Czym się zajmuje i do kogo należy rosyjska firma Magnit, czyli rozprawa z uniwersytetem parkingowym

Mówi się, że właścicielem tej firmy jest żona Putina, natomiast plany finansowe na najbliższe lata przewidują zdominowanie transportu drogowego w całej Europie. Mówi się, że firma należy do mafii, a biało-czerwone ciężarówki już wkrótce podbiją polski rynek, wygryzając krajowych przewoźników i przyciągając naszych kierowców wyjątkowo wysokimi zarobkami. Podobno chłodnie Magnitu wywoziły ofiary zamachu w Smoleńsku, a przedstawiciele handlowi tej firmy jeżdżą tylko czarnymi Wołgami. Tymczasem Magnit to… wiodąca rosyjska sieć supermarketów.

sklep_magnit

46 lat oraz 8 miliardów dolarów majątku – te cyfry najlepiej opisują Sergieja Galickiego – rosyjskiego przedsiębiorcę z Krasnodaru leżącego na południu Rosji, nieopodal Krymu. Ogromny majątek zacząć powstawać na początku lat 90-tych, kiedy pan Galicki zajmował się importowaniem do Rosji kosmetyków oraz detergentów, będąc między innymi wyłącznym dystrybutorem produktów amerykańskiej marki Procter & Gamble. Jednak to nie chemia, a branża spożywcza przyniosła mu sukces.

W 1998 roku w Krasnodarze powstał pierwszy supermarket Sergieja Galickiego, który ochrzczono Magnit. Sklep sprzedający tanie produkty, ukierunkowany przede wszystkim na niezbyt zamożnych odbiorców, których w Rosji nie brakuje, szybko okazał się sukcesem. To samo można było powiedzieć o kolejnych 1500 sklepach, które powstały do 2005 roku. Były one impulsem do dalszego rozwoju sieci, która przez kolejne 9 lat wzbogaciła się o drogerie, hipermarkety, a także oczywiście kolejne supermarkety. I tak w chwili obecnej Magnit to aż 7563 marketów, 51 supermarketów „Family Magnit”, 169 hipermarketów oraz 752 drogerii. Wszystkie te placówki działają w 1905 miejscowościach, dzięki czemu firma zatrudnia łącznie 220 tys. osób. Będzie ich zresztą wkrótce jeszcze więcej, bo Magnit niedawno otworzył nowe centrum dystrybucyjne na Syberii, której rynek także ma zostać zdominowany przez biało-czerwoną sieć.

No dobrze, ale co z tymi ciężarówkami? Według strony internetowej firmy Magnit, ciężarówek jest ponad 5,7 tys., a ich główne zadanie to obsługiwanie 23 centrów dystrybucyjnych rozmieszczonych w całej Rosji. Co ważne, odpowiadają one zarówno za dostarczanie towaru do sklepów, jak i za import tego towaru z innych krajów. Większość z ciężarówek, bo około 5 tys., to pojazdy marki MAN – wszelkiego rodzaju podwozia lub ciągniki siodłowe typu TGX oraz TGS. Tylko jesienią zeszłego roku Magnit zamówił u MAN-a 435 egzemplarzy modelu TGS z 360 konnym silnikiem oraz podwoziem zabudowanym chłodnią. Reszta aut to zaś w większości Mercedesy, a konkretnie Actrosy MP3.

man_tgs_magnit

W Polsce, czy nawet w Europie Zachodniej można często spotkać ciężarówkę Magnitu z niską, wąską kabiną, na przykład MAN-a TGS. Z drugiej jednak strony nie brakuje także większych pojazdów, jak Actrosy z kabinami L, czy MAN-y TGX XLX. Skąd więc taka rozbieżność? Wynika ona oczywiście z głównego profilu działalności firmy, którym jest przecież dystrybucja. Można się domyślać, że część pojazdów z małymi kabinami została zamówiona z myślą o transporcie na terenie Rosji, gdzie miały one operować na stosunkowo krótkich trasach między magazynami a sklepami. Gdzieś w międzyczasie musiało się jednak okazać, że ciężarówek długodystansowych jest za mało, więc na zachód oddelegowano także pojazdy dystrybucyjne. Istnieje też drugie prawdopodobieństwo – w zależności od sezonu oraz okresów świątecznych na terenie Rosji potrzebna jest różna ilość zestawów dystrybucyjnych i kiedy nie ma dla nich pracy na krótkich trasach, wysyła się je po prostu na zachód.

Czy biało-czerwone zestawy naprawdę jednak wożą tylko towary potrzebne sieci Magnit? Zapewne nie, choć nigdzie nie udało mi się znaleźć oficjalnej informacji, jakoby imperium pana Galickiego miało prowadzić działalność typowo transportową. Obserwując jednak ruchy tych pojazdów na mapie Europy, można zauważyć, że zdarzają im się przerzuty po Unii Europejskiej, co wskazuje na zarabianie także i na przewozach. Nie zmienia to jednak faktu, że głównym zajęciem Magnitowych ciężarówek ma być zwożenie do Rosji produktów sprzedawanych w sieci marketów. Może tego dowieść na przykład fakt, że między lipcem 2012 a czerwcem 2013 roku Magnit kupił w samej tylko Polsce 174 tys. ton jabłek, które zostały później sprzedane Rosjanom. Import tak ogromnej ilości ładunku w ciągu niecałego roku to konieczność zorganizowania niemal dziesięciu tysięcy transportów! Tłumaczy to więc ogromną ilość MAN-ów i Mercedesów z chłodniami, które regularnie pojawiają się w Grójcu, będącym przecież prawdziwym zagłębiem sadowniczym naszego kraju. To zresztą tylko kropla w morzu potrzeb Magnitu, bo Sergiej Galicki masowo kupuje w Polsce także inne owoce i warzywa.

Na koniec jeszcze trzeba poruszyć jeden temat, mianowicie kwestię otwarcia oddziału firmy Magnit w Polsce, o której sporo mówi się na uniwersytetach parkingowych. Jeśli taki obiekt powstanie, to nie będzie to zapewne typowa firma transportowa, lecz działalność oparta o ogromny magazyn przeładunkowy, do którego flota operujących po Unii Europejskiej ciężarówek zwoziłaby większe ilości towarów, zaś flota pracująca na wschodzie odpowiadałaby za rozwiezienie ich po lokalnych magazynach rosyjskich. Nic nie wskazuje jednak na to, żeby Magnit miał zainwestować w najbliższym czasie w Polsce, gdyż Sergiej Galicki wybrał na kraj swojej dalszej ekspansji Węgry. Powstaje tam ogromne centrum dystrybucyjne, przy którym będzie stacjonowała równie duża flota ciężarówek, co łącznie stworzy miejsca pracy dla 2,5 tys. osób. Głównym ich zadaniem ma być właśnie organizowanie eksportu produktów z UE do rosyjskiej sieci dystrybucyjnej. Pracy tej nie zabraknie, bo sklepy Magnit pokrywają dopiero połowę 143-milionowej Rosji.