Autor tekstu: Krystian Pyszczek
Internet pełen jest nagrań z kamerek, prezentujących szczególnie niebezpieczne lub widowiskowe sytuacje. Tak naprawdę można by przeglądać je bez końca, poznający zdarzenia z najróżniejszych kontynentów. W tym tekście przedstawię Wam zaś dwie sytuacje zza Oceanu, w których jedna może wyznaczać wzór do naśladowania, a druga jest skrajnym przypadkiem najechania na tył.
Sytuacja nr 1:
We wtorek 26 kwietnia policja z miasta Montville w stanie Ohio opublikowała dramatyczne nagrania z wideorejestratora zainstalowanego w ciężarówce. W pewnej chwili kierujący Mackiem z naczepą-wywrotką zorientował się, iż jego zestaw stracił hamulce. Rozpędzony zestaw toczył się wprost na zatrzymujący się na tym samym pasie autobus szkolny z dziećmi, natomiast po drugiej stronie drogi znajdowały się trzy samochody osobowe.
Aby uniknąć kolizji kierowca zaczął gwałtownie trąbić i migać światłami jednocześnie redukując biegi celem wychowania silnikiem i wykonując stanowcze, ale spokojne manewry kierownicą. Godną pochwały reakcją wykazał się też kierowca niebieskiego Chevroleta Silverado, który widząc zagrożenie zrobił miejsce dla ciężarówki, gwałtownie wycofując swojego pickupa. Dzięki temu ostatnie sekundy pokazują jak różowy Mack na przysłowiowe milimetry przejeżdża pomiędzy stojącymi pojazdami.
Jak podają amerykańskie media, Mack zatrzymał się około pół mili, czyli 800 metrów dalej. Nikt nie został poszkodowany i, całe zdarzenie skończyło się tylko na dwóch niegroźnie uszkodzonych, mniejszych pojazdach. Był to wspomniany Chevrolet i stojący za nim jeep. Policja Stanowa Ohio bada całą sprawę pod kątem sprawności ciężarówki, jej serwisowania i badań technicznych. Sam kierowca Macka natomiast został okrzyknięty bohaterem, a słów uznania nie szczędzili mu nawet lokalni mundurowi. „Dzięki szybkim i profesjonalnym działaniom kierowcy ciężarówki uniknięto poważnego kryzysu i prawdopodobnie uratowano wiele istnień ludzkich” napisał departament Policji w Montville na swoim profilu.
Sytuacja nr 2:
W drugiej sytuacji można mówić o prawdziwym cudzie. To zdarzenie z 8 kwietnia, z drogi międzystanowej I-94 w stanie Michigan. Dwudziestoczteroletni kierowca prowadzący ciągnik siodłowy z naczepą nie zauważył radiowozu należącego do policji stanowej, który blokował prawy pas w związku z wcześniejszym wypadkiem. W wyniku nieuwagi kierowcy Peterbilta policyjny Chevrolet Tahoe został uderzony z ogromną siłą i odrzucony na pobocze, natomiast sam zestaw zjechał na pas zieleni i przewrócił się na bok.
W momencie zderzenia ciężarówka pędziła z prędkością 75 MPH czyli 120 km/h! Mimo to policjant z niezagrażającymi życiu obrażeniami został odwieziony do szpitala, natomiast 24-latek, który odniósł tylko niewielkie zadrapania został aresztowany. Policjanta prawdopodobnie uratował fakt, że w ostatniej chwili uciekł on z jezdni i schował się wewnątrz swojego radiowozu, liczącego ponad 5 metrów długości, ważącego około 2,5 tony i zbudowanego na klasycznej ramie. Finał całej sprawy odbędzie się zaś w sądzie, a kierowcy ciężarówki postawione zostaną zarzuty niebezpiecznej jazdy i nieustąpienia pierwszeństwa pojazdowi uprzywilejowanemu.
Wina kierowcy ciężarówki jest tutaj właściwie przesądzona. Radiowóz posiadał włączone sygnały świetlne, a nagranie pokazuje, iż chwilę przed zderzeniem Peterbilt miał trudność w utrzymaniu pasa ruchu, co każe podejrzewać, iż jego kierowca nie skupiał się na prowadzeniu. W ramach ciekawostki jednak wspomnę iż policja stanowa z Michigan jest jedną z ostatnich formacji policyjnych na świecie, która na swoich radiowozach nadal używa klasycznego, pojedynczego „koguta” zamiast szerokiej belki świetlnej. Poza nawiązaniem do tradycji, taka decyzja ma też praktyczny wymiar: wyliczono, że pojedyncza, okrągła lampa generuje mniejsze opory aerodynamiczne. Czy jednak zapewnia to odpowiednią widoczność światła w takich warunkach, jak na filmie? Policja z Michigan odpowiada twierdząco, podkreślając, że to mocna lampa ze współczesnymi diodami LED.
Taki sam Chevrolet Tahoe i jego dachowe oświetlenie: