Jeśli będziecie jechali śląską „średnicówką” i zauważycie sześciokilometrowy ślad na asfalcie, przypomnijcie sobie kierowcę powyższego MAN-a. Mężczyzna ten postanowił bowiem dojechać do huty pomimo utraty opony z osi wleczonej.
Historia ta rozegrała się w minioną sobotę, około godziny 7 rano. Policjanci zostali wezwani na trasę DTŚ, gdzie ruch utrudniała leżąca na jezdni opona. Dalej było zaś widać ślad wyżłobiony w nawierzchni, ciągnący się przez aż sześć kilometrów.
Na końcu tego śladu znajdowała się ciężarówka z ładunkiem 11 ton złomu. Był to MAN TGS, w którym jedna z opon doznała wystrzału i całkowicie spadła z felgi. Jak natomiast zeznał policjantom sam kierowca, pomimo awarii postanowił on dokończyć przejazd na rozładunek.
Co będzie dalej? Konsekwencje dla kierującego rozpoczęły się od 300-złotowego mandatu. Sześciokilometrowe uszkodzenie jezdni zostało też udokumentowane, by zarządca mógł zażądać zwrotu kosztów naprawy. A do tego dojdzie koszt zakupu samej felgi.
Wspomniana dokumentacja: