Powyżej: Sitrak z autopilotem Navio
Właśnie minęły trzy lata, od kiedy wszyscy europejscy producenci ciężarówek wycofali się z rosyjskiego rynku, a ich miejsce natychmiast zajęli producenci z Chin. Tak szybka i gwałtowna przemiana to rzecz bezprecedensowa dla historii transportu, dlatego przyjrzyjmy się jej po raz kolejny, na przykładzie dwóch nowych doniesień z rosyjskich, branżowych mediów.
Na wschodzie Rosji, konkretnie w Nowosybirsku, odbyła się ostatnio konferencja o wymownej nazwie „Chińskie Ciężarówki w Rosji: Doświadczenia z Eksploatacji i Perspektywy”. Dzisiaj można przeczytać o jej podsumowaniach, a szczególnie dużo mówi się o negatywnych głosach, wyrażanych przez obecnych na wydarzeniu przewoźników. Właściciele firm mówili o pojazdach „rozpadających się po 500 tys. kilometrów” i podawali takie przykłady, jak „u europejskich marek średnio 1 na 100 ciężarówek była problematyczna, u chińskich marek dotyczy to co drugiego egzemplarza”. Media ironizują też, że wymiana akumulatorów w chińskim ciągniku „wymaga wyższego wykształcenia, 16 różnych kluczy, narzędzi do obsługi systemów elektrycznych i komputera diagnostycznego”. Poza tym, co można uznać za szczególnie zaskakujące, liczne zarzuty pojawiły się w kwestii kosztów. Problem z zakupem i doborem części zamiennych ma być bowiem tak duży, że ich „ceny okazują się nawet 3-4 razy wyższe niż w przypadku marek europejskich”.
W ramach obrony, dealerzy chińskich marek wskazywali na ciągłe poprawianie produktów. Chińczycy mają otrzymywać tak dużo wniosków o wprowadzanie zmian, że jedna z marek wprowadziła 130 modyfikacji w ciągu trzech lat. Część z nich dotyczyła naprawdę poważnych tematów, jak na przykład ochrona sterowników skrzyń biegów przed wilgocią. Dealerzy mieli też tłumaczyć, że rynek rosyjski pozostaje z punktu widzenia Chińczyków bardzo mały, niepewny i kosztowny, co spowalnia dostosowywanie się do jego wymogów.
Tymczasem sami Chińczycy kontynuują swoją ekspansję, cieszą się z braku jakiejkolwiek konkurencji i wypełniają kolejne luki w rosyjskim rynku samochodów ciężarowych. Dotyczy to także pojazdów do rozwoju nowoczesnych technologii. Najnowszym przykładem na to jest współpraca firmy Sitrak, od 2022 roku będącej liderem sprzedaży nowych ciężarówek w Rosji, z rosyjską firmą Navio, rozwijającą autopiloty dla samochodów ciężarowych. W oparciu o to porozumienie na drogi mają wyjechać zautomatyzowane Sitraki, przeznaczone dla rosyjskich przewoźników. Firmy przeprowadziły już nawet pierwsze próby, zorganizowane na autostradzie M12, na wschód od Moskwy.
Na koniec, w ramach ilustracji, dołączę małą ciekawostkę. Oto ogłoszenie sprzedaży jednego z większych syberyjskich dealerów, oczekujące 4,2 miliona rubli (190 tys. złotych, 45 tys. euro) za 10-letnią Scanię G400 z przebiegiem 1,24 miliona kilometrów. Tak wysokie ceny używanych, zachodnich modeli są obecnie w Rosji standardem, o czym pisałem już w ubiegłym roku, w następującym artykule: Rosja: 160 tys. euro za dwulatka, Actrosy z Chin i nielegalny napływ „euro szóstek”
