Jedną z pierwszych transportowych decyzji dotyczących pandemii było zniesienie ograniczeń dla kabotażu w Niemczech. W ten sposób rząd chciał usprawnić dostawy do sklepów oraz zakładów produkcyjnych. Gdy jednak spojrzymy na tę decyzję z dzisiejszego punktu widzenia, wydaje się ona pochodzić z innej rzeczywistości.
Od wybuchu pandemii upłynął miesiąc, a nastroje są już zupełnie odwrotne. Sami Niemcy na nowo ograniczyli kabotaż, z uwagi na ostrą reakcję ich przewoźników. Następnie w Szwecji pojawił się pomysł odwrotny, by całkowicie zakazać kabotażu i wspomóc w ten sposób lokalnych przewoźników. I chodź szwedzki rząd tę propozycję odrzucił, sama idea przetrwała.
Pomysł zakazania kabotażu podchwycili Francuzi, wychodząc z piątek z taką samą propozycją. Tamtejsze stowarzyszenie przewoźników OTRE apeluje o całkowite zakazanie kabotażu na nadchodzące sześć miesięcy. Przez cały ten czas nie można by więc wykonywać nawet trzech tras kabotażowych tygodniowo, dopuszczalnych przez przepisy dotychczas.
Pod postulat OTRE podłączył się także związek zawodowy FO, reprezentujący między innymi kierowców. Jak więc widać, interesy przewoźników i kierowców się spotkały, jako że obie grupy obawiają się braku pracy. Teraz tylko pozostaje pytanie, czy powyższy postulat spotka się z akceptacją ze strony francuskiego rządu.