transporcie lokalnym. Obowiązują one w Ontario oraz w Quebecu, odcinając dopływ paliwa przy 105 km/h. Dla porównania, w reszcie prowincji Kanady oraz w Stanach Zjednoczonych ograniczniki nie są obowiązkowe. Nie trzeba ich posiadać nawet w stanie Kalifornia, który narzucił ciężarówkom prędkość maksymalną zaledwie 89 km/h.