Czeka nas nowy kryzys paliwowy? Groźba blokady oraz wspomnienie 1973 roku

W 1973 roku arabscy eksporterzy ropy naftowej wstrzymali swoją sprzedaż do Stanów Zjednoczonych oraz wybranych krajów Europy Zachodniej. Było to karą za poparcie przez te państwa Izraela w wojnie z Egiptem oraz Syrią, a skutkiem embarga okazały się gwałtowne wzrosty cen paliw na wymienionych rynkach, poważne niedobory na stacjach, a w przypadku USA także olbrzymie protesty firmy transportowych. Czy natomiast teraz czeka nas powtórka z tej sytuacji, w związku z konfliktem między Izraelem a Iranem?

O międzynarodowym embargu na razie się nie wspomina, gdyż kraje popierające Iran nie wyraziły radykalnych zapowiedzi. Pojawiło się jednak realne prawdopodobieństwo zablokowania przez irańskie wojska Cieśniny Ormuz, łączącej Zatokę Perską z Oceanem Indyjskim. To miejsce o olbrzymim znaczeniu dla handlu ropą naftową, odpowiedzialne za około 20 procent światowego transportu tego surowca i obsługujące między innymi statki zmierzające do Europy lub Stanów Zjednoczonych.

Cieśnina Ormuz na mapie:

Irański parlament przegłosował już zgodę na zorganizowanie takiej blokady. Jeśli więc sprawa zostanie zatwierdzona także przez tamtejszą radę bezpieczeństwa, blokada może stać się faktem, a wszystkie lub przynajmniej część tankowców ulegnie zatrzymaniu. Zdaniem analityków Goldman Sachs, długotrwała akcja o takim charakterze może podnieść cenę baryłki ropy do poziomu około 110 dolarów. Dla porównania, jeszcze na początku czerwca baryłka kosztowała około 65 dolarów, więc byłaby to podwyżka około 70-procentowa. Tak olbrzymia zmiana oczywiście nie przeszłaby niezauważona na stacjach i przewoźników czekałyby gwałtowne wzrosty cen oleju napędowego. To natomiast jeszcze bardziej nadwyrężyłoby marże w transporcie, i tak będące już na rekordowo niskim poziomie.

Na koniec przypomnę, że kryzys paliwowy z przełomu 1973 oraz 1974 roku wywołał w Stanach Zjednoczonych olbrzymie następstwa. Wprowadzono nie tylko wysokie ceny paliw oraz ich reglamentację, ale wręcz obniżono maksymalne prędkości dla samochodów ciężarowych, restrykcyjnie je egzekwując. Wszystko po to, by krajowe zużycie paliw spadło. Dlatego wspomniane protesty przewoźników miały olbrzymią skalę, w skrajnym momencie wymagając odesłania na przymusowe urlopy około 100 tys. osób, w związku z niedoborami towarów w magazynach. Więcej na ten temat przeczytacie w dwóch artykułach: 11-dniowy protest właścicieli ciężarówek – 100 tys. osób trzeba było wysłać na przymusowe urlopy oraz Jak CB radia podbiły kabiny ciężarówek – rola kryzysu paliwowego i prędkości 88 km/h

Słynne zdjęcie protestujących kierowców-przewoźników: