My boimy się autopilotów, konie bały się samochodów, czyli historyczna ciekawostka sprzed 118 lat

kierowca_przebrany_za_fotel_ford_4

Zdjęcie pochodzi z następującego tekstu:

Ford wyjaśnił dlaczego przebrał kierowcę za fotel – oto nietypowy test z udziałem autopilota

Od jakiś dwóch lat jedna informacja o autopilotach wydaje się gonić drugą. Kolejne firmy pracują na systemami automatycznego kierowania, najwięksi producenci samochodów roztaczają odważne wizje prędkości, a wielu przewoźników tylko czeka na system, który pozwoli wyeliminować kierowców. Nie zmienia to jednak faktu, spora część społeczeństwa w ogóle nie chce dopuszczać tego typu systemów do myśli. Gdyby zapytać przeciętnego Polaka, czy wsiadłby jako pasażer do samochodu kierowanego przez komputer, niejedna osoba z przerażeniem by odmówiła. Widok samochodu bez kierowcy na ulicy też mógłby wzbudzać bardzo skrajne reakcje, podobnie jak sama myśl o dzieleniu jezdni z bezzałogowymi pojazdami. I właśnie to naprowadziło mnie na pomysł pokazania pewnej historycznej ciekawostki.

Pomyślcie, gdyby tak wsadzać do samochodów z autopilotami manekiny, przynajmniej przez pierwsze kilka lat? Oczywiście po to, żeby uspokoić innych uczestników ruchu, mogących myśleć, że za kierownicą siedzi człowiek. Brzmi absurdalnie? A jednak, nie byłby to plan do końca nowy. Jakieś 120 lat temu pewien Amerykanin miał bowiem podobny pomysł, a nawet opatentował go i przymierzał się do produkcji. Z tą tylko różnicą, że pan Urian Smith nie chciał oszukiwać ludzi, ale… konie.

samochod_udajacy_konia_2

Urian Smith ze stanu Michigan pokazał w 1899 roku prototyp dziwacznego samochodu o nazwie Horsey Horseless. Większość nadwozia była tutaj identyczna jak we wszystkich autach ówczesnego okresu. Poza jednym elementem, mianowicie drewnianą głową konia umocowaną do przedniej ściany. Skąd ten pomysł? Sprawa odnosi się do faktu, że u początków motoryzacji konie bardzo nie chciały dzielić jezdni z samochodami. Zwierzęta po prostu nie były przyzwyczajone do tego typu maszyn i samochody wzbudzały w nich strach. Nie brakowało przypadków gdy koń wpadał przed samochodem w popłoch i wykonywał bardzo gwałtowne ruchy. I dlatego też pan Urian Smith postanowił konie oszukiwać.

Widząc samochód z drewnianą głową konia, zwierzęta miały traktować go po prostu jako zaprzęg. Pan Smith twierdził, że z daleka koń nie zauważy różnicy między prawdziwym zwierzęciem, a głową wykonaną z drewna. Mogło do tego dojść dopiero przy bezpośrednim mijaniu, lecz wtedy samochód po prostu przejeżdżał obok, zagrożenie szybko mijało i koń nie musiał wpadać w popłoch.

samochod_udajacy_konia_1

Co więcej, Urian Smith twierdził, że końska głowa jest elementem bardzo praktycznym. Wykonywanie jej z drewna pozwalało wygospodarować w środku wolną przestrzeń, idealną do wykorzystania jako… dodatkowy zbiornik paliwa. Dokładnie tak, to nie pomyłka – pan Smith chciał przewozić paliwo w miejscu, które w razie wypadku jako pierwsze zostanie zniszczone. I to nawet przy bardzo lekkim uderzeniu.

A co było dalej? Szczerze mówiąc nikt nie wziął tego pomysłu na poważnie. Produkcja samochodów z końską głową nigdy więc nie wystartowała, podobnie jak i sprzedaż. A konie? Konie się po prostu przyzwyczaiły 😉

Na grafikach widzicie projekty Uriana Smitha.