Dlaczego automatyczne hamowanie nie zapobiega najechaniom na tył – czy idea systemów jest błędna?

Dlaczego dochodzi do tak wielu najechań na tył z udziałem samochodów ciężarowych? Dlaczego tak wiele osób ginie w tych zdarzeniach i dlaczego systemy automatycznego hamowania nie rozwiązały tego problemu? W Niemczech właśnie wywiązała się w tym temacie bardzo ciekawa dyskusja.

Zaczęło się od reportażu tygodnika „Spiegiel”, zatytułowanego „Śmiertelne Ciężarówki”. Jako podstawowe rozwiązanie problemu prezentował on właśnie wspomniane hamulce awaryjne, mające zastępować reakcję kierowcy. Coraz więcej mówi się też o tym, zwłaszcza w Niemczech, by automatyczne hamulce uczynić niewyłączalnymi.

„Śmiertelne Ciężarówki” szybko spotkały się jednak z odpowiedzią, poczynioną przez dziennikarza branżowego magazynu „Fernfahrer”. Sięgając do opinii rozmaitych ekspertów wskazał on, że automatyczne hamulce nie rozwiązują problemu w stu procentach. Przytoczył też kilka interesujących faktów na temat samych zdarzeń.

Szczególnie ciekawy fragment tekstu „Fernfahrera” dotyczy przebiegu wypadków. Zdaniem autora, ciężarówki wyposażone w automatyczne hamulce wcale nie rozbijają się przez wyłączenie tego systemu. Nie chodzi też o to, że system jest zawodny. Problemem jest raczej to, że w sytuacji awaryjnej system sam może się zdezaktywować.

Konkretnie chodzi tutaj o moment, gdy rozkojarzony lub przysypiający kierowca otrzymuje ostrzeżenie o zbliżającej się przeszkodzie. Zaraz po tym ostrzeżeniu ma dojść do automatycznego hamowania. System nagle się jednak dezaktywuje, gdyż kierowca zostaje „przebudzony”, zauważa zagrożenie i podejmuje swoją reakcję.

Wystarczy więc, że kierowca włączy kierunkowskaz i gwałtownie odbije na bok, czy też po prostu samemu zacznie hamować, a hamulec awaryjny może się wyłączyć. Problem natomiast w tym, że reakcja kierowcy jest zwykle wolniejsza, niż miałoby to miejsce przy hamowaniu automatycznym. W efekcie nie udaje się więc uniknąć zderzenia.

Zdjęcia z wypadków mówią same za siebie. Często widzimy na nich kabiny rozbite tylko z prawej strony, gdyż kierowca w ostatniej chwili przejął kontrolę nad samochodem. Co więcej, niemiecki artykuł podaje konkretne przykłady, jak na przykład niedawne zdarzenie z autostrady A1, w którym uczestniczył MAN TGS z 2018 roku.

Samochód ten miał na pokładzie system EBA2, czyli jeden z najnowocześniejszych hamulców awaryjnych na rynku. Jak jednak ustalili śledczy, EBA2 w ostatniej chwili się dezaktywowało, gdyż tuż przed zderzeniem kierowca gwałtownie odbił kierownicą w bok. W efekcie radar systemu EBA2 przestał widzieć przeszkodę i doszło do zderzenia.

Zdaniem ekspertów z motoryzacyjnych organizacji OICA oraz CLEPA konieczna może być zmiana podejścia do systemów automatycznego hamowania. Zamiast dostrzegać w nich rozwiązanie całkowicie wyręczające kierowcę – co rodzi opisane powyżej problemy – lepiej skupić się na ostrzeganiu kierowców i skłanianiu ich do osobistej reakcji.

Twierdzenie to pokrywa się z faktem, że większość kierowców ciężarówek nie do końca zapoznanych jest z działaniem tego typu systemów. Dopóki nie dojdzie do naprawdę groźnego zdarzenia, nie mają okazji ich dobrze przetestować. To natomiast budzi nieufność wobec ich działania oraz powoduje paniczne reakcje.

Niemniej przepisy oraz producenci dalej skupiają się na próbie wyręczenia kierowców. Już pięciu na siedmiu producentów (poza DAF-em oraz Iveco) chwali się systemami umożliwiającymi całkowite wyhamowanie pojazdu. Władze Niemiec zastanawiają się też nad obowiązkowym zwiększeniem siły automatycznego hamowania.