„Busy” do 2,5 tony, na 3 lub 4 europalety – szybka reakcja na Pakiet Mobilności

Za miesiąc i jeden dzień, dokładnie 20 maja 2022 roku, zakres obowiązywania licencji na transport międzynarodowy zostanie rozszerzony. Dokument tego typu trzeba będzie posiadać także dla pojazdów o DMC między 2,5 a 3,5 tony (więcej informacji tutaj). To natomiast rodzi zupełnie nową kategorię pojazdów, która jeszcze niedawno wydawała się nie do pomyślenia. Mowa tutaj o pojazdach do 2,5 tony, które będą zdolne zabrać choć kilka palet ładunku.

Dla wyjaśnienia: obniżenie progu licencyjnego pochodzi z unijnego Pakietu Mobilności. W ten sposób Bruksela chce zaostrzyć kontrole nad lekkim transportem zarobkowym, wykonywanym przez typowo polskie „busy” z kabinami sypialnymi. Licencje zwiększą wymagania finansowe i formalne dla takich przewoźników, a przy okazji mogą skutkować wprowadzeniem zupełnie nowych kar. Dla przykładu, za przeładowanie będzie można teraz wystawić nie tylko mandat dla kierowcy, ale też karę administracyjną dla przewoźnika.

Firmy, które skupiają się na samym transporcie, realizując go na dalekich trasach raczej nie unikną tych licencji. Trudno sobie wyobrazić, by samochód z kabiną sypialną zmieścił się w 2,5 tony i zaoferował jakąkolwiek ładowność. Jest jednak pewna grupa firm, w których transport jest tylko dodatkiem do głównej działalności, a trasy, choć zagraniczne, odbywają się sporadycznie i nie przekraczają jednego dnia pracy. Tutaj zejście poniżej 2,5 tony nie tylko może okazać się wykonalne, ale też może zwyczajnie się opłacać. Jak bowiem wylicza Czytelnik Tomasz, który prowadzi firmę produkcyjną, we własnym zakresie dostarcza towar zagranicznym klientom, a dodatkowo wykonuje też małe zlecenia transportowe, spełnienie wszystkich formalności w zakresie licencji kosztowałoby go około 10 tysięcy złotych i trwało dwa miesiące. Gdyby natomiast nie wyrobił on licencji i jeździł tylko z zezwoleniem na potrzeby własne, jego samochody nigdy nie mogłyby już zabrać usługowego powrotu, ograniczając opłacalność wyjazdów. I stąd też decyzja Tomasza o inwestycji w nietypową flotę.

Pierwszą opcją okazał się model doskonale znany na polskich drogach, czyli Fiat Doblo. Nie jest to jednak zwykłe Doblo, lecz Doblo Work Up, a więc niewielkie podwozie pod zabudowę. Do 2018 roku samochód ten był dostępny w bardzo lekkiej wersji z silnikiem 1.3 JTD 90 KM, dopuszczalną masą całkowitą 2430 kilogramów oraz około tonową ładownością. Podkreślam, do 2018 roku, gdyż później mały silnik wycofano, a DMC praktycznie wszystkich egzemplarzy zaczęło przekraczać 2,5 tony. Co prawda przekroczyło tę wartość o tylko kilka kilogramów, ale to wystarczy, by pojazd został objęty licencją.

Doblo Work Up 1.3 JTD bardzo rzadko pojawia się na rynku pojazdów używanych, ale Tomaszowi udało się jakiś czas temu znaleźć odpowiedzi egzemplarz. To auto z 2015 roku, na którym Tomasz umieścił zabudowę na trzy europalety, o wymiarach 230x183x190 cm. Jest to zabudowa stosunkowo wysoka, dlatego samochód otrzymał też bardzo wysoki spojler. W takiej konfiguracji auto spala około 7-9 litrów na 100 kilometrów, a bardzo „krótka” skrzynia biegów zapewnia znośną dynamikę, choć niezbyt dobrze czuje się na autostradzie. Niemniej na jakiś krótki wyjazd, na przykład z Krakowa za czeską lub słowacką granicę, samochód jak najbardziej może wystarczyć.

Druga opcja to natomiast włosko-chińskie Piaggio Porter NP6, które dopiero co opisywałem w artykule zatytułowanym: Pojedzie bez tachografu i licencji, legalnie ładując ponad tonę – Piaggio podbije Polskę? Dokładnie tak jak w powyższym tytule, samochód ten również wpisał się „pod Pakiet Mobilności”, będąc dostępny w 2,4-tonowej wersji z pojedynczymi kołami tylnymi. I jak się okazuje, Tomasz również zainteresował się tym modelem, kupując go ostatnio do swojej firmy. To właśnie jego egzemplarz możecie zobaczyć na zdjęciach.

Na Piaggio udało się zmieścić zabudowę większa niż na Fiacie, bo mieszczącą cztery europalety i mającą 2,75 metra długości. Jest to zabudowa o aerodynamicznie pochylonej przedniej ścianie, a Tomasz przygotował ją we własnym zakresie i jest gotowy dostarczyć coś podobnego także dla zewnętrznych klientów. Poza tym większy niż we Fiacie jest tutaj także silnik, w postaci 1,5-litrowej jednostki benzynowej z instalacją LPG. Jak wskazały pierwsze przejechane kilometry, taka jednostka potrzebuje ponad 10 litrów gazu na 100 kilometrów, a więc koszty będą podobne jak w ekonomicznym dieslu. Wadą jest niestety duży hałas silnika powyżej 100 km/h, natomiast zaletą okazuje się ładowność. Jest to realne 1100 kilogramów bez kierowcy.

Jako że Piaggio prawdopodobnie pozostanie w firmie na dłużej, Fiat jest obecnie wystawiony na sprzedaż, pod tym linkiem. W tytule jego ogłoszenia znajdziemy  symboliczne hasło „pod Pakiet Mobilności”, które w kolejnych latach może znacznie zyskać na popularności. Niczym kiedyś „stare tacho” w ogłoszeniach z ciężarówkami.