Co dalej z płonącymi silnikami? Akcja serwisowa marki MAN oraz jej wyniki

Listopadowy pożar z DK 30 w Polsce

Nową publikację „Fernfahrera”, w języku niemieckim, znajdziecie tutaj.

Lipcowy komentarz MAN-a, zapowiadający akcję, znajdziecie tutaj.

Wkrótce upłynie okrągłe pół roku, od kiedy MAN publicznie odniósł się do problemu płonących silników w ciężarówkach z lat 2016-2019. Firma ogłosiła wówczas dobrowolną akcję serwisową, mającą polegać na kontroli stanu jednostek napędowych oraz ich ewentualnym zabezpieczeniu przed potencjalnym uszkodzeniem. Co natomiast słychać w tej sprawie dalej? Niemiecki magazyn „Fernfahrer” właśnie opublikował swoją aktualizację, po raz kolejny prosząc o komentarz samego producenta.

Według tych najnowszych wyjaśnień, MAN uruchomił zapowiadaną akcję serwisową i jak na razie objął nią 75 procent wszystkich egzemplarzy, które mogłyby wykazywać problemy. Mowa tutaj o modelach TGX oraz z TGS z lat 2016-2019, wyposażonych w silniki D26 Euro 6C i dystrybuowanych we wszystkich krajach europejskich. Dalsze zwiększenie tego odsetku może być czasochłonnym procesem, z uwagi na ograniczone możliwości dotarcia do egzemplarzy używanych lub po prostu ignorowanie sprawy przez przewoźników.

Zdaniem samego producenta, 99 procent sprowadzonych ciężarówek okazało się wolnych od problemów, nie wykazując nadmiernego zużycia. Jeśli natomiast w silniku faktycznie stwierdzono potencjalnie groźne pęknięcia, w aż 80 procentach udało się to połączyć z zaniedbaniami eksploatacyjnymi z przeszłości, takimi jak nieterminowe wymiany oleju, stosowanie środków smarnych niewłaściwej jakości, nieautoryzowane modyfikowanie silnika lub praca w dopuszczalnie trudnych warunkach.

Wśród stosowanych środków naprawczych MAN wskazuje między innymi na wymiany pokryw filtra oleju, dostosowywanie interwałów międzyobsługowych, czy częściowe finansowanie remontów silnika, obejmujących przede wszystkim wymiany łożysk. Firma zapewnia, że wszystko to pozwala opanować problem, a jednocześnie zapowiada utrzymywanie dalszego nadzoru nad tą sprawą.

Tyle jeśli chodzi o obietnice oraz tłumaczenia. Tymczasem problem pożarów pozostaje aktualny i sam MAN przyznaje, że między lipcem a listopadem doszło do kolejnych 22 zdarzeń, które mogły mieć związek z całą sprawą. W połączeniu z wcześniejszymi przypadkami, daje to już łącznie 192 pożary, przypadające na około 120 tys. ciężarówek oraz 5 tys. ciężarówek korzystających z omawianego silnika.

Sam ledwie w listopadzie pisałem o sprawie z polskiej drogi krajowej nr 30, gdzie spłonęła trójstronna wywrotka na podwoziu MAN-a TGS. „Fernhahrer” wylicza też liczne przypadki z Niemiec, jak grudniowy pożar na autostradzie A9, gdzie kierowca doznał zatrucia po kontakcie z toksycznymi oparami, a także lipcowa sprawa z Hamburga, gdzie ciągnik stanął w ogniu w tunelu pod rzeką Elbą, wywołując tym samym olbrzymie zagrożenie dla otoczenia.

„Fernfahrer” podkreśla też, że wśród płonących ciężarówek znajdują się także pojazdy mające pełną historię serwisową i kupowane za pośrednictwem autoryzowanej sieci sprzedaży pojazdów używanych. Co więcej, mówi się o pierwszych pożarach z udziałem ciężarówek, które przeszły już wizytę kontrolną w warsztacie, w ramach omawianej akcji serwisowej. Właśnie tak miało być z MAN-em TGX, który spłonął we wspomnianym pożarze na A9. Dlatego sprawa nadal może wzbudzać obawy i kontrowersje, zwłaszcza w obliczu wysokich kosztów ubezpieczeń, których należy spodziewać się w takich przypadkach.

Dla niezorientowanych dodam, że problem dotyczy 12,4-litrowych jednostek zgodnych z normami Euro 6C, wyprodukowanych między listopadem 2016 oraz sierpniem 2019 roku. To właśnie te silniki mają być szczególnie wrażliwe na pożary, w związku z wyposażeniem w nowy wówczas typ łożysk, wytworzony bez ołowiu, by spełnić restrykcyjne wymagania ekologiczne. Jak wyjaśnia sam producent, elementy te są szczególne podatne na zaniedbania olejowe, a ich mechaniczne uszkodzenie może skutkować zniszczeniem silnika oraz właśnie pożarem. Według MAN-a, problem dotyczy zwłaszcza tych ciężarówek, w których olej wymieniany był zbyt rzadko. Wśród innych niesprzyjających okoliczności wymienia się jazdę na zbyt wysokich obrotach, próby tuningowania silnika, a także używanie niezatwierdzonych przez producenta olejów, filtrów oleju, filtrów paliwa lub filtrów powietrza. Objawy nadmiernego zużycia mają pojawiać się najczęściej przy przebiegu 400-500 tys. kilometrów, a diagnostyka problemów nie jest łatwa, z uwagi na występowanie wielu różnych czynników. Dlatego każdy silnik musi zostać oceniony w sposób indywidualny.