Brytyjski policjant otwarcie przyznał, że fotoradary na drogach to doskonałe źródło dodatkowych funduszy

mercedes_actros_wielka_brytaniaMedia z całej Europy alarmują, że fotoradary to naprawdę nic innego niż maszynki do zarabiania pieniędzy. Wszystko przez sytuację w Wielkiej Brytanii, gdzie Olly Martins, kierujący policją z Bedfordshire, udzielił pewnej zupełnie szczerej wypowiedzi. Pan Martins stwierdził, że na jego terenie odnotowywana jest rekordowo wysoka przestępczość, podczas gdy braki kadrowe uniemożliwiają jej przeciwdziałanie. Dlatego też otwarcie zaproponował on wprowadzenie całodobowego cyklu działania fotoradarów na przebiegającej przez Bedfordshire trasie M1. W porównaniu z jedynie sporadycznym uruchamianiem kamer, stosowanym dotychczas, powinno to przynieść nawet dodatkowy milion funtów rocznie, pozwalający na zatrudnienie 25 dodatkowych funkcjonariuszy.

Propozycja ta zbiegła się w czasie z propozycją zlikwidowania jakiejkolwiek tolerancji prędkości, co tylko przelało falę goryczy w brytyjskich mediach. Nowe plany przewidują wystawianie mandatów za przekroczenie prędkości o nawet 1 mil/h, co w praktyce może oznaczać kary nawet dla nieświadomych niczego kierowców, mających na przykład niewłaściwy rozmiar kół. Trudno sobie też wyobrazić w tej sytuacji jakkolwiek płynny ruch, skoro nawet z tolerancją prędkości ludzie potrafią reagować na fotoradary z paniką, zaś teraz panika ta stałaby się tylko większa.

Wracając jednak jeszcze do propozycji pana Martinsa. Nie da się ukryć, że jego wypowiedź ma także drugą stronę – uruchomienie fotoradarów w trybie ciągłym dostarczyłoby dodatkowy milion funtów tylko dlatego, że ktoś gdzieś łamałby przepisy. A do tego przecież nikt nikogo nie zmusza.