Chińskie ciężarówki zaleją teraz Rosję – nie będzie żadnej sensownej alternatywy

Na zdjęciu: chiński Foton Auman na rosyjskich rejestracjach

Od kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, a Unia Europejska odpowiedziała bardzo rozległymi sankcjami, ważą się losy marki Kamaz. Choć, patrząc na reakcje pojawiające się nawet w Rosji, losy Kamaza mogą być już tak naprawdę „zważone”. Za to wiele wskazuje na to, że rosyjskich przewoźników czeka przesiada na chińskie ciężarówki.

Kamaz oficjalnie już potwierdzał, że odcięto go od dostaw niemieckich i amerykańskich podzespołów. Mowa tutaj o kabinach nowych generacji (Mercedes-Benz), skrzyniach biegów (ZF), silnikach (Cummins), czy układach paliwowych (Bosch). W chwili obecnej trwa montaż ostatnich samochodów z uprzednio zamagazynowanych części i prawdopodobnie będzie to około pół tysiąca sztuk.

Niemniej nawet rosyjskie media, które nie mają wielkiej swobody w wypowiadaniu się na ten temat, zaczynają grzebać rosyjską motoryzację. Kamazowi też bowiem całej masy innych, mniejszych podzespołów, których produkcja również zależała od firm zachodnich. Cytowani w lokalnych mediach eksperci motoryzacyjni są wręcz zdania, że już wkrótce Kamazowi trudno będzie stworzyć jakkolwiek konkurencyjny produkt.

Przykładem może być wypowiedź dyrektora zespołu rajdowego marki GAZ, blisko związanego z rosyjskimi ministrem transportu. Stwierdził on w rozmowie z mediami, że Kamaz po prostu jest skazany na import podzespołów z zagranicy, gdyż jedyną możliwą alternatywą byłoby technologiczne cofnięcie pojazdów do lat 80-tych. Zastępstwo dla części zachodnich może znaleźć się głównie w Chinach lub w Turcji, lecz przez pierwsze kilka lat na pewno będzie to skutkowało podwyższeniem cen ciężarówek, a także pogorszeniem ich jakości. Ma to być efekt braku montowni oraz niezgrania technologii. Jednocześnie rosyjski rynek został już odcięty od pojazdów „wielkiej siódemki”, zarówno w formie bojkotu kraju przez producentów, jak i oficjalnych sankcji. Dlatego też jedyną sensowną odpowiedzią okazują się tutaj Chiny. Jak stwierdził bowiem ten sam ekspert: Biznes skupi się teraz na ciężarówkach chińskich, bo będą lepsze jakościowo i bardziej funkcjonalne od Kamazów. W ten sposób chińskie pojazdy pójdą w cenę i zyskają na popycie.

I co ciekawe, powyższy scenariusz znajduje już swoje pierwsze potwierdzenie w branży aut osobowych. Jak donosi dzisiaj „Rzeczpospolita”, ceny u rosyjskich dealerów chińskich marek już poszybowały w górę. Montowane lokalnie samochody marki Haval podrożały o 40 procent, natomiast u dealerów Chery, Geely oraz Changen są to podwyżki rzędu 20-30 procent. W tym samym czasie dostawy po dealerów zachodnich marek po prostu nie istnieją, a ich montownie również zostały wygaszone. Nowy samochodów nie produkuje także rosyjska Łada, gdyż jej najnowsze modele znacząco bazowały na technologii Renault.