Bójki i ponad miesiąc stania w kolejce – trasy do Chin coraz bardziej sparaliżowane

Wykonywanie przewozów do Chin wzbudziło ostatnio w Polsce duże zainteresowanie. Dla wielu osób mogło się to wydawać przygodą lub bardzo ciekawą okazją na zarobek. Szybko może się też jednak okazać, że trasa do Chin zamieni się w jeden wielki problem.

Do rosyjskiej telewizji trafił ostatnio reportaż z granicy w Zabajkalsku, łączącej wschód Rosji z Chinami. Nagranie rozpoczyna się od bójki między kierowcami ciężarówek, na tle zestawów z białoruskiej firmy transportowej. Dalej możemy natomiast zobaczyć gigantyczne kolejki, składające się z kompletnych zestawów lub z podmieniających naczepy ciągników.

Oba zjawiska mają być niestety normą. Między kierowcami regularnie dochodzi do rękoczynów, które są formą walki o miejsce w kolejce. Same kolejki nieustannie zaś rosną, gdyż rosyjscy celnicy obsługują co najwyżej połowę pojazdów zapisywanych na dany dzień. A jakby problemów było mało, powyższa sytuacja wywołała ogromny problem z korupcją, porównywany przez kierowców do realiów „dzikich lat 90-tych”.

Jak wyjaśnia jeden z kierowców, istnieją tak naprawdę trzy możliwości. Albo ktoś zdecyduje się na „wykupienie” odpowiedniego miejsca w kolejce, albo wywalczy je sobie siłą lub pięściami, albo spędzi na granicy około 30-40 dni. W tym ostatnim scenariuszu trzeba się też przygotować na niemałe wydatki, chociażby na żywność, pranie i sanitariaty. W efekcie samo tylko stanie na granicy może kosztować około 2 tys. złotych (40 tys. rubli).

A skoro już o tym temacie mowa, to warto przyjrzeć się ciężarówkom widocznym na filmie. Zabajkalsk to granica leżąca bardzo daleko na wschodzie, już za Mongolią, około 8 tys. kilometrów od Polski. Mimo to na nagraniu dominują ciężarówki, których można by się spodziewać na polskiej autostradzie A2, czy na krajowej „50-tce”. Na kabinach da się nawet zauważyć francuskie naklejki „Angles Morts”, wskazujące na ruch do Europy Zachodniej. Doskonale to więc uświadamia, jak bardzo Rosjanie i Białorusini weszli już w chińsko-europejski transport. Swoją drogą, zdarzyło mi się już słyszeć opinie, że stawki na tym kierunku wyraźnie zdążyły się zepsuć. Zwłaszcza ilość białoruskich firm ma być tak duża, że opłacalność przewozów staje się coraz bardziej wątpliwa. Zwłaszcza w obliczu powyższych zagrożeń.