Ciężarowa Tesla Semi opóźniona o kolejny rok i ponad dwukrotnie droższa

Siedem i pół roku po oficjalnej premierze, produkcja seryjna Tesli Semi po raz kolejny przesuwa się w czasie. Pojawiły się też nowe informacje dotyczące ceny tego pojazdu, mogące wskazywać na ponad 100-procentową podwyżkę.

Choć wspomniana premiera miała miejsce już pod koniec 2017 roku, odbijając się w mediach olbrzymim echem, wszystkie dotychczas dostarczone egzemplarze modelu Semi są tak naprawdę przedseryjnymi prototypami. Jak zapowiedział pod koniec kwietnia Dan Priestley, jeden z głównych inżynierów odpowiedzialnych za ten projekt, zmieni się to dopiero pod koniec 2025 roku. Wtedy to Tesla Semi trafi na produkcję taśmowa, realizowaną w zupełnie nowej fabryce. Początkowo będzie to jednak proces ograniczony ilościowo, a osiągnięcie pełnoskalowej produkcji ma nastąpić w roku 2026, a więc blisko dziewięć lat po premierze.

Drugi temat to kwestia cen, na temat której wypowiedział się jeden z klientów na Teslę Semi, amerykańska wypożyczalnia długoterminowa Ryder. Tuż po wspomnianej premierze przedsiębiorstwo to zadeklarowało zakup 42 egzemplarzy, składając przy tym oficjalny wniosek o dopłatę od władz stanu Kalifornia. Zgodnie z zapowiedziami Tesli, przewidziano przy tym kwotę łączną kwotę 7,5 miliona dolarów, a więc 180 tys. dolarów za jeden ciągnik. Teraz Ryder zgłosił się jednak do władz stanu z aktualizacją informacji, podając, że za 7,5 miliona dolarów będzie można pozyskać tylko 18 egzemplarzy. To oznacza bagatela 420 tys. dolarów za jeden elektryczny ciągnik siodłowy – ponad dwukrotnie więcej niż pierwotnie zakładano. Ponadto firma poinformowała władze stanu, że będzie stawiała słabsze ładowarki niż pierwotnie planowano. Ryder otrzymał bowiem informację, że Tesla Semi nie osiągnie początkowo planowanej mocy ładowania 700 kW, lecz będzie ograniczona do 600 kW.

Jak oceniać wymienione powyżej liczby? Gdyby Tesla dotrzymała swoich obietnic i oferowała elektryczny ciągnik siodłowy za 180 tys. dolarów (około 160 tys. euro), byłaby to rekordowo tania oferta. Na tym też miała polegać przełomowość tego modelu. Za to nowa kwota 420 tys. dolarów, a więc według obecnego kursu około 370 tys. euro, to już zupełnie normalna cena jak za elektryczny ciągnik siodłowy. Mniej więcej tyle płaci się za elektryki dostępne obecnie w Europie, czyniąc je tym samym około 3-4 razy droższymi od diesli. Jeśli natomiast chodzi o maksymalną moc ładowania, to spadek z 700 do 600 kW można przełożyć na odzyskanie o 90 kilometrów mniej zasięgu w ciągu jednej godziny postoju pod ładowarką. Wyraźnie oddala to też Teslę Semi od najmocniejszych systemów ładowania opracowanych w Europie przez „wielką siódemkę”, przekraczających już 1000 kW.

Na zdjęciu: Tesla Semi na niemieckich targach IAA 2024 w Hanowerze