Debiutuje nowy Hyundai Xcient Pro z 540-konnym silnikiem oraz nowocześniejszym wyposażeniem

Powyżej: koreańska reklama nowego Hyundaia Xcient Pro

Hyundai Xcient pozostaje na rynku już od sześciu lat. Teraz nadszedł czas na jego modernizację, w ramach której samochód zyskał nowe wyposażenie, a nazwa wzbogaciła się o przydomek „Pro”.

Choć największy Hyundai nigdy nie dotarł na unijny rynek, pod wieloma względami jest to samochód porównywalny z konstrukcjami „wielkiej siódemki”. Mamy tutaj między innymi silniki Euro 6, czy też kabinę o typowo europejskich wymiarach. Modernizacja dodała zaś do tego mocniejszy napęd oraz więcej elektronicznych systemów.

Dotychczas Hyundai Xcient oferował silniki o mocy od 350 do 520 KM. Odnowiony Xcient Pro wzbogacił się zaś o nowy wariant 540-konny, rozwijający 2600 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Nadal jest to jednostka 12,7-litrowa, mająca sześć cylindrów i mogąca spełnić normy Euro 6.

Poza wzmocnionym silnikiem, klienci mogą teraz liczyć na tempomat rozpoznający topografię terenu oraz nową generację zautomatyzowanej skrzyni biegów. Ta ostatnia to popularny Traxon od niemieckiej firmy ZF, znany chociażby z Iveco Stralis oraz DAF-a XF.

Poza tym w ofercie jest też skrzynia manualna, w przypadku której komputer sterujący silnikiem otrzymuje dodatkowy tryb „Empty”. Tryb ten uruchamiamy przyciskiem na desce rozdzielczej, a jego założeniem jest znaczące ograniczenie osiągów silnika. Powinno się to stosować w czasie jazdy bez ładunku, a wszystko po to, by mocno ograniczyć zużycie paliwa.

Z zewnątrz Hyundai Xcient Pro wyróżnia się nową atrapą chłodnicy. Jest to teraz polerowany, błyszczący element, już z daleka mogący zwracać uwagę. Swoją drogą, z tym nowym przodem Xcient zaczął wyglądać znacznie bardziej azjatycko, niż dotychczas. Nieco zmieniono też przednie reflektory, a także zastosowano dodatkowe lampy pod lusterkami, oświetlające otoczenie pojazdu, gdy kierowca zbliży się do pojazdu.

Co natomiast znajdziemy za kierownicą? Przede wszystkim, kierowca będzie miał teraz do czynienia z nową listą systemów bezpieczeństwa. Podobnie jak ciężarówki europejskie, Hyundai Xcient Pro sam wyhamuje do zera przed stojącą przeszkodą. Ostrzeże też kierowcę przed opuszczeniem pasa ruchu, automatycznie utrzyma odległość od jadących pojazdów i rozpozna obiekty znajdujące się w martwym polu.

Ciekawą nowością jest też aplikacja „Blue Link”, dzięki której smartfon pozwoli obsłużyć część wyposażenia pojazdu. Zdalnie można uruchomić silnik, ustawić klimatyzację, czy też przejrzeć zapisy komputera pokładowego. Z myślą o smartfonach przygotowano też bezprzewodową ładowarkę indukcyjną, wbudowaną w deskę rozdzielczą.

Wśród innych powiewów nowoczesności mamy między innymi nowe wyświetlacze. Komputer spomiędzy wskaźników ma teraz aż 7 cali przekątnej, a do tego dochodzi 8-calowy wyświetlacz systemu multimedialnego. Warto też wspomnieć o kierownicy, która – podobnie jak w wielu osobowych Hyundaiach – została wyposażona w układ podgrzewania.

Czy nowy Hyundai Xcient Pro trafi do sprzedaży w Europie? Niestety, na ten temat niczego nie wiadomo. Osobiście uważam to za bardzo wątpliwe, jako że wejście na europejski rynek wymaga bardzo kosztownych inwestycji. Trzeba zadbać o przygotowanie sieci sprzedażowo-serwisowej, wypracować sobie odpowiedni wizerunek, a następnie stale nadążać za kolejnymi, unijnymi wymaganiami.

Hyundai jest dzisiaj jednym z najbogatszych producentów na świecie i bez problemu mógłby sobie na taką inwestycję pozwolić. Sedno sprawy tkwi jednak w tym, że europejski rynek ciężarówek jest stosunkowo niewielki, a na pewno nieporównywalnie mniejszy niż rynek krajów azjatyckich. W tej sytuacji wejście z ciężarówkami do Europy mogłoby być po prostu nieopłacalne.

Z drugiej strony, od kilku miesięcy mówi się o tym, że Hyundai chce przejąć koncern Fiata lub przynajmniej część jego marek. W tej sytuacji Koreańczycy mogliby zyskać ułatwiony dostęp do Europy i być może wykorzystaliby to także w przypadku ciężarówek.

W chwili obecnej ciężarowego Hyundaia można kupić między innymi na licznych rynkach azjatyckich, w Rosji, czy nawet w Nowej Zelandii. O egzemplarzach rosyjskich sporo swego czasu pisałem, w związku z rosyjskimi inwestycjami polskiej Grupy Adampol. Osoby zainteresowane tym tematem zapraszam tutaj.

Dodatkowe zdjęcia: