Na Węgrzech podsumowano akcję darmowego wyrabiania uprawnień na samochody ciężarowe i autobusy. Z programu właśnie skorzystało tysiąc osób, choć liczba chętnych okazała się ponad ośmiokrotnie większa.
Ogłoszony w marcu program pozwalał zapisać się na darmowe kursy prawa jazdy kategorii C, C+E lub D. Warunkiem było przy tym posiadanie prawa jazdy kategorii B od co najmniej dwóch lat, a także zgodzenie się na specyficzny sposób rozliczenia. Otóż początkowo państwo pokryło tylko 70 procent wartości szkolenia, a pozostałe 30 procent musiał uiścić sam kursant. Kto jednak ukończy naukę, zatrudni się jako kierowca, a następnie udowodni przepracowanie w zawodzie co najmniej 12 miesięcy, ten będzie mógł wnioskować o pełen zwrot także tych 30 procent.
Gdy węgierski program został uruchomiony, niemal natychmiast wpłynęło 8,5 tysiąca zgłoszeń. Niemniej początkowy budżet pozwalał sfinansować tylko tysiąc kursów i taka też ilość uczestników została przyjęta do pierwszej edycji programu.
Na koniec przypomnę, że postulat uruchomienia podobnych dopłat pojawił się ostatnio także w Polsce. Domaga się go część przewoźniczych organizacji, rozmawiających obecnie z rządem o kryzysowym wsparciu dla branży transportowej. Pisałem na ten temat między innymi w majowym artykule.
Na zdjęciu: Volvo FH ze szkoły jazdy prowadzonej przez firmę Waberer’s