Ciężarówka przez 20 kilometrów jechała pod prąd, zatrzymując się dopiero w rowie

Za nami kolejny weekend, a wraz z nim kolejna historia o odpoczynku z niemal tragicznym zakończeniem. Jej bohaterem jest 48-letni, białoruski kierowca z polskiej firmy transportowej, który przy wyjeżdżaniu z parkingu pomylił kierunki.

W sobotę, około godziny 19, białe Iveco Stralis wyjechało z parkingu Donatutal-West przy autostradzie A3. Plac ten znajduje się przy jezdni w kierunku południowym, prowadzącej do granicy z Austrią. Kierowca ruszył jednak na północ, jadąc po autostradzie „pod prąd”.

Ciężarówka szybko została zauważona przez przypadkowy patrol policji. Funkcjonariusze widzieli jak inne samochody muszą uciekać przed jadącym „pod prąd” zestawem. Sama ciężarówka korzystała też z różnych pasów ruchu, co tylko zwiększało niebezpieczeństwo.

By uniknąć tragedii, policja całkowicie wstrzymała ruch na jezdni w kierunku Austrii. Tymczasem Białorusin kontynuował jazdę, pokonując tak już 20 kilometrów. Zatrzymał się dopiero w okolicach miejscowości Garham, gdzie stracił panowanie nad pojazdem. Iveco gwałtownie odbiło wówczas na lewo, staranowało bariery i zatrzymało się w rowie.

Kierowca został jedynie lekko ranny i policja mogła dokonać jego aresztowania. A jakie były przyczyny jego zachowania? Policja stwierdziła tylko tyle, że mężczyzna zostanie przebadany pod kątem spożywania alkoholu lub zażywania narkotyków.

Zdjęcie znajdziecie poniżej: