Autorem poniższego tekstu oraz zdjęć jest Sławomir Wróbel, zawodowo kierowca ciężarówki z wieloletnim doświadczeniem, a prywatnie entuzjasta dalekich podróży. Dotychczas dzięki jego relacjom mogliśmy już zobaczyć jak odbywa się transport na drogach Korei Północnej, Pakistanu, Sudanu Południowego, Iraku, Kamerunu oraz Somalii. Zachęcam Was też do obserwowania Sławomira na Instagramie @transportowy_swiat, gdzie od niedawna dzieli się fotografiami ze swoich wyjazdów. A tymczasem przechodzimy do relacji z kolejnej podróży, tym razem prowadzącej do Demokratycznej Republiki Konga. Poniżej znajdziecie opis i zdjęcia tamtejszych „środków” transportu”, od towarowych hulajnóg, po pełnowymiarowe ciężarówki, natomiast w części pierwszej znajdziecie opis ogólnej charakterystyki kraju i warunków drogowych.
Afrykański transport drogowy to nie tylko samochody ciężarowe. Na tym kontynencie, do transportu towarów i ludzi, służy dosłownie wszystko co ma minimum dwa koła i niekoniecznie jest napędzane mechanicznie, ale i za pomocą ludzkich mięśni. Demokratyczna Republika Konga nie jest tutaj żadnym wyjątkiem, a szczególnie ciekawy jest tam pojazd o nazwie chukudu. Występuje on głównie na wschodzie Konga, w prowincji Północne Kivu i jest to konstrukcja będąca krzyżówką roweru i hulajnogi, wykonaną wyłącznie z drewna. Przednie koło tego wehikułu ma nawet coś w rodzaju amortyzatora, dzięki czemu jazda wydaję się nieco wygodniejsza, jeśli w ogóle można mówić o wygodzie w tym przypadku. Podobno największe chuduku może zabrać towar o łącznej masie nawet 800 kilogramów! Z wiadomych względów nie byłem w stanie tego sprawdzić. Na pewno jest to jeden z najbardziej niezwykłych pojazdów, jakie miałem przyjemność zobaczyć podczas moich podróży po świecie.
Równie ważną rolę transportową w DR Konga pełnią samochody osobowe oraz busy „blaszaki”. Pojazdy te są tak mocno obładowane, że miałem wrażenie, iż każdy centymetr powierzchni jest wykorzystywany. Niejednokrotnie wysokość ładunku umiejscowionego na dachu przewyższała samochód ciężarowy, a na samej górze znajdowali się jeszcze ludzie, którzy za taką wątpliwą przyjemność musieli oczywiście zapłacić. W tak obładowanym pojeździe zmieści się nawet kilkanaście osób! W mojej ocenie jest to niezwykle niebezpieczne, głównie ze względu na brak stabilności samochodu osobowego, poprzez środek ciężkości będący za wysoko jak na tak niski pojazd, ale też na pasażerów u góry, którzy nie są w żaden sposób zabezpieczeni. W momencie wypadku czy zwykłego hamowania, ci pasażerowie mają nikłe szanse na wyjście z takiej sytuacji bez szwanku. Dodatkowo stan techniczny tych pojazdów jest katastrofalny, jak zresztą znacznej większości samochodów w tym kraju. „Blaszaki” co ciekawe, głównie pełnią rolę autobusów, ale w żaden sposób nie są do tego przystosowane. Miejsca siedzące to zwykła deska na dwóch klockach, które często są zwykłymi cegłami, a co za tym idzie, nie są one przytwierdzone do podłoża. Rolę okien pełnią dziury wycięte w blasze chałupniczymi metodami, oczywiście nie mają one szyb. Ważnym ogniwem w łańcuchu dostaw są również motocykle, ale głównie na wschodzie kraju, tak jak w przypadku chuduku. Widać wyraźny podział w transporcie drogowym, zachód wydaję się nieco zamożniejszy, pewnie dlatego, że jest tam stolica kraju i główne porty przyjmujące statki pełnomorskie, więc i praca lepiej płatna czeka na mieszkańców tego regionu.
Na rynku samochodów ciężarowych zdecydowanie królują pojazdy rodem z Europy, a zdecydowanym liderem jest oczywiście Mercedes-Benz, nie pierwszy zresztą raz na tym kontynencie. Najpopularniejszym modele jest Actros od MP1 po MP4, występujący w różnych konfiguracjach takich jak podwozia, wywrotki czy ciągniki. Część z nich wygląda na używane pojazdy zaimportowane z Europy, choć zdarzają się też wersje typowo na afrykański rynek. Oprócz tego widoczne na drogach są również modele Axor, Atego, a także klasyczne serie SK oraz L.
Drugim najpopularniejszym producentem w Demokratycznej Republice Konga, jest szwedzkie Volvo Trucks. Gama modeli w tym przypadku jest wyjątkowo bogata, zaczynając od flagowego FH, który jest najliczniejszy. O dziwo wiele z tych pojazdów miało oznaczenia „FH16”, wskazujące na mocną wersję 16-litrową. Widziałem też jeden egzemplarz FH pochodzący z importu z Polski, na co wskazywał adres firmy z Ełku widoczny jeszcze na bocznych drzwiach, a także jeden pochodzący z Litwy. Następnie to modele FM, F, FL, kończąc na takich jak amerykański model VNL, czy rarytas w postaci klasycznego modelu N12.
Kolejnymi pojazdami, które można spotkać na kongijskich drogach to Iveco oraz Renault Trucks. Samochody włoskiego producenta to przede wszystkim modele Trakker oraz Eurocargo, chociaż zdarzały się również Stralisy, ale najciekawsza ciężarówka to pojazd wyprodukowany przez firmę Iveco Magirus, która mimo przekształceń własnościowych w koncernie Iveco, utrzymała swoją odrębność, a model, który spotkałem to 232, wyprodukowany w latach 80-tych. W przypadku Renault, najpopularniejsze modele to Premium, Kerax oraz seria T czy seria K, a także model CBH. Ciekawym pojazdem jest również wyprodukowany przez Renault Trucks Defense, który specjalizuje się w produkcji pojazdów wojskowych, model TRM 10000. Został on zaprojektowany dla operacji logistycznych więc użycie tej ciężarówki w transporcie drogowym nie jest niczym zaskakującym.
W czasie swojej podróży spotkałem też liczne ciężarówki marki MAN, z całą gamą modeli, czyli TGA, TGL czy TGX, a także coraz rzadziej występującymi w Europie F90, F2000 czy M90. Z kolei najciekawszym modelem tego producenta jest bez wątpienia 19.240H, którego w Europie spotkamy co najwyżej na zlotach pojazdów zabytkowych. Scania i DAF to producenci, których ciężarówki są obecne w tym kraju, lecz w bardzo małej ilości. Spośród modeli szwedzkiego producenta można spotkać 114G oraz 114L, a niderlandzką firmę reprezentują model CF oraz nieco starsze 2100 oraz 2300.
Oczywiście w biednym kraju Afryki nie mogło zabraknąć najtańszych samochodów na rynku, czyli tych produkcji chińskiej. Prawdziwym hegemonem w grupie pojazdów z tego kontynentu bezapelacyjnie jest CNHTC (China National Heavy Duty Truck Group), czyli koncern produkujący ciężarówki marek Howo, Sinotruk oraz Sitrak. Nieco mniej, po drogach DR Konga, jeździło samochodów ciężarowych marki Shacman z koncernu Shaanxi. Najpopularniejsze modele to F2000, bazujący na kabinie z MAN-a, a także nieco zmodernizowany model F3000. Największym jednak dla mnie zaskoczeniem była bardzo duża ilość ciężarówek, które na pierwszy rzut oka przypominały austriackiego Steyra 90 lub 91. Okazało się jednak, że nie jest to samochód tego europejskiego producenta, ale pojazdy wyprodukowane w Chinach, i to zarówno marki Sinotruk jak i Shacman. Obu tych producentów korzysta z kabiny skonstruowanej w latach 60-tych i 70-tych XX wieku.
Udział innych azjatyckich producentów w rynku samochodów ciężarowych w DR Konga, jest marginalny. Jednak warto zauważyć, że po drogach tego kraju poruszają się samochody innych chińskich producentów, takich jak FAW, Foton, JAC w modelu Gallop oraz marka Genlyon z koncernu SAIC Iveco Hongyan, powstała w oparciu o Iveco Stralisa. Pozostałe azjatyckie marki to hinduski TATA w modelu Prima, również indyjski Ashok Leyland, koreańskie Daewoo. Trafił się też stosunkowo nowy Hyundai Xcient. Spotkałem również Volkswagena Workera rodem z Brazylii. Przyznam szczerze, że pierwszy raz widziałem na własne oczy ten samochód i nie powiem żeby zrobił na mnie szczególne wrażenie. Udało mi się nawet spotkać czeską Tatrę, jako starszy egzemplarz modelu T815. Na rynku lekkich samochodów ciężarowych, dominuje zdecydowanie japońskie Mitsubishi Fuso w średniotonażowym modelu Fighter.
Jak widzicie, samochody ciężarowe jeżdżące po drogach Demokratycznej Republiki Konga, pochodzą z całego świata, ale łączy jedno, fatalny stan techniczny. Nikt sobie nie zawraca głowy takimi błahostkami jak na przykład totalny brak oświetlenia w naczepie, o czym sam mogłem się przekonać, gdy przyszło nam jechać w nocy. Jest to moim zdaniem nieodpowiedzialne, ponieważ z daleka naprawdę nie widać takiego pojazdu w ciemnościach. Oprócz tego w powszechnym użyciu są tutaj druty i trytytki. U nas często się żartuje na ten temat, a w Kongu jest to smutna rzeczywistość. Samochody bez pokrywy silnika czy bez przednich reflektorów są tutaj codziennością. Jazda na wysłużonych oponach również, widziałem nawet taką, która świeciła się wręcz, ponieważ dosłownie nie było na niej żadnej gumy, a jedynie sam drut odbijający światło. Na naczepy najwyraźniej zakłada się to, co jest akurat na stanie danego właściciela. To, że nie mają one bieżnika to jeszcze nic, na jednej osi o bliźniaczym ogumieniu, potrafią być cztery gumy różnych producentów. Często bywa tak, że z jednej strony są dwie opony, a z drugiej jest jedna szeroka lub opona z ciągnika. Nieraz bywa tak, że właściciel nie inwestuje w opony i po prostu podwiązuje się ośkę i z trzech osi robi się dwie, co przy obciążeniach fatalnie wpływa na pozostałe opony.
Ciekawostka historyczna – podczas mojej podróży po Demokratycznej Republice Konga, trafiłem do Bomy w prowincji Kongo Środkowe. Do 1927 roku była to stolica Konga Belgijskiego. Jednak to co mnie tam najbardziej zaciekawiło, to istniejący do dzisiaj dom, należący w XIX wieku do dziennikarza, badacza, poszukiwacz przygód, podróżnika i brutalnego administratora kolonialnego, który nazywał się Henry Morton Stanley. To on jako pierwszy naniósł na mapy kilka afrykańskich jezior i rzek. Pokonał również jako pierwszy Afrykę ze wschodu na zachód. To właśnie jego wysiłki utorowały drogę do utworzenia Wolnego Państwa Kongo, będącego prywatną własnością króla Leopolda II. Jednak najciekawsze w tym miejscu były dwa samochody, które noszą miano pierwszych pojazdów jakie trafiły do Konga i należały do wspomnianego Stanleya. Nie jestem w stanie określić marki owych pojazdów, ani też roku produkcji, jednak jedno jest pewne, są to bardzo stare pojazdy.