Cały kwartał mieszkania w kabinie oraz kierowcy z Indii i z Malezji na Litwie

Zatrudnianie kierowców spoza Unii Europejskiej to coraz bardziej „gorący” temat. W ostatnich dniach pojawiły się tutaj dwie informacje, które dla wielu osób będą zapewne miały niepokojący charakter.

Jak wiadomo, obecnie w branży dominuje zatrudnianie Ukraińców i Białorusinów. Uniwersytet Ekonomiczny we Wiedniu, przy współpracy z branżowym stowarzyszeniem Truck Pro, wziął więc pod lupę warunki pracy tych kierowców, analizując je na 1027 przykładach. W większości dotyczyło to pracowników firm transportowych z Polski oraz z Litwy.

Część wniosków z raportu można określić oczywistą, wszak także dla polskich pracowników branży nie będzie ona zaskoczeniem. Mowa tu na przykład o systemie wynagrodzeń, z minimalną podstawą i pozostałym przychodem zależnym od przebiegu pracy (niegdyś diety, dzisiaj premie). Co za to może być ciekawą informacją, niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu, to odpowiedzi dotyczące pobytu w trasie. Jak przyznało bowiem niemal 70 procent ankietowanych, ich wyjazdy zwykle trwają od ośmiu do dwunastu tygodni, a pewnych przypadkach nawet dłużej. Tak naprawdę mowa tu więc o dosłownym mieszkaniu w ciężarówce. Co więcej, 35 procent wszystkich respondentów stwierdziło, że dla ukrycia tak długiego pobytu w kabinie otrzymują od firmy fałszywe lub podmieniane dokumenty. Mogą to być rachunki hotelowe, potwierdzenia urlopów, czy nawet listy przewozowe.

A tymczasem trwają już prace nad sprowadzeniem do unijnego transportu kolejnych narodowości. W ostatnich latach, poza Ukraińcami i Białorusinami, mówiło się głównie o Filipińczykach. Gdy jednak litewska firma Hoptrans poinformowała o swoich wielkich planach rozwoju, w tym dużej rozbudowanie niemieckiego oddziału, w kwestii pozyskania kierowców wymieniono dwa zupełnie inne kraje. Mowa była o Indiach oraz o Malezji, skąd pochodzi już pięćdziesięciu kierowców Hoptransu. Wkrótce mają też dołączyć kolejni, w tym przede wszystkim Hindusi, którzy cenieni są w firmie za biegle posługiwanie się językiem angielskim.

Podobny plan związany z Indiami ma także węgierska firma Waberer’s, o czym pisałem w tym artykule. Z podobnymi planami wyszliby też zapewne Polacy, choć ostatnio pojawił się tutaj problem formalny, z brakiem egzaminów na kwalifikację w języku angielskim. Samym Hindusom trudno się zaś dziwić, że interesuje ich praca kierowcy ciężarówki w Europie. W ich ojczyźnie jest to bowiem zawód wyjątkowo ciężki, wykonywany za bardzo niskie wynagrodzenia, na skrajnie przestarzałym sprzęcie i bez jakiejkolwiek dbałości o warunki socjalne. Kilka lat temu było to przedstawiane w filmowym reportażu: 1000 złotych za 20 dni w trasie, spanie po 2-4 godziny i problemy psychiczne – reportaż o kierowcach w Indiach.