Czy transport czeka wielki kryzys: rządowa pomoc, giełdy ładunków i oznaki problemów

„Tarcza antykryzysowa” została zatwierdzona. To pakiet wsparcia dla polskich przedsiębiorców, mających uchronić ich przed rozpoczynającym się właśnie kryzysem. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że przed gospodarką są bardzo trudne miesiące, a może nawet bardzo trudne lata.

Rządowy komunikat w tej sprawie, omawiający zapisy „Tarczy antykryzysowej”, możecie przejrzeć pod tym linkiem. Tymczasem spójrzmy sobie, co sądzą o tym projekcie stowarzyszenia z naszej branży. Konkretnie mowa o organizacjach Transport i Logistyka Polska (TLP) oraz Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD).

ZMPD mówi krótko: przewoźnicy wyszli z 14 postulatami, a w zapisach „Tarczy” nie znalazł się ani jeden z nich. Nie będzie więc m.in. natychmiastowego zwrotu nadpłaconego podatku VAT, które dałyby wyraźny zastrzyk gotówki. Nie będzie też zniesienia podatków od środków transportu, czy też możliwości kredytowanego tankowania na Orlenach.

W TLP również nie brakuje krytyki. Ta organizacja zwraca między innymi uwagę, że rządowa pomoc będzie stosunkowo niewielka. Wsparcie dla wszystkich branży wyniesie łącznie około 1 proc. polskiego Przychodu Krajowego Brutto. Dla porównania, w Niemczech będzie to 4,4 proc. PKB. Same zapisy „Tarczy” też nie wzbudzają entuzjazmu i wszystko to ma stawiać polską branżę w dużym niebezpieczeństwie.

Czy natomiast firmy naprawdę będą potrzebowały wsparcia? Niestety, pandemia trwa już wystarczająco długo, by przynosić pierwsze negatywne potwierdzenia. Setki europejskich przewoźników z dnia na dzień straciły stałe zlecenia, z uwagi na wstrzymanie prac w fabrykach, czy też ograniczenia w handlu. W wielu przypadkach są to też duże firmy dysponujące setkami własnych ciężarówek lub setkami podwykonawców.

Szukając rozwiązania tej sytuacji, przewoźnicy masowo szukają nowych zleceń. Kto tylko ma sprzętową możliwość, angażuje się w dostawy żywności, czy środków higienicznych. I tutaj chłonność rynku może się jednak w końcu wyczerpać. Drugie rozwiązanie to natomiast szukanie ładunków przygodnych, przy użyciu giełd transportowych.

Właściciele giełd już dostrzegli to zjawisko. Z jednej strony, popularna belgijska giełda Teleroute obwieściła tymczasowe zniesienie opłat. Do 30 czerwca z giełdy można korzystać za darmo, a następnie można z niej bezkosztowo zrezygnować. Niewykluczone więc, że wkrótce inne giełdy pójdą podobnym tropem. Z drugiej jednak strony, sytuacja w giełdowych ofertach też zmierza w negatywnym kierunku. I tak ładunki się bowiem wyczerpią, a firmy spedycyjne już to zaczynają zauważać.

Tutaj można się też posłużyć danymi z „Barometru Transportowego” giełdy Timocom (dostępnego pod tym linkiem). Przedstawia on stosunek wolnych zleceń do ilości wolnych pojazdów, pozwalając sprawdzić sytuację dla konkretnych krajów. I niestety cyfry wyraźnie wskazują na to, że nie jest łatwo. Dla przykładu, dzisiaj stosunek zleceń do wolnych pojazdów między Polską a innymi krajami wynosił 13 do 87 procent. Na powrotach do Polski wszyło jeszcze gorzej, mianowicie 12 do 88 procent. Za to już naprawdę wyjątkowo źle jest na trasach z Niemiec do innych krajów. Tam dzisiejszy stosunek to tylko 3 do 97 procent.

Oczywiście pozostaje pytanie ile to wszystko potrwa. Wielu przewoźników twierdzi, że jest w stanie przerwać kilka tygodni zastoju. Mniejsze firmy zapewne poratują się przy tym ofertami odroczenia rat leasingowych (omawianymi tutaj). Pewną nadzieją może też napawać poprawa sytuacji w Chinach, jako że z Wuhan do Europy ruszyły już nawet pociągi z kontenerami. Niemniej tutaj wszystko pozostaje tak naprawdę niewiadomą.